Ukraińscy wojskowi z oddziału „Asgard” oskarżyli Oleksandra Dmitriewa, znanego pod pseudonimem „Tichohod”. Twierdzą, iż Dmitriew wydawał im rozkazy, groził i poniżał personel, nie mając do tego żadnego umocowania w strukturach wojskowych. Jest jedynie cywilnym doradcą nielubianego w armii dowódcy Wojsk Lądowych Oleksandra Pawluka.
– Ja suko mówię, masz mnie słuchać. Jestem twoim przełożonym, suko. Jesteś moim podwładnym. Masz rozum, suko? Co to do cholery jest? Mówię do ciebie, do cholery, myślisz, iż nie mogę cię złamać? – mówi w opublikowanym fragmencie Dmitriew.
Według jednego z żołnierzy ukrywających się pod pseudonimem „Czech”, Dmitriew wraz z innym cywilem – Serhijem Żukiem nielegalnie wjechali na teren obiektu wojskowego. Tam próbowali wydawać polecenia dotyczące działań żołnierzy „Asgardu”, twierdząc, iż mają pełnomocnictwo wydane przez dowódcę Sił Lądowych, Oleksandra Pawluka.
– Jest to prawnie niemożliwe, gdyż tylko dowódca ma prawo wydawać rozkazy – powiedział żołnierz, dodając, iż wojsko odmówiło wykonania poleceń Dmitriewa. Wówczas ten zaczął ich poniżać i grozić im.
W związku z incydentem, żołnierze wystosowali apel w formie nagrania do dowództwa pułku, Sztabu Generalnego, Wojsk Lądowych i Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z żądaniem zapobiegania podobnym sytuacjom w armii.
– Nikt nie ma prawa poniżać honoru i godności żołnierzy walczących o niepodległość Ukrainy. Haniebne zachowanie Oleksandra Dmitriewa jest niedopuszczalne – podkreślił “Czech”.
Wojska Lądowe zapowiedziały, iż incydent zostanie szczegółowo zbadany. Ocena prawna działań uczestników ma zostać przedstawiona po zakończeniu dochodzenia. „Informacje o decyzjach podjętych w wyniku oficjalnego śledztwa zostaną podane do wiadomości publicznej. W trakcie kontroli prosimy obywateli o powstrzymanie się od samodzielnej, emocjonalnej oceny tej sytuacji, która może być nieprawidłowa ze względu na brak pełnego ilość informacji” – napisała służba prasowa armii.
Przedstawiciele Sił Zbrojnych Ukrainy zaapelowali także do obywateli, by podczas badania sprawy powstrzymali się od samodzielnej, emocjonalnej oceny sytuacji, “która może być nieprawdziwa ze względu na brak pełnego zakresu informacji i sprzeczności w dostępnych danych”.
To nie jedyny tego typu incydent. Kilka dni temu, 12 października, na Ukrainie wybuchł skandal z udziałem oligarchy, prezesa firmy “Steko”, Serhijem Położajem w roli głównej. Milioner został zatrzymany w Dnieprze przez patrol policyjno-wojskowy, w związku z rutynową kontrolą dokumentów. Zdenerwowany, krzyknął na żołnierza słowami: – Ja jestem do cholery dyrektorem generalnym firmy, w której pracuje 1760 osób. A ty jesteś zwykłym żołnierzem! Jesteś żołnierzem, idź kopać! (okopy/transzeje – przyp. red.).
NASZ KOMENTARZ: Tego typu “incydenty” bez wątpienia stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej, jakim jest kryzys ukraińskiej armii. Dowiedzieliśmy się o nim tylko dlatego, iż żołnierze mieli już do tego stopnia dość, iż wystąpili z publicznym apelem, który obejrzały tysiące ludzi. Tego nie dało się już zamieść pod dywan.
Polecamy również: Banderowcy zaatakowali pomnik pomordowanych na Kresach