Вокруг дебатов царит путаница. «Я был бы удивлен, если бы он принял навязанные условия»

news.5v.pl 1 неделя назад

Sama formuła jest mocno kontrowersyjna i nie dziwię się pozostałym kandydatom, iż protestują. Niektórzy, jak marszałek Szymon Hołownia – bardzo energicznie. Oczywiście, podczas kampanii prezydenckiej każdy może debatować z każdym, prywatne media mogą im do tego stwarzać nieograniczone pole. Ale telewizja publiczna ma prawny obowiązek zorganizować debatę otwartą dla wszystkich.

Rozmowa w telewizyjnym studio 12 osób, w tym kandydatów całkiem egzotycznych, jest oczywiście nieporęczna, wręcz cokolwiek absurdalna. Ale TVP nie jest, przynajmniej w teorii, od kreowania politycznej sceny. A spotkanie pierwszego kandydata z drugim przed pierwszą turą ma, a przynajmniej może mieć, wpływ na wynik.

Zobacz również:


Po co prawicowe telewizje?


Co zaś do sporu, czy debatę Trzaskowski-Nawrocki powinny organizować i prowadzić trzy telewizje, czy też pięć, odpowiedź jest dla mnie oczywista. Nawrocki nie mógł się zachować inaczej, jak tylko domagać się udziału Republiki i wPolsce 24.

Po pierwsze, zgoda na pierwotny skład byłaby zgodą na to, aby gospodarzem debaty były dwie telewizje otwarcie wspierające jego konkurenta. Jedynie Polsat jest w tym gronie neutralny. TVP i TVN – nie są. Być może jedyne spotkanie Nawrockiego z jego głównym przeciwnikiem odbywałoby się na warunkach w oczywisty sposób preferujących tegoż przeciwnika. Czy warto doradzać Nawrockiemu działanie na własną szkodę? Chyba nie.

Jest i szerszy kontekst. Opór TVP, a w konsekwencji i sztabu Trzaskowskiego, przed dopuszczeniem dwóch prawicowych telewizji jest konsekwencją wizji świata, jaką próbuje konstruować obecny obóz rządowy. To wizja, w której prawica nie istnieje, albo istnieje w formie szczątkowej. To dlatego w wielu miejscach Polski ekipy Republiki i wPolsce 24 były niewpuszczane na otwarte przecież spotkania kandydata Koalicji Obywatelskiej. Zresztą standard ten wyznaczył już wcześniej Donald Tusk. Łamiąc prawo, jako pierwszy polski premier, nakazał wykluczenie nieprzychylnych sobie dziennikarzy z własnych konferencji prasowych.

To jest pomysł na przyznanie sobie, a w każdym razie dążenie do informacyjnego monopolu. Swoi mogą rozmawiać tylko ze swoimi, a najlepiej żeby tych drugich w ogóle nie było. Przy czym rzecz cała ma działać tylko w jedną stronę. Ekipy TVN i TVP przychodzą przecież na konferencje prasowe polityków prawicy, są tam wpuszczane, odpowiada się na ich często agresywne pytania. Natomiast „demokracja walcząca” Donalda Tuska przewiduje próbę swoistej delegalizacji nie tylko mediów, ale i elektoratu, sięgającego, wraz z Konfederacją, 40 procent Polaków.

Apogeum tego nowego trendu był werdykt Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego odmawiający Republice i wPolsce 24 koncesji. Są to telewizje coraz popularniejsze, zaspokajają potrzeby znacznej grupy Polaków. Sędzia WSA przekroczyła swoje uprawnienia oceniając merytorycznie wnioski koncesyjne, chociaż sądy administracyjne są jedynie od kontroli legalności. Ale choćby gdyby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie dopełniła podczas przyznawania tych koncesji jakichś procedur, kto uwierzy, iż sam termin tego orzeczenia, tuż przed planowaną debatą, był przypadkowy? W Polsce toczy się bitwa, w którą po obu stronach wciągani są także i sędziowie. Oni także uprawiają politykę, nieraz zupełnie otwarcie.

Zobacz również:


To unijna tendencja


Nie wiem, czy Karol Nawrocki nie przyjdzie do hali sportowej w Końskich, czy przyjdzie po to aby wygłosić oświadczenie, ale nie brać udziału w debacie. To się rozstrzygnie za kilka godzin. Zdziwiłbym się, gdyby przyjął narzucane sobie warunki. Oczywiście Trzaskowski już opowiada, iż jego rywal „tchórzy”, a szef sztabu Nawrockiego Paweł Szefernaker „awanturuje się”. Naturalnie twardy elektorat KO to kupi. Nie jest to jednak prawda.

Czy zabieg zmierzający do anihilacji obozu popieranego przez 40 procent Polaków jest realistyczny? Czy może się powieść? W teorii nie, ale przecież kolejne kroki są podejmowane. PiS i Konfederacja zostały już pozbawione budżetowych pieniędzy, a wobec polityków partii Kaczyńskiego trwa akcja policyjno-prokuratorska zmierzająca do uczynienia z niej bandy kryminalistów.

Kto zaś nie wierzy, iż można próbować zniszczyć masową partię opozycyjną, niech spojrzy na przykład francuski. Sąd, który pozbawił Marine Le Pen prawa do kandydowania na prezydenta, zajmował się w teorii dość powszechnymi w tamtejszej polityce nieprawidłowościami. Ale nie powstrzymał się od politycznej krytyki jej partii w sentencji wyroku. To tendencja obecna w Europie, nie tylko w Polsce, teraz uzasadniana na dokładkę atmosferą wojennej mobilizacji.

W Polsce to się będzie nasilać. Rzecznikiem dawniejszego, bardziej tradycyjnego podejścia do relacji polityka-obywatel okazał się tylko Polsat. Który choć wszedł w organizowanie debaty Trzaskowski-Nawrocki, nie miał nic przeciw dopuszczeniu do niej prawicowych mediów.

Co jest na końcu tego procesu? Można tylko snuć przypuszczenia. Kiedy piszę o nieprzypadkowym terminie orzeczenia WSA, mogę wskazać też na inny „przypadek”. Dosłownie przed chwilą rzecznik Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej odmówił jednej z izb polskiego Sądu Najwyższego sądowego statusu. Chodzi o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Takie komunikaty rzecznika zwykle zapowiadają wyroki TSUE.

Pytanie czy organy Unii mają prawo do takiej ingerencji w wewnętrzny ustrój sądowy Polski. Ale już dawno przestano o to pytać. Delegalizacja tej izby jest ważna dla kampanii, bo to ona powinna rozpatrywać odwołania od protestów wyborczych.

Otwiera się pole na razie tylko do spekulacji, na ile obecna koalicja rządowa jest gotowa respektować wyniki wyborów. To oczywiście będzie zależeć od tego, kto wygra. Zobaczymy na ile awantura o debatę pomoże, a na ile zaszkodzi Trzaskowskiemu. Ale możliwe, iż decydować będzie kto inny niż wyborcy.

Piotr Zaremba

Zobacz również:



Jaki w „Graffiti” odpowiada Zajączkowskiej-Hernik: To jest science-fictionPolsat NewsPolsat News


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Читать всю статью