Myślę, iż władzy wydaje się w związku z tym, iż ma prawo władać informacją, a jeżeli tak, to ją kontrolować i mieć władzę nad tymi, którzy ją produkują i przekazują. A jeżeli tak, to ma prawo niekorzystne dla władzy informacje krytykować i je powstrzymywać.
Donald Trump z pewnością ma pełną tego świadomość, skoro tłumi wszelką krytykę swojej osoby. jeżeli nie podobają mu się jakieś publikacje czy dziennikarze, to ich krytykuje i pozywa do sądu. Ostatnio złożył pozew przeciwko dziennikowi „Des Moines Register”; Trump oskarża gazetę, iż opublikowała niekorzystny dla niego sondaż przedwyborczy! „Muszę to zrobić. Musimy uporządkować prasę” – powiedział. Równie dobrze mógłby pozwać pogodynki za nietrafione prognozy. Ale moc, władza i pieniądze są po jego stronie, więc groźba zakneblowania ust może się spełnić. Zresztą politycy amerykańscy mają długą tradycję walki z mediami, bo trwa ona już od pierwszej publikacji pierwszej amerykańskiej gazety w 1690 roku, kiedy gubernator stanu Massachusetts zakazał jej rozpowszechniania. Potem jeszcze wielokrotnie (1734, 1795, 1971 itd.) amerykańscy urzędnicy, w tym prezydenci, zakazywali publikacji artykułów, które ich krytykowały bądź zagrażały rzekomo interesom USA.
Trump stoi w długiej kolejce walczących z wolnością prasy. Chodzi o to, by jej grozić, a niekoniecznie wszystkiego zakazywać, bo takiej mocy choćby prezydent USA nie ma. Ale nie tylko w USA politycy oburzają się na media. My nie gorsi – mamy swoich. W Polsce politycy PiS też zwalczają nielubianych bądź nieuznawanych przez siebie dziennikarzy. Ostatnio doświadczyła tego Justyna Dobrosz-Oracz z TVP w rozmowie z byłym premierem Mateuszem Morawieckim, który pomówił dziennikarkę o kontakty z rosyjskim agentem. W 2023 roku Jarosław Kaczyński nazwał reportera TVN „przedstawicielem Kremla”, a TVN „zorganizowaną grupą przestępczą”. Kilka dni temu inny polityk PiS powiedział, iż dziennikarze TVN są „na telefon”. Jednak i politycy drugiej strony atakowali przedstawicieli mediów. Maciej Zembaczyński z Koalicji Obywatelskiej obraził dwóch dziennikarzy, mówiąc im, iż są „zerem”, a Rafał Trzaskowski w 2020 roku ostrzegał tych z TVPiS, iż „niewiele tygodni już (im) zostało”. Cokolwiek kryje się za ostatnią decyzją rządu o wpisaniu TVN-u i Polsatu na listę spółek strategicznych, to z pewnością ten ruch ogranicza uprawnienia właścicielskie obu stacji i pośrednio może wpłynąć na działania dziennikarzy. Tak czy inaczej, owa decyzja jest wyrazem dominacji polityki nad niezależnymi mediami. W USA prezydent elekt procesuje się z mediami, w Polsce prewencyjne działania mają powstrzymać media przed naruszaniem naszych narodowych interesów. A te definiują politycy i kółko się zamyka.
Pokusa kontroli mediów ze strony polityków jest przeogromna. Prawo i Sprawiedliwość przekonało się, iż posiadanie totalnej (totalitarnej) władzy nad mediami publicznymi oraz przejęcie prasy lokalnej i regionalnej nie gwarantuje sukcesu w wyborach. Ale mimo to przez cały czas niektórzy wierzą, iż władza nad mediami jest ważniejsza niż program i jego realizacja.
Czytelnikom „Angory” życzę Wesołych Świąt i niezależnych mediów!