Витольд Юраш вспоминает Смоленскую катастрофу. «Русский спросил меня: это ваш президент?»

news.5v.pl 1 неделя назад

Przypominamy wspomnienie Witolda Jurasza. Po raz pierwszy opublikowane zostało w 2020 r.

10 kwietnia 2010 roku pełniłem funkcję chargé d’affaires RP na Białorusi. Mniej więcej 15 minut przed katastrofą w Smoleńsku dowiedziałem się, iż być może z powodu mgły samolot z prezydentem na pokładzie zostanie skierowany do Mińska, by tam czekać na zmianę pogody.

Zarządziłem natychmiastową zbiórkę wszystkich dyplomatów w ambasadzie, a sam zacząłem się golić i równocześnie próbowałem dodzwonić się do kolegi z MSZ, który w Smoleńsku czekał na lądowanie samolotu.

W pewnym momencie udało mi się połączyć — spytałem, czy mam się spodziewać lądowania prezydenta na Białorusi. W odpowiedzi usłyszałem: „tu jest katastrofa” i po tych słowach połączenie zostało przerwane.

Witold Jurasz o Smoleńsku: nie myślałem, iż chodziło o katastrofę samolotu

Żona, która właśnie przyniosła mi krawat, spytała mnie, co się dzieje, na co zupełnie spokojnie odpowiedziałem, iż miała miejsce „jakaś katastrofa” i dodałem, iż pewnie albo zapomniano zabrać wieńce, albo ktoś nie wziął paszportów, albo kompania honorowa ma broń, ale nie ma amunicji i nie ma jak oddać salwy honorowej. Do głowy mi nie przyszło, iż chodziło o katastrofę samolotu.

Byłem tak przyzwyczajony do tego, iż poziom organizacji naszych wizyt państwowych był katastrofalny, a bałagan przyprawiał o ból głowy, iż tylko takie miałem skojarzenie. Kilka minut później udało mi się połączyć z kolegą, który będąc wyraźnie w szoku, mówił: „tu nikt nie żyje”, „tu nikt nie żyje”.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Smoleńsk: pierwsze godziny po katastrofie

Kilka godzin później w Witebsku na Białorusi wylądowali kolejno Jarosław Kaczyński i delegacja PiS, a następnie osobnym samolotem Donald Tusk i delegacja rządowa. Po drodze do Smoleńska — już na terytorium Rosji — wyprzedziliśmy kolumnę samochodów, którą jechał Jarosław Kaczyński, a która była ewidentnie spowalniana przez konwojującą ją milicję.

Krótko po tym, gdy dotarliśmy na lotnisko, usłyszałem, iż Rosjanie nie wpuszczają delegacji PiS na teren lotniska. O to, by delegację PiS w końcu wpuszczono, zabiegał, czego byłem naocznym świadkiem, wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder, który w pewnym momencie powiedział, konstatując ewidentne prowokacje z rosyjskiej strony, „no to już się zaczęło”.

Gdy przeszliśmy z terenu lotniska na miejsce katastrofy, uderzył mnie bardzo dziwny zapach, który był mieszaniną woni benzyny i czegoś, co przypominało zapach z jednej strony metaliczny, a z drugiej słodki – tak jakby waty cukrowej. Później dowiedziałem się, iż jest to typowy zapach, który unosi się w miejscu katastrof – słodko-metaliczny jest otóż zapach krwi.

Byłem kilka metrów od Donalda Tuska, gdy znaleźliśmy się w miejscu, gdzie leżały przykryte brezentem ciała. Premier był blady i sprawiał wrażenie człowieka głęboko przejętego, a choćby przerażonego tym, co widzi. Zachowanie premiera bardzo wyraźnie kontrastowało z zupełnie inną postawą szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego.

Katastrofa smoleńska. „Czy to wasz prezydent?”

Gdy delegacja rządowa opuściła już miejsce katastrofy, podszedł do mnie ubrany w fartuch lekarski Rosjanin z Ministerstwa do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych z prośbą czy mogę mu pomóc. Spytałem, w czym i w tym momencie człowiek ten odsunął płachtę, która zakrywała jedno z ciał i spytał: „czy to wasz prezydent?”.

Potwierdziłem, iż to on.

Byłem świadkiem sytuacji, gdy po tym, jak Jarosław Kaczyński rozpoznał ciało brata, do jednego z polityków PiS podszedł urzędnik administracji Władimira Putina i powiedział, iż Władimir Putin chciałby przekazać osobiście kondolencje Jarosławowi Kaczyńskiemu. Gdy w odpowiedzi usłyszał pytanie, czy byłoby to możliwe za 2 — 3 minuty, bo prezes PiS dopiero co rozpoznał ciało brata i potrzebuje chwili, by dojść do siebie, rosyjski urzędnik powiedział, iż oczywiście.

Dodał, iż gdy Jarosław Kaczyński będzie gotowy, może udać się do namiotu, w którym był Władimir Putin z Donaldem Tuskiem i tam otrzyma kondolencje. Na uwagę, iż nie tak składa się kondolencje bratu prezydenta i zarazem byłemu szefowi rządu, nie było reakcji.

Tego rodzaju afrontów i prowokacji z rosyjskiej strony było tego dnia jeszcze kilka. Szlachetne odruchy zwykłych Rosjan z jednej strony i zupełnie inne zachowanie rosyjskich władz było przedmiotem wielu rozmów delegacji rządowej. Ze zdziwieniem dowiadywałem się później, iż jesteśmy zaskoczeni złą wolą Kremla przejawiającą się np. odmową zwrotu wraku samolotu.

„Rosjanie bardzo łatwo mogli więc przejąć inicjatywę, co też rzecz jasna uczynili”

Miałem wrażenie, iż Rosja, widząc, iż dwie polskie delegacje w ogóle się ze sobą nie kontaktują, a co gorsza tak poruszają się po terenie lotniska, by się nie spotkać, a jedynym człowiekiem, który będąc członkiem delegacji rządowej rozmawia z delegacją PiS jest wiceminister Najder, zrozumieli, iż mogą jak tylko chcą rozgrywać nasz kraj.

Wyraźnie było też widać chaos decyzyjny i brak fachowców, takich jak prawnicy czy też patomorfolodzy po polskiej stronie. Rosjanie z kolei byli świetnie zorganizowani i mieli już na miejscu sztab.

Powyższe w najmniejszym stopniu nie jest argumentem na rzecz jakiejkolwiek hipotezy o zamachu — rosyjska administracja po prostu tak już ma, iż jest dobrze zorganizowana. Nasza sprawiała wrażenie, jakby była w stanie całkowitego rozpadu. Rosjanie bardzo łatwo mogli więc przejąć inicjatywę, co też rzecz jasna uczynili.

*

Katastrofa w Smoleńsku to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Polski. Rozmawiamy o nim często. Skutki tej tragedii odczuwamy na wiele sposobów. To dziewięćdziesiąt sześć ludzkich historii, które — choć zaczęły się w różnym czasie, a potem kluczyły bardzo różnymi ścieżkami — raz na zawsze zbiegły się w jednym miejscu. W Smoleńsku zginęli niezwykli ludzie, o których pamięć musi przetrwać. W ostatnich latach stworzyliśmy w Onecie kilka wyjątkowych miejsc, w których oddajemy im hołd:

Читать всю статью