Kilka dni temu, na ulicach Tuluzy na południu Francji wystawiono miejską operę “Le Gardien du Temple – La Porte des Ténèbres”, czyli “Strażnik Świątyni – Brama Ciemności”. Jedną z głównych postaci był kobiecy demon Lilith.
W Tuluzie publicznie czczono demona. Wydarzenie, które zostało zorganizowane przez władze miasta za pieniądze podatników, wywołało oczywiste oburzenie wśród miejscowych katolików, na czele z lokalnym biskupem. Już od kilku miesięcy Tuluza była pełna plakatów zapowiadających operę. Można było na nich zobaczyć płonące kościoły, a także oblicze demonicznej bogini znanej z kultów bliskowschodnich i kart Biblii, Lilith.
Jak wskazał arcybiskup Tuluzy Guy de Kerimel, przedstawienie na afiszach płonących kościołów akurat w czasie, gdy we Francji wiele świątyń rzeczywiście spłonęło, jest szczególnie niepokojące i wręcz zachęcające do kolejnych ataków. Nie spodobały mu się także satanistyczne elementy w spektaklu na czele z postacią wspomnianego demona Lilith. Podczas spektaklu demon, ukazany na gigantycznych nogach skorpiona, odegrał otwarcie bram piekła. Postać Lilith była półnaga, przyozdobiona czaszkami, z baranimi rogami na głowie.
Jak się okazuje, mechaniczna figura demonicznej bogini została wykorzystana niejako z odzysku. Pierwotnie została stworzona na potrzeby festiwalu muzyki metalowej o wymownej nazwie Hellfest (pol. Festyn Piekielny). Impreza odbyła się w tym roku w innej części Francji.
Francuski hierarcha postanowił zareagować jeszcze przed wystawieniem satanistycznego spektaklu na ulicach miasta. 16 października poświęcił Tuluzę i całą swoją archidiecezję Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Spektakl wywołał wiele pytań, m.in. o to, czy chodzi tu tylko o nowy rodzaj miejskiego folkloru, czy też „zastępowanie” dawnych tradycji i tworzenie nowej kultury, a choćby o to, czy nie jest to „satanizm kulturowy”? Skrytykowali go też francuscy protestanci, wskazując, iż reżyserzy używają tu np. symboli chrześcijańskich, ale wypaczając ich znaczenie.
Władze miasta oraz organizatorzy wydarzenia odpierali powyższe zarzuty, tradycyjnie powołując się na “wartości demokratyczne” i swobodę ekspresji.
Polecamy również: Tusk destabilizuje ABW