Будет ли «Легия» польским ПСЖ?

myslpolska.info 4 часы назад

Dosyć oryginalny w swojej ekspresji prezes Legii Warszawa, Dariusz Mioduski udzielił ostatnio wywiadu, w którym deklarował uczynienie z Legii polskiego hegemona. Takie wypowiedzi lubią się czasem brzydko zestarzeć, ale przyjrzyjmy się czy rzeczywiście jest na to szansa.

Legia jest świeżo po rekordowym oknie transferowym. Zwłaszcza jego końcówka robi wrażenie, biorąc pod uwagę transfery grających dotychczas na Zachodzie reprezentantów Polski, takich jak Piątkowski czy Urbański. To krok na miarę – z uwzględnieniem skali – Bayernu Monachium, którego ambicją jest ściąganie do siebie właśnie najlepszych niemieckich piłkarzy. Warszawski klub do tej pory jednak nie potrafił sięgnąć po tych, którzy już gdzie indziej coś znaczyli, więc to choćby ciut więcej, coś jak transfer Leroy’a Sane do Bawarczyków.

Mowa też niewątpliwie o piłkarzach dających jakość. Na lewej stronie śmigać będzie wymiennie z Rubenem Vinagre Arkadiusz Reca, który nigdy specjalnie nie przebił się w reprezentacji, ale jednak trochę we Włoszech pograł. Do tego Damian Szymański, typowy boiskowy „niewidoczny pracuś”. No, robi wrażenie.

Z piłkarskiego punktu widzenia to jednak nie tyle zmiana jakościowa, co wizerunkowa. Ot, w Legii mamy po prostu więcej znaczących Polaków. Nie chodzi choćby o konkretnych piłkarzy i pozycje, ale adekwatnie co sezon Legia ma coś w rodzaju „silnej kadry”, żeby nie napisać „najsilniejszej w Polsce”. A jednak coś w ostatnich latach nie działa, skoro mistrzostwo zdobywają Lech, Raków i Jagiellonia, a nie Wojskowi.

Może właśnie to, iż to Mioduski wychodzi i dekretuje hegemonię niczym rząd zadekretował rosyjskiego drona w Wyrykach? Często jest tak, iż piłkarze w barwach Legii się wypalają. Nie prezentują tych umiejętności, które pokazywali w innych klubach. Niechciany i niebłyszczący w Legii Jakub Czerwiński, po odejściu z warszawskiego zespołu zdobył mistrzostwo z Piastem Gliwice. Trochę takich przypadków było. To oczywiście teza, może być ich więcej, ale wydaje się iż problemem Legii jest właśnie presja, którą takimi wypowiedziami prezes raczej zawyża niż zaniża.

Trudno też pojąć dlaczego przy całej tego rodzaju układance ciągle w Legii liczy się na odpalenie talentu wychowanków na bramce. Kobylak i Tobiasz swoje szanse już mieli i wątpliwe, by do oczekiwanego poziomu dobili. Dobra drużyna bez dobrego bramkarza nie jest już dobra.

Z drugiej strony, wcale nie jestem przekonany, czy byłoby takie dla polskiej piłki dobre, gdyby Legia została czymś w rodzaju PSG, bez rywalizacji na krajowym gruncie. Przy wszystkich przywarach polskiej piłki klubowej jest jednak jej atrakcyjnością właśnie to, iż jest totalnie nieprzewidywalna. Mi to nie przeszkadza.

Tomasz Jankowski

fot. wikipedia

Myśl Polska, nr 39-40 (28.09-5.10.2025)

Читать всю статью