Борьба под напряжением

polska-zbrojna.pl 5 часы назад

Poruszać się po transzejach, wyprzeć z nich przeciwnika, a w razie potrzeby bezpiecznie się z nich wycofać. Właśnie tego uczyli się ukraińscy żołnierze od instruktorów z Francji w ramach unijnej misji EUMAM. Reporterzy „Polski Zbrojnej” mieli szansę obserwować takie szkolenie na jednym z poligonów w naszym kraju.

Poligon w zachodniej Polsce. Po lewej las, po prawej las, pośrodku długa na kilkaset metrów transzeja. Ponad nią krąży dron, który przekazuje obraz do stanowiska instruktorów. Na stojącym obok monitorze widzę labirynt wykopów upstrzonych schronami. Na razie panuje tam bezruch. Niebawem się to jednak zmieni. Już po minucie zza drzew po lewej wypadają uzbrojeni żołnierze. Błyskawicznie znikają w transzei, a my podchodzimy bliżej, by przyjrzeć się ich działaniom. Tak rozpoczyna się jedna z części szkolenia w ramach unijnej misji EUMAM.

Wyczuć wiatr

REKLAMA

Kilka miesięcy po wybuchu pełnoskalowej wojny Unia Europejska uruchomiła misję szkoleniową dla ukraińskich żołnierzy. Za jej realizację odpowiadają dwa dowództwa. Pierwsze mieści się w Niemczech, drugie – w Polsce. Nosi ono nazwę CAT-C, zaś na jego czele stoi w tej chwili gen. dyw. Piotr Fajkowski, dowódca 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. W działalność CAT-C zaangażowani są instruktorzy z 14 państw – wśród nich Francuzi. I to właśnie ich pracy mieliśmy okazję się przyjrzeć.

– Mamy tutaj 250 żołnierzy, którzy zmieniają się co kilka tygodni – tłumaczy oficer, dowódca francuskiego kontyngentu (ze względu na specyfikę misji nie możemy podać jego nazwiska). Ich obozowisko wyrosło tutaj prawie trzy lata temu, niemal od zera. Dziś przypomina dobrze funkcjonujące miasteczko – z solidnymi kwaterami dla żołnierzy, namiotem odpraw, kantyną. Po utwardzonej ścieżce idziemy wprost do stojących na uboczu transporterów opancerzonych VAB. Odbieramy hełmy i pakujemy się do wnętrza jednego z pojazdów. Pół godziny później jesteśmy już na poligonie. Na piaszczystym wzgórzu w równym rzędzie leżą żołnierze. Na ramionach niebiesko-żółte flagi. Ukraińcy... Przed każdym rozstawiony na podpórce karabin snajperski i stos naboi. Obok francuscy instruktorzy – wpatrują się w specjalistyczne przyrządy, korygują współrzędne, sprawdzają siłę wiatru. Trochę w tym wszystkim przypominają spotterów, którzy zwykle towarzyszą snajperom. Ponad wzgórzem niesie się huk kolejnych wystrzałów. Słychać pochwały, czasem jakiś strzelec przeklnie pod nosem. Wiadomo, emocje, a trafić w tarczę to niełatwa sprawa. Od czasu do czasu Francuzi przekazują uwagi tłumaczom, którzy przekładają je na ukraiński.

– Dziś strzelamy do celów oddalonych o tysiąc metrów. A największym wrogiem jak zwykle w takich przypadkach jest wiatr: ocena jego siły i kierunku – wyjaśnia podoficer, dowódca francuskich instruktorów, którzy szkolą strzelców wyborowych w ramach misji EUMAM. Przyznaje, iż ukraińscy strzelcy przyjeżdżając do Polski, mieli już doświadczenie w swoim fachu. – Teraz jednak łączymy je z naszą wiedzą. Przede wszystkim przekazujemy im pewne szczegóły techniczne, które mogą wpłynąć na zwiększenie ich skuteczności – zaznacza instruktor.

Kurs trwa pięć tygodni. My przyjechaliśmy na sam jego koniec. Jak radzą sobie Ukraińcy? – Zrobili ogromny postęp – podkreślają Francuzi. Nasza ekipa ponownie zakłada hełmy, wskakujemy do transportera i ruszamy dalej.

Uniknąć „friendly fire”

Kolejny przystanek – okolona lasem otwarta przestrzeń, zaś pośrodku transzeja. A ściślej mówiąc dwie. Ta druga, położona dalej od nas ma stosunkowo prosty rozkład. Ta bliżej to prawdziwa plątanina przejść i korytarzy – trochę jak na zrytym okopami rosyjsko-ukraińskim froncie. Jak przyznaje mjr Artur Pinkowski, rzecznik prasowy CAT-C, transzeje pojawiły się tutaj stosunkowo niedawno. – Program szkoleń dostosowujemy zawsze do potrzeb ukraińskich żołnierzy. A oni pewien czas temu zgłosili takie zapotrzebowanie. Chcieli poćwiczyć walkę w okopach – tłumaczy oficer. Dziś ten element ćwiczy pluton, składający się z trzech drużyn. Najpierw Ukraińcy będą musieli wyprzeć przeciwnika z okopów.

Długo nie musieliśmy czekać. Ukraińscy żołnierze wypadają z lasu po naszej lewej stronie i znikają w transzei. Chwilę później widzę ich z góry, gdy przechadzam się wzdłuż okopów wraz z instruktorami. Ukraińcy przemykają pochyleni blisko ścian, zatrzymują się na chwilę w niewielkich schronach, ubezpieczają jeden drugiego. Ponad okopami co rusz pojawia się szara chorągiewka. Pytam o nią jednego z Francuzów. – Atakujący nie zawsze będą mogli w takiej sytuacji skorzystać z drona. Flaga to sygnał, iż dany korytarz jest czysty. Inaczej mówiąc, iż nie ma w nim przeciwnika. Taki sposób pozwala zminimalizować ryzyko „friendly fire”, czyli omyłkowego ostrzelania swoich żołnierzy – tłumaczy jeden z instruktorów. W ciasnych, pełnych zakrętów korytarzach, gdy wszystko dzieje się w zawrotnym nieraz tempie, o fatalną decyzję przecież nietrudno. – Tego rodzaju walka wymaga dużej wytrzymałości fizycznej, ale też psychicznej. Trzeba wyrobić w sobie nawyki, pewien automatyzm. I tego właśnie się tutaj uczymy – podkreśla Stepan, dowódca jednej z ukraińskich drużyn.

Tymczasem Ukraińcy docierają do końca transzei. Teraz mają chwilę, by złapać oddech. Niezbyt jednak długą. Po kilku minutach u wejścia do transzei lądują granaty dymne, a z lasu wybiega kolejna grupa żołnierzy. Tym razem to Francuzi, którzy na potrzeby szkolenia wcielili się w rolę przeciwników. Rozpoczyna się kontratak. Ukraińcy cofają się, ale w poczynaniach ich pododdziałów nie ma paniki. Działają metodycznie i planowo. Dwie drużyny opuszczają transzeję, trzecia osłania ich zza drzew po lewej stronie. Potem walka przenosi się do lasu. Francuz, z którym mam okazję rozmawiać, kiwa głową. – Pierwsze dni szkolenia były dla Ukraińców trudne, ale teraz naprawdę nieźle to wygląda – mówi. A Stepan przyznaje: – Szkolenie jest utrzymane na naprawdę wysokim poziomie. Cieszę się z niego tym bardziej, iż robimy postępy. Francuzi nas chwalą. niedługo będziemy mogli wrócić do Ukrainy i przekazać tę wiedzę swoim kolegom – podsumowuje.

Od piechoty po czołgistów

Dowódca francuskiego kontyngentu przyznaje, iż profil misji EUMAM przez lata się zmieniał. – Zaczynaliśmy od szkolenia pełnych oddziałów. Teraz w większym stopniu koncentrujemy się na przygotowaniu dowódców drużyn, plutonów, specjalistów. Prowadzimy zajęcia poświęcone walce w terenie zabudowanym, na obszarach leśnych, szkolimy snajperów czy specjalistów od rozpoznania – wymienia. Jedno wszakże pozostało niezmienne. – Przyjeżdżają do nas zarówno Ukraińcy świeżo wcieleni do armii, jak i żołnierze z doświadczeniem bojowym, ale tym, co mnie za każdym razem uderza, to ich ogromna motywacja i zaangażowanie – dodaje oficer.

Szkoląc Ukraińców, Francuzi współpracują też z instruktorami z innych armii, także z Polakami. – W tej misji jesteśmy od samego początku, czyli od listopada 2022 roku – mówi jeden z polskich instruktorów CAT-C. Przez ten czas wraz z kolegami przekazał Ukraińcom wiele specjalistycznej wiedzy. Ale jak mówi, mechanizm ten działa w dwie strony. – Od żołnierzy, którzy mają za sobą służbę na froncie dowiedzieliśmy się wiele na temat specyfiki współczesnego pola walki. Dotyczy to choćby walki w okopach, wykorzystania dronów czy sposobu używania artylerii. Te doświadczenia wykorzystujemy już także podczas szkolenia naszych żołnierzy – przyznaje polski oficer.

Do tej pory instruktorzy podlegający dowództwu CAT-C przeszkolili 19 tys. żołnierzy. – To trzynaście pełnych batalionów. Do tego dochodzą sztaby kilkunastu brygad i specjaliści: choćby załogi czołgów Leopard 2A4 czy KTO Rosomak – podsumowuje mjr Pinkowski.

Łukasz Zalesiński
Читать всю статью