Tajne posiedzenie Sejmu zostało zwołane na wniosek Donalda Tuska. Premier przedstawił posłom informacje dotyczące "kryptoafery i rosyjskim w niej śladzie". Z sali obrad usunięto całą elektronikę: posłom zabrano telefony, smartwatche, a choćby niektóre długopisy, by nic nie wyszło poza salę.
Taka mobilizacja miała związek z nieoficjalnymi doniesieniami służb o działalności zorganizowanych grup powiązanych z rosyjskimi służbami specjalnymi i możliwym wykorzystaniu kryptowalut do finansowania operacji dywersyjnych w Polsce.
Zbigniew Bogucki ostro skrytykował Donalda Tuska. "Gdzie służby były przez rok?"
Dziś ogólnie jest gorąco w Sejmie, ponieważ w tym samym dniu posłowie będą głosować nad odrzuceniem prezydenckiego weta do ustawy o rynku kryptoaktywów. Podczas wystąpienia po tajnym posiedzeniu premier Tusk był mocno zdenerwowany.
– Ogarnijcie się, to nie jest żadna polityka. Mówimy o sytuacji, w której firma, wiodąca firma na rynku, współfinansowana przez rosyjskie pieniądze, której nazwę przekazałem na niejawnym posiedzeniu, która czuje się jak panowie na salonach prawicy... – mówił premier.
– Czy do was dociera, iż firma, w tle której są zaginieni ludzie, rosyjska kasa, jest równocześnie sponsorem działań, którymi zainteresowani są najwyżsi funkcjonariusze partyjni i liderzy opinii publicznej z prawej strony? – dodał Tusk.
Zbigniew Bogucki nie szczędził słów krytyki. – Pan swoim wystąpieniem pisze sobie i szefom swoich służb, swoim ministrom akt oskarżenia. To rozporządzenie powinno być wprowadzone w grudniu zeszłego roku. Skoro było tak niebezpiecznie, to gdzie służby były przez cały rok? Od kiedy miał pan tę informację, od wczoraj? – pytał z mównicy.
– Temat głosowania jest bardzo prosty: jak przykryć nieudolność rządu, klęskę szczytu medycznego, brak działania służb... Trzeba zdjąć ten garnitur, podwinąć rękawy i wziąć się do roboty" – zaapelował.
Szef KPRP podsumował, iż "w momencie, kiedy macie tylu urzędników, armię specjalistów, wydajecie na nią krocie i piszecie ustawę, która jest kluczowa do zapewnienia bezpieczeństwa państwa... przykro mi to mówić, ale pan, panie premierze, się ośmieszył".
Koniec tajnych obrad Sejmu. "Kaczyński był przerażony"
Utajnione posiedzenie Sejmu zakończyło się w południe. Posłowie opozycji, w tym PiS, zgodnie twierdzili, iż wystąpienie powinno być jawne i nazywali je "szopką PR-ową". Sebastian Kaleta ocenił, iż "W interesie Donalda Tuska jest to, żeby to nie nastąpiło".
Inni, jak Paweł Szrot, nie rozumieli powodów utajnienia, bo "nie widziałem żadnych informacji, które nie byłyby wcześniej prezentowane". choćby Adrian Zandberg z Razem nie rozumiał, dlaczego obrady były tajne. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, był bardzo powściągliwy, stwierdzając tylko: "Nie wyciągniecie ze mnie niczego... nie będę na ten temat nic mówił, nie namówicie mnie."
Jednak politycy koalicji rządzącej prezentowali zupełnie inną wizję. Byli zszokowani ustaleniami. Poseł KO Witold Zembaczyński ocenił, iż informacje były "druzgocące i były nowe", a po ich usłyszeniu "zatkało mnie". Najmocniejsze słowa padły ze strony Tomasza Treli z Lewicy, który stwierdził, iż "posłowie opozycji byli przerażeni, zwłaszcza Jarosław Kaczyński".
Dodał, iż w trakcie wystąpienia "zamilkła sala po stronie prawej... bo była przerażona, moim zdaniem, informacjami, które mówił pan premier". Krzysztof Paszyk z PSL przyznał, iż faktycznie "ślad rosyjski" był przedstawiony w tym wystąpieniu.






![Orzecznicy znów to zrobili niepełnosprawnym. Obniżyli punkty w świadczeniu wspierającym [Listy i RPO]](https://g.infor.pl/p/_files/38319000/podwyzki-38319098.jpg)

