„Prawa podstawowe (…) muszą być szanowane i chronione” – w taki sposób ministrowie spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Polski „zdecydowanie” potępili „nieproporcjonalne użycie siły wobec pokojowych demonstrantów” w Gruzji. Tymczasem zarówno w naszym kraju (m.in. wiele lat temu podczas Marszów Niepodległości), jak i zwłaszcza we Francji, policja dość sama często używa siły wobec demonstrantów.
Radosław Sikorski wraz z ministrami spraw zagranicznych Francji i Niemiec potępili działania służb bezpieczeństwa w Gruzji. Doszło tam do strać z demonstrantami, podczas których użyto „nieproporcjonalnych sił”. Dlaczego Sikorski nie reagował, gdy policja atakowała uczestników Marszów Niepodległości w latach 2011-2014?
Francuzi w ogóle powinni w tej sprawie „szansę siedzieć cicho”, bo zachowania ich policji, np. w przypadku „żółtych kamizelek” i wielu innych demonstracji, także odbiega od „ochrony praw podstawowych”.
W przypadku Gruzji, której demokratycznie wybrane władze odłożyły rozmowy na temat członkostwa w Unii Europejskiej na rok 2028, mamy do czynienia ze sporą dawką dezinformacji. Gruzja chce być w Unii, ale niekoniecznie tej dekorowanej na każdym kroku „tęczowymi flagami”, opętanej ideologią klimatyzmu i chęcią regulowania każdego szczegółu życia obywateli, łącznie z nakrętkami butelek. Odłożenie rozmów akcesyjnych powinno raczej wywołać refleksję nad zmianami w samej Unii i postawić pytanie, dokąd ta organizacja zmierza?
Trochę śmieszą dziś transmisje z Tbilisi „prawicowej” TV Republika, która promuje demonstrujące osoby i przyłącza się do chóru upatrującego w „Gruzińskim Marzeniu” forpocztę i „dywersantów Putina”. Przecież z takich samych powodów oporu wobec LGBT, marginalizacji religii w życiu społecznym, oporowi wobec klimatyzmu, nazywana jest „poplecznikami Putina” cała zachodnia prawica, w tym choćby wspierana przez tą stację partia PiS.
Za kilka lat młodzież, która wyszła na ulice Gruzji i niezbyt rozsądnie traktuje Unię Europejską jako oazę dobrobytu i szczęścia, mocno się rozczaruje, ale część z nich prawdopodobnie będzie stanowić przyszłe kadry rozmaitych ruchów wspierania „homomałżeństw”, „strajku kobiet”, „ostatnich pokoleń” i tego typu ideologicznego „szurostwa”.
Kilka dni temu w publicznym radiu miał miejsce wywiad z jedną z gruzińskich aktywistek, która bierze udział w protestach. Gdzieś między wierszami przyznała, iż protesty nie są tak wielkie jak powinny, bo… większość ludzi jednak popiera partię „Gruzińskie Marzenie”. Premier Irakli Kobakhidzé nie jest postacią z mojej bajki, ale to kolejny przykład traktowania demokracji jako systemu, który ma utrzymywać przy władzy tylko „zblatowane” z Brukselą elity. Przykładem na to, jest także Rumunia, gdzie sprawdziło się powiedzenie, iż gdyby demokracja mogła coś naprawdę zmienić, to by jej zakazali…
To lewicowa ewolucja UE powoduje, iż organizacja ta traci swoją atrakcyjność i coraz mniej kojarzy się z zasadą wolności. „Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało” – jak pisał pewien znany Francuz.
Bogdan Dobosz
WMa