Nigdy nie uważałem Włodzimierza Czarzastego za sprytnego parlamentarzysty. Wbrew pozorom w Sejmie jest od niedawna, a powiedzieć, iż jego sejmowa lewica jest niestety głównie libkowym POpychadłem, to nic nie powiedzieć. Ale jest Czarzasty, i trzeba mu to oddać, znakomity w gry wewnątrz własnej partii. Skompromitowany po aferze Rywina wraca po latach jako główny rozgrywający na lewej stronie, a ostatnie miesiące pokazały nam wszystkim dlaczego. Najpierw doprowadza do rozbicia partii Razem, zdaniem wielu obietnicą kandydowania Magdzie Biejat. A potem, pewnie trochę wbrew własnemu zapleczu, ją na prezydentkę wystawia.
To świetny ruch, pozwalający upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Po pierwsze, to ruch przeciwko partii Razem. Ci albo muszą teraz nie wystawiać nikogo, co będzie przyznaniem się do porażki, albo wystawić bliźniaczego kandydata lub kandydatkę (Zandberg?), którze będą mówić identycznym językiem co Biejat, albo wreszcie (co się pewnie nie zdarzy) postawić na Paulinę Matysiak i dać sobie ostatecznie przypiąć łatkę hipokrytów, co ją chcieli zawieszać i oczywiście PiSowców. W każdym tym scenariuszu Czarzasty wygrywa. choćby w takim, gdy Biejat (co mało prawdopodobne zbiera mniej głosów niż Zandberg albo Matysiak).
I tu trafiamy do punktu drugiego, wedle którego Czarzastemu wcale nie musi zależeć na dobrym wyniku Biejat. Te wybory, zwłaszcza po kandydaturze Trzaskowskiego, są i tak dla lewicy katorgą. Słaby wynik Biejat pójdzie na konto rozłamowców Razem i pokaże, iż jednak te pomysły z kandydaturą kobiet, to dajcie spokój.
Wreszcie ten ruch, paradoksalnie, umacnia Agnieszkę Dziemanowicz Bąk, która może budować swoją pozycję polityczną przez mikrosprawstwo dostrzegane okiem teleskopu Hubbla. A frakcja Biejat (i wszystkich rozłamowców) błyskawicznie straci na znaczeniu i staje się tym wszystkim, czym SLD jest dziś w Sejmie. Tuptającą bandą przedszkolaków, którym najpierw pogrozi paluszkiem pan Sawicki, a na koniec i tak staną karnie w szeregu jak pan Donald nakaże.
A sam wynik Magdy Biejat? Cóż, jeżeli w Warszawie miała 12% i przegrała z nołnejmem Bocheńskim, to ile może mieć w całej Polsce, gdy jeszcze nie zagłosuje na nią część wyborców partii Razem? Trzy procent? Pięć procent? Cóż, pewnie ze dwa razy mniej od Hołowni czy Mentzena. W końcu nieprzypadkowo Czarzasty jest dobry w klocki zdobywania władzy we własnej partii, ale nie własnym kraju.
Tradycyjnie podobał ci się tekst, możesz wpłacić na herbatusię