Wojtek Sawicki z Life on Wheelz zawstydził leni wyborczych. "I tak pójdę zagłosować"

natemat.pl 1 день назад
– Nie ruszam rękami, nie ruszam nogami, w zasadzie niczym nie ruszam, ale i tak pójdę na wybory – mówi w krótkim filmiku Wojtek Sawicki, twórca popularnego kanału Life on Wheelz. Pytamy influencera, czym są dla niego nadchodzące wybory i co chce osiągnąć, mówiąc o realiach głosowania osoby z rozległą niepełnosprawnością ruchową.


Anna Dryjańska: Dlaczego pan idzie na wybory?


Wojtek Sawicki: Bo to mój obowiązek. Mam możliwość decydowania o swoim życiu, więc z niej korzystam.

Ta decyzyjność w przeliczeniu na pojedynczego wyborcę jest symboliczna.

Jest zarówno realna, jak i symboliczna, a symbole są bardzo ważne. Mój filmik to deklaracja, która może skłonić niektóre osoby do uczestnictwa w wyborach.

Czyli pańskim celem jest zwiększenie frekwencji?


Nie tylko. Przez wiele lat, gdy nie mogłem wychodzić z domu, głosowałem korespondencyjnie. Mógłbym tak zrobić także w tych wyborach. Jednak skoro teraz mam możliwość uczestnictwa w życiu społecznym, to chcę z niej korzystać.

Osoby z niepełnosprawnościami przez cały czas są izolowane w społeczeństwie. Warto pokazać, iż jest się jego częścią. Jest to dla mnie bardzo istotne. Dlatego 1 czerwca będę głosował w lokalu wyborczym.



Gdy ja głosuję, wygląda to tak: biorę dowód osobisty, idę do lokalu, stawiam krzyżyk w odpowiedniej kratce, wracam. Szast-prast: 15 minut, góra pół godziny, jeżeli są kolejki. Jak ten proces przebiega u pana?

Ja przygotowania do głosowania zaczynam na tydzień przed wyborami. Najpierw upewniam się w aplikacji mObywatel, czy mój lokal wyborczy jest dostępny dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Czy są tylko schody, czy również podjazd lub winda?

Chcę się przygotować na każdą ewentualność. Nauczyły mnie tego lata 90. i 00., gdy wiele urzędów publicznych było niedostępnych dla osób na wózkach.

Na szczęście chyba tylko jeden raz zdarzyło mi się, by głosowanie odbywało się w miejscu, które nie jest przystosowane do potrzeb wyborców z niepełnosprawnością ruchową.

I gdy już pan potwierdzi, iż da radę wejść do lokalu wyborczego, to co dalej?


Wtedy sprawdzam, czy i który z moich asystentów ma czas, by pójść ze mną w niedzielę na głosowanie. Już kilka dni przed sprawdzam prognozę pogody, by zaplanować możliwie najlepszy czas na wyjście z domu.

Od tego, czy jest słońce, czy pada, czy jest zimno, czy ciepło, zależy jakim środkiem transportu dotrę do lokalu wyborczego. jeżeli jest ładna pogoda, w grę wchodzi spacer lub transport publiczny. jeżeli warunki atmosferyczne są niesprzyjające, wtedy musi to być samochód, do którego można wjechać wózkiem i go zabezpieczyć. Asystent pomaga mi wjechać do auta i w drogę.

Oczywiście pogoda w dniu głosowania może być inna niż w prognozie, wtedy muszę dostosować plany do panujących warunków.

Dotarł pan z asystentem do lokalu wyborczego. W jaki sposób pan głosuje, skoro nie może utrzymać długopisu?

Asystent pobiera moją kartę głosowania. Następnie wypełnia ją zgodnie z moją decyzją i mi ją pokazuje. Potem pomaga mi ją wrzucić do urny wyborczej.

Jak na pańską obecność reagują członkowie komisji wyborczej?


Z reguły są uczynni, przeszkoleni i chętni do pomocy. Chcą ułatwić proces głosowania, jak mogą, bym wypełnił mój obywatelski obowiązek bez zbędnego dyskomfortu.

A jak zachowują się wobec pana inni wyborcy?


Ludzi szokuje mój wygląd i to, iż chcę uczestniczyć w życiu społecznym. Dlatego mam wrażenie, iż każde moje wyjście z domu to performens. Jednak mimo strachu inni głosujący chcą mi pomóc, życzą powodzenia.

Każdy stara się zareagować najlepiej, jak potrafi. Ze strony otoczenia nie ma wrogości i niecierpliwości. Jest skrępowanie i niewiedza.

Ile zajmuje panu głosowanie?


Około trzech godzin, jeżeli liczyć od momentu rozpoczęcia przygotowań do wyjścia z domu do chwili powrotu.

Chyba zawstydził pan właśnie wielu pełnosprawnych ruchowo, niegłosujących wyborców.

Nie chcę nikogo zawstydzać. Chcę na swoim przykładzie pokazać, iż choćby jeżeli udział w wyborach jest trochę trudniejszy i trwa nieco dłużej, to warto podjąć te starania, skorzystać z prawa głosu.

Dlaczego?


Uważam, iż udział w wyborach to minimum, które jesteśmy winni naszemu krajowi. Jako Polacy powinniśmy wpływać na życie naszego narodu nie tylko przez głosowanie, ale i stowarzyszanie się w obronie naszych wartości.

Zaangażowanie obywatelskie przynosi korzyści nie tylko państwu, ale i nam. Mam porównanie: odkąd zacząłem udzielać się społecznie, moje życie stało się lepsze.

Głosowanie jest najłatwiejszą i najmniej angażującą formą kształtowania naszego życia.

Na koniec czy ma pan coś do powiedzenia tym osobom, które uważają, iż w drugiej turze wyborów spotkało się dwóch siebie wartych kandydatów?

Żaden z kandydatów nie jest idealny, ale z pewnością nie są identyczni. Warto zagłosować na tego kandydata, który bardziej reprezentuje nasze poglądy.

Читать всю статью