Od co najmniej dekady trwa dyskusja na temat powodów, a przede wszystkim sensowności, posiadania przez rosyjskie lotnictwo armii dwóch bardzo odmiennych śmigłowców tej klasy. Chodzi oczywiście o śmigłowce uderzeniowe Mi-28N oraz KA-52. Jeden bardzo klasyczny, nazywany czasem „rosyjskim apache", drugi unikalny, z dwoma współbieżnymi wirnikami, miejscami pilotów obok siebie wyposażonymi w katapultę i działkiem pokładowym umieszczonym na burcie, poruszającym się w pionie. Jak się wydaje, wojna ukraińska może pogodzić zwolenników obu maszyn, gdyż jak się okazało, najlepiej sprawdzają się w tandemie.