Akcja promocyjna "Gang Biedroniaków" dobiega już końca. Dzieciaki oszalały na punkcie pluszaków, które można dostać za naklejki. Do wyboru są: Ogórki Oskarki, Jajka Januszki, Tost Tadek, Masło Maciej, Pizza Paola, Arbuz Artek, Burger Bogdan, Sushi Sara, Rybka w puszce Renia, Portfel Paweł, Koszyk Karol, Lodówka Lucynka, Kasa Kasia, Ciężarówka Czesia, Skaner Sylwek, Paragon Piotrek oraz Sklep Biedronka. Okazuje się jednak, iż dostanie wymarzonego pluszaka, wcale nie jest takie oczywiste. choćby gdy ma się odpowiednią ilość naklejek.
REKLAMA
Zobacz wideo Kiedy dziecko zaczyna mówić? Logopedka: Na prawdziwe "mama" trzeba poczekać
Co zrobić, by dostać Biedroniaka?
Biedroniaka za darmo można dostać za 80 naklejek, mając połowę z nich, można go kupić za 24,99 zł, a za 20 naklejek można odebrać książkę "Gang Biedroniaków". Klienci dostają jedną naklejkę za każde wydane 49 zł (wyłączone z tego są m.in. alkohol czy wyroby tytoniowe). Można dostać ich więcej, zgodnie z zasadami dostępnymi na gangbiedroniaków.pl. Używając zarejestrowanej karty Moja Biedronka lub aplikacji Biedronka można zdobyć jedną naklejkę dodatkowo. Dodatkowo dostaniemy też je za zakup warzyw, owoców czy produktów z oferty specjalnej. Wbrew pozorom uzbieranie całego albumu naklejek trochę trwa. Nawet, jak się dość często robi zakupy w dyskoncie.
Dzieci chcą pluszowy koszyk. "Misja jak z ‘Poszukiwaczy zaginionej Arki;"
W sieci pojawia się mnóstwo wpisów rodziców, którzy są wzburzeni tym, iż nie mogą dostać wymarzonego pluszaka dla swojego dziecka. Niewątpliwym hitem jest koszyk Karol, który jest najbardziej pożądaną zabawką wśród najmłodszych.
Koszykowy szał w Biedronce! Znacie to? Wchodzicie do Biedry, a apka mówi: 'Koszyk Karol dostępny!' A potem szukacie… i szukacie… i nic. Bo Karol właśnie gra z Wami w chowanego między półkami! Klienci to sprytne bestie. Chowają sobie koszyczki jak skarb między makaronem a papierem toaletowym, licząc, iż nikt nie znajdzie. Efekt? Na apce zielone światełko, a w rzeczywistości – misja jak z 'Poszukiwaczy zaginionej Arki'. Więc jeżeli traficie na podejrzanie ułożony karton płatków, zajrzyjcie, może właśnie tam czai się Karol, czekając na swojego właściciela
- napisał w zabawny sposób jeden z internautów na spotted Białystok.
Pod wpisem pojawiło się sporo komentarzy osób, które przyznały, iż niekiedy dostanie jakiegokolwiek Biedroniaka staje się wielkim sukcesem
Byliśmy ostatnio z mężem łącznie w około 10 Biedronkach w różnych częściach miasta, w których aplikacja pokazywała, iż Koszyk jest, a go nie było...
- skomentowała jedna z osób.
Matka zdobyła Biedroniaka. "Jakbym świętego Graala zdobyła"
Zapytaliśmy rodziców, czy zdobycie wymarzonej maskotki z Biedronki faktycznie jest takie trudne. Okazuje się, iż tak. - Robimy zakupy w różnych sklepach, więc uzbieranie naklejek na tego pluszaka było nieco problematyczne, nie będę oszukiwać. Podchodzę też sceptycznie do tych zabawek, bo wiem, iż moi synowie pobawią się nią przez moment, jak wrócą z nią ze sklepu. Ogólnie nie interesują się maskotkami, więc te potem lądują w kącie i się kurzą. Jednak jest tak, iż mają je wszystkie dzieciaki, więc nie ma co się dziwić, iż moje też chcą.
Zajechaliśmy już do trzech Biedronek i chociaż akcja trwa, wszędzie słyszeliśmy, iż Biedroniaki się skończyły i może dojadą, ale najlepiej szukać w innych miejscach. Wyszło więc na to, iż nie tylko nie mamy co szukać hitowego koszyka Karola, ale w ogóle jak znajdziemy cokolwiek to będzie sukces
- powiedziała Iza.
Wymarzonego Biedroniaka szukała też Agata, jednak jak sama przyznała "jej misja została zakończona sukcesem". - Ja szukałam długo. Byłam w pięciu, może sześciu Biedronkach. W końcu jakaś mama na grupie z okolicy wrzuciła informację, gdzie można je znaleźć i w ten sposób zdobyłam ten koszyk.
Moje dziecko nie posiadało się z radości. Jakbym świętego Graala zdobyła
- napisała rozbawiona. - Często widzę na różnych grupach, iż rodzice piszą pytania gdzie można dostać Biedroniaki. W niektórych sklepach widziałam, iż są np. dwa rodzaje i to takie najmniej chodliwe.
Maskotki poszukiwała też wytrwale Renata, a raczej jej mąż. - Syn strasznie chciał mieć koszyka Karola. Byliśmy w kilku sklepach i albo maskotek w ogóle nie było, albo były nie takie, jak on chciał.
Było mi szkoda naszego Antka, bo cierpliwie zbierał te naklejki, przyklejał do albumu po każdych zakupach. Mąż pracuje w terenie, kazałam mu zajeżdżać do wszystkich dyskontów po drodze. Jak zdobył pluszaka to taki dumny zadzwonił, aż krzyczał do telefonu, iż udało się i misja zakończona. Syn był przeszczęśliwy i ku mojemu zaskoczeniu - naprawdę się tym bawi, a minęło już kilka dni
powiedziała. - I dodam, iż fakt, te maskotki są może i fajne, śmieszne, ciekawie wymyślone, ale totalnie nie rozumiem aż takiego fenomenu i takich emocji, jakie wzbudzają. Ktoś, kto to wymyślił powinien dostać Nobla za marketing - podsumowała.
Czy zbierasz naklejki, żeby dostać Biedroniaka? Twoje dziecko chciało konkretną maskotkę? Napisz do nas: [email protected]. Zapewniamy anonimowość.










