Tak całkiem z rana
szarą mam twarz.
Kawą podlewam sny
dawno minione.
W nich to właśnie ty
grałaś główną rolę,
bez mojej zgody.
Nie wiem, dlaczego.
Skoro zapomniałem.
Słońce już prawie
przy pustej drodze
na lewo od cienia
wita nasze miraże.
Czas zacząć być,
kilka godzin może
udawać, iż chcę,
a potem znowu
umrzeć na chwilę.








