W dniu 20 marca 2023 r. Pan Marian Banaś, Prezes NIK w obecności zaproszonych gości odsłonił tablice opisujące i upamiętniające trzy „Kotwice” – znaki Polski Walczącej.
Na uroczystośc odsłonięcia pamiątkowych tablic przybyli m.in. Mateusz Szpytma wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, pułkownik Mariusz Tomalski przedstawiciel Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, porucznik harcmistrz Janusz Komorowski, przedstawiciel Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, powstaniec warszawski, ksiądz Wojciech Jurkowski, kapelan Związku Harcerstwa Polskiego, harcmistrz Katarzyna Karolak, komendantka chorągwi stołecznej z komendantem Hufca Warszawa – Mokotów im. Szarych Szeregów, harcmistrz Michał Michałowski, harcmistrz Piotr Stanisławski, szef Inspektoratu Łączności Chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego, harcmistrz Cezary Supeł, komendant Chorągwi Mazowieckiej, harcmistrz Piotr Jaworski członek Kwatery Głównej Związku Harcerstwa Polskiego, przedstawiciele Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu, kapitan Grzegorz Paciak i starszy szeregowy Tomasz Kotlarek oraz harcerze, żołnierze i pracownicy NIK.
Znaki te odkryte podczas prac remontowych w 2014 r. i otoczone opieką przez Najwyższą Izbę Kontroli są nie tylko świadectwem dramatycznych wydarzeń związanych z obecną siedzibą NIK, czy tą częścią Warszawy podczas niemieckiej okupacji (1939-1945), ale stanowią także unikalną spuściznę z punktu widzenia historii Warszawy i pamięci Polskiego Państwa Podziemnego.
Od początku okupacji niemieckiej toczyła się na ulicach dużych miast Generalnego Gubernatorstwa - zwłaszcza Warszawy - wojna psychologiczna na symbole i kontrsymbole. Okupant oprócz systematycznego eksterminowania polskiej społeczności żydowskiej, mordowania elit II RP i ich potencjalnych następców, terroru łapanek i publicznych egzekucji, dążył również do złamania morale, odebrania nadziei, jaką byli dla polskiego społeczeństwa np. zachodni alianci.
Dlatego, kiedy jeszcze nie odgruzowano Warszawy z wrześniowych zniszczeń i nie ekshumowano poległych z parków i skwerów, na murach Warszawy oprócz obwieszczeń władz okupacyjnych z „wroną” pojawiły się plakaty (autorstwa austriackiego grafika Theo Matejko), na których ranny polski żołnierz pokazuje z wyrzutem premierowi Wielkiej Brytanii gruzy i zniszczenie. Napis pod nimi głosił: „Anglio! Twoje dzieło!”
Każdej akcji towarzyszy kontrakcja. Więc cześć mieszkańców Warszawy spontanicznie lub w ramach tworzących się zalążków konspiracji przystąpiła do niszczenia niemieckiej propagandy. Pierwsza zapłaciła za to życiem Elżbieta Zahorska, studentka UW, dzielny żołnierz Września 1939 r., a także córka i siostra przedwojennych kontrolerów NIK. Została rozstrzelana przez Niemców na początku listopada 1939 r., w jednej z pierwszych zbiorowych egzekucji. Pośmiertnie została odznaczona przez Komendanta Głównego ZWZ (później pierwszego Dowódcę AK) gen. Stefana Roweckiego Krzyżem Walecznych. Natomiast powstała w 1941 r. na bazie konspiracyjnego harcerstwa (Szare Szeregi) Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” przyjęła Elżbietę Zahorską jako swoją patronkę.
Wojna na symbole z realnymi ofiarami toczyła się zresztą na terenie całej Europy. I zawsze dwie kwestie były tu najważniejsze – dopasowanie się do nastrojów społecznych oraz zdolność przejęcia lub przynajmniej neutralizacji przekazu przeciwnika. Wspierająca opór w podbitej przez nazistów Europie Wielka Brytania starała się w 1941 r. wzmacniać opór i nadzieję literą V (Victory, Victoria po łacinie). Tyle iż zbiegło się to z pierwszymi miesiącami dużych sukcesów III Rzeszy w walce ze Związkiem Sowieckim. I w tej odsłonie to Niemcy przejęli znak zwycięstwa V na swoich parowozach czy placach w podbitej części Europy.
Bohaterowie „Kamieni na szaniec”, bo to oni i ich rówieśnicy tworzyli w dużej mierze Organizację Małego Sabotażu, byli nie tylko osobami sprawnymi fizycznie, o ponadprzeciętnej odwadze i zaradności, ale także absolwentami elitarnych szkół warszawskich. Stąd gwałtownie przystąpiono, oczywiście w warunkach narażania życia, do przeciwdziałania propagandzie wroga. I tak litera V stawała się czasownikiem/imiesłowem verloren oznaczającym po niemiecku: przegrywać, tracić, być zgubiony. Zmiana litery w czasowniku siegen na liegen diametralnie zmieniała sytuację wojsk niemieckich na wszystkich frontach: zamiast zwyciężać - leżeli.
W ramach wojny propagandowej pojawiały się zarówno w ramach zorganizowanego małego sabotażu jak i jako spontaniczne inicjatywy obywatelskie również inne napisy i symbole. Na przykład żółw miał pokazywać jak wydajnie Polacy mają pracować dla okupanta, swastyki na szubienicach były dość oczywiste, natomiast rodzajem czarnego humoru okupacyjnego było oznaczenie ulicznych latarni napisami: Nur fuer Deutsche (Tylko dla Niemców).
Komendant Główny ZWZ/AK Stefan Rowecki jak i Aleksander Kamiński kierujący działalnością propagandową w Warszawie (m.in. redaktor naczelny „Biuletynu Informacyjnego” pisma SZP, ZWZ i AK, twórca „małego sabotażu” etc.) bardzo dobrze rozumieli specyfikę konspiracji/ walki w mieście, w tym wojny psychologicznej. Początek 1942 r. to też czas konsolidacji polskiej konspiracji niepodległościowej (dotychczas ze względów organizacyjnych i politycznych nieco rozproszonej). Przejawem tego było przekształcenie na podstawie rozkazu Naczelnego Wodza, gen. Władysława Sikorskiego z dnia 14 lutego 1942 r. Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową. Oczywiście był to proces ewolucyjny. Jednocześnie - jak podają relacje - na początku roku w konspiracji został ogłoszony konkurs na znak, który miał dodawać nadziei i jednoczyć Polaków w czasie okupacji. Konkurs zorganizowało środowisko Biura Informacji i Propagandy KG ZWZ/AK, a inspiracja prawdopodobnie pochodziła od gen. Roweckiego. Za autorkę lub współautorkę zwycięskiego projektu jest uważana Anna Smoleńska ps. „Hania”.
Zwycięski projekt przedstawiał kotwicę z zestawienia liter P i W, co odczytywano jako Polska Walcząca, a znak poprzez kształt kotwicy nawiązywał też do symboliki nadziei. W marcu 1942 r. głównie poprzez grupy Organizacji Małego Sabotażu „Wawer” Kotwica - Znak Nadziei/ Polski Walczącej był malowany w całej Warszawie, a następnie zaczął pojawiać się w innych miastach Generalnego Gubernatorstwa. Jak wynika z kwietniowego sprawozdania Aleksandra Kamińskiego dla płk. Antoniego Chruściela „Montera”- warszawskiego komendanta ZWZ-AK - w akcję malowania „kotwic” zaangażowano ok. 400 osób. Przyjmuje się, iż pierwsza „kotwica” została namalowana w dniu 20 marca 1942 r. na werandzie popularnej warszawskiej cukierni Lardellego przy ul. Polnej. Od 1943 r. rozkazy Dowódcy Armii Krajowej nadawały też „kotwicy” wymiar wojskowy, który w pełni zaistniał w akcji „Burza” na mundurach żołnierzy Armii Krajowej. Litery P i W interpretowano wówczas jako: Polskie Wojsko.
Trzy zachowane i odkryte podczas prac remontowych znaki Polski Walczącej są unikatem, przynajmniej w Warszawie. Przetrwały na miejscu, gdzie zostały pierwotnie umieszczone. Zostały namalowane w okresie 1942-1943. Budynek NIK wybudowany w latach 30. XX w jako siedziba urzędu wojewódzkiego, w okresie okupacji niemieckiej mieścił część administracji podległej gubernatorowi dystryktu warszawskiego Ludwigowi Fischerowi, odpowiedzialnemu za liczne zbrodnie na Żydach i Polakach. Ze względu na funkcję administracyjną (w budynku pracowali polscy urzędnicy nadzorowani przez niemieckich zwierzchników) budynek znajdował się pod wzmożonym nadzorem sił policyjnych i umieszczenie na nim kilku znaków Polski Walczącej związane było z dużym ryzykiem. Stanowiło jednak istotną wygraną w toczonej wojnie psychologicznej.
Odsłonięte tablice upamiętniają także Annę Smoleńską. Zginęła w marcu 1943 r., zamęczona w Auschwitz rok po pojawieniu się w Warszawie pierwszej „kotwicy” (po aresztowaniu w listopadzie 1942 r. zginęli również jej rodzice). Znaczną część swego krótkiego życia związała z Ochotą. Była m.in. instruktorką w hufcu Ochota, ale też absolwentką Gimnazjum Słowackiego zlokalizowanego już od lat 30. XX w. koło obecnej siedziby NIK.
Krzysztof Madej, Zespół ds. Historii i Upamiętniania NIK
-->