Tysiące kont z rosyjską dezinformacją. Śledzi je ponad 150 tys. Polaków

polsatnews.pl 6 часы назад

W Polsce jest wielu "poszukiwaczy prawdy", dla których Telegram to główne źródło informacji - uważa dr Jakub Olchowski z UMCS. Na komunikatorze działa co najmniej 22 polskojęzycznych kanałów z rosyjską dezinformacją. Śledzi je ponad 150 tys. osób.

Na polskojęzycznym Telegramie pojawiło się fałszywe nagranie, na którym dwaj mężczyźni w mundurach przypominających ukraińskie, palą amerykańską flagę oraz portrety Donalda Trumpa, J.D. Vance’a i Elona Muska, demonstrując, iż nie chcą ich pomocy wojskowej. Scena nie przedstawia prawdziwych ukraińskich żołnierzy i została zainscenizowana przez Rosjan.

BBC w swoim materiale przywołuje również przykład filmu z 2022 roku, w którym domniemani ukraińscy wojskowi charakteryzują aktorów i pokrywają ich sztuczną krwią. Nagranie miało rzekomo dowodzić, iż zbrodnia dokonana przez rosyjskich żołnierzy na mieszkańcach podkijowskiej Buczy w marcu 2022 roku nigdy nie miała miejsca, a była mistyfikacją ukraińskich służb.

ZOBACZ: MSZ reaguje na publikację we włoskiej prasie. "Rosyjska dezinformacja"

W ubiegłym tygodniu PAP ujawniła inny sfabrykowany film, który najpierw pojawił się na Telegramie, a następnie rozprzestrzenił się na innych, bardziej popularnych w Polsce platformach społecznościowych. Materiał przedstawiał rzekome aresztowanie przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy dwóch Polaków pod zarzutem posiadania w domu polskich symboli narodowych. Prof. Roman Baecker z UMK, z którym rozmawiała PAP, potwierdził, iż jest to kolejna inscenizacja rosyjskich służb propagandowych.

Rosyjska dezinformacja. BBC zwraca uwagę na komunikator

W analizie BBC zwróciła uwagę, iż treści publikowane na Telegramie, a później powielane na innych platformach społecznościowych regularnie powtarzają przekazy rosyjskich mediów, takich jak RT i Sputnik, które zostały zablokowane w Unii Europejskiej.

Często cytowani są tam rosyjscy politycy i oficjele – Władimir Putin, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew, rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa oraz "eksperci" powiązani z Kremlem i osoby medialne działające na jego usługach.

ZOBACZ: Polacy aresztowani przez Ukraińców? Ekspert: Inscenizacja rosyjskich propagandzistów

Według BBC niektóre z polskojęzycznych kanałów są częścią większych sieci. Na przykład UKR LEAKS_pl ma być elementem struktury UKR LEAKS – wielojęzycznej sieci kanałów na Telegramie i innych powiązanych platformach, prowadzonych przez byłego oficera SBU, Wasilija Prozorowa, który uciekł do Rosji.

Z kolei InfoDefensePOLAND ma być częścią działającej w ponad 30 krajach grupy InfoDefense powiązanej z Jurijem Podoliaką, również pochodzącym z Ukrainy prokremlowskim blogerem.

Dezinformacja w Polsce. Ekspert o poszukiwaczach prawdy

Dr Jakub Olchowski, ekspert Centrum Europy Wschodniej i Zespołu Badań Propagandy i Dezinformacji UMCS wyjaśnia, iż Telegram to podstawowa platforma społecznościowa w państwach postsowieckich, w innych krajach używana rzadko, jednak nie na tyle, żeby publikacja treści w narodowych językach była dla rosyjskiego aparatu propagandowego nieopłacalna.

Jak przekonywał ekspert, od przeszło trzech lat, czyli od rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Telegram jest śledzony w Polsce i na świecie bardziej wnikliwie. Stał się ważnym źródłem informacji na przykład dla analityków, którzy zajmują się OSINT (białym wywiadem, pozyskiwaniem informacji z otwartych źródeł). Ci jednak nie dają się nabrać na rosyjskie działania dezinformacyjne.

ZOBACZ: Rosyjska propaganda uderza w Macrona. "Dostał sierpowy od żony"

Zdaniem Olchowskiego jest jednak rzesza osób, które traktują Telegram jako rzetelne źródło. Według nich zachodnie media sieją dezinformację, a doniesienia z Telegrama – ich zdaniem – są nie tylko niezmanipulowane, ale czerpane w pobliżu osi wydarzeń, a więc rzetelne.

To właśnie tacy "poszukiwacze prawdy" przerzucają treści z Telegrama na TikToka, X czy na Facebooka. - "Bo przecież na Telegramie mają informacje z pierwszej ręki". I to się rozprzestrzenia jak wirus – podkreślił ekspert.

Fałszywe konta i boty w mediach społecznościowych

Olchowski wskazał, iż infekowanie infosfery materiałami propagandowymi Kremla odbywa się także za sprawą mieszkańców państw zachodnich, także Polski, dla których to może nie jest praca, ale źródło dodatkowego dochodu. Są wreszcie sieci fałszywych kont i botów. - Ich setki, a choćby tysiące mogą być zarządzane przez jedną osobę. A ta może być gdziekolwiek – pod Petersburgiem, Londynem lub Białymstokiem – przekonywał.

ZOBACZ: Polska zrywa kontrakty zbrojeniowe? MON dementuje: To fake newsy

Ekspert stwierdził, iż podobnie jak w biznesie każda firma profiluje swoje produkty do określonego rynku, tak robi to rosyjska machina propagandowa z generowanymi przez siebie treściami – oś narracyjna jest podobna, ale obudowana w przekaz szyty na miarę. To potężna machina, a w pracę koncepcyjną zaangażowane są tysiące osób.

- Na przykład w Polsce gra się sprawą rzezi na Wołyniu, Niemcy dostają przekaz, iż bez interesów z Rosją ich gospodarka dołuje i będzie się to pogłębiać, a mieszkańcy Globalnego Południa otrzymują kolejne "dowody" na to, iż imperialistyczny Zachód wywołał wojnę na Ukrainie, a Rosja musi się bronić – wyliczył Jakub Olchowski.

Dezinformacja. Ekspert: Podatność na treści zmienia się

Z obserwacji Olchowskiego wynika, iż podatność społeczeństw na te treści zmienia się, ale - niestety w niepożądanym kierunku. - Żyjemy w erze, w której informacja jest zasobem, produktem i bronią. Jest najważniejsza. Zarazem mamy do czynienia z jej nadmiarem. Ludzie codziennie są bombardowani taką liczbą bitów informacji, iż nie mają zdolności kognitywnych, żeby to wszystko przetworzyć. Więc uwierzą we wszystko, jeżeli jest to podawane w sposób przemyślany i skoordynowany – tłumaczył.

Przyznał, iż rosyjska propaganda często serwuje nam informacje wyssane z palca. Ale uczulił, iż równie często podaje prawdziwe fakty odpowiednio obudowane narracyjnie, przyprawione szczyptą kłamstw oraz wzbogacone w element emocji. - W ten sposób produkt końcowy staje się przyjemny w odbiorze, wiarygodny – podkreślił.

W ocenie eksperta nie da się wyeliminować tego zjawiska, bo – podobnie jak terroryzm – to metoda walki. A nie da się skutecznie zwalczyć metody. - Wyjątkowo skutecznej, skoro Donald Trump, jego administracja i związani z tym środowiskiem dziennikarze zaczęli wprost – bez żadnych niuansów i subtelności – powtarzać rosyjskie tezy – podsumował Jakub Olchowski.

WIDEO: "Dajcie ludziom żyć". Minister reaguje na sprzeciw koalicjanta
Читать всю статью