TSUE i Komisja Europejska szykują kolejny atak na Polskę?

akcjaewakuacjaz.eu 8 месяцы назад

Przypomnijmy, Adenauer (jeden z ojców założycieli UE), uważał integrację europejską za jedyną drogę prowadzącą do odzyskania przez Niemcy wschodnich terytoriów¹. Jedno jest pewne, przejmowanie kompetencji przez Komisję Europejską dzięki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) jest faktem, którego zgubnych konsekwencji dla naszego narodu nie rozumieją Polacy.

Pomimo, iż prawo unijne stanowi, iż obywatel jakiegokolwiek państwa UE zamieszkujący w Polsce może głosować, jak i kandydować, w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach samorządowych, to nie daje takich uprawnień w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Okazuje się, iż realizowane są usilne prace przygotowawcze, żeby to zmienić.

O sprawie informuje mec. Nikodem Bernaciak związany z Instytutem na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Droga do zmian wiedzie ponownie przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To kolejny przykład przejmowania drogą prawną kompetencji zarezerwowanych wyłącznie państwom członkowskim. Specjaliści związani z Unią Europejską nazywają taki sposób powolnej zmiany traktatów europejskich mianem „competence creep”, co można tłumaczyć jako “pełzające kompetencje” lub “przejmowanie kompetencji”. Nieuczciwość tej metody polega na tym, iż nie ma żadnego nadzoru nad współpracującymi ze sobą w tym temacie organami, jakimi są TSUE i Komisja Europejska, to zaś oznacza nieograniczoną władzę w realizacji postawionych sobie celów. W ten sposób, wykorzystując dodatkowo tzw. praworządność i mechanizm blokowania funduszy z powodu jej łamania, można w przeciągu kilku lat całkowicie zmienić ustrój Unii Europejskiej nie pytając nikogo o zdanie. To jest jeden z tych powodów, dla których Fundacja Kampanii Społecznych im. św. Stanisława Papczyńskiego zdecydowała się na organizację kampanii #AkcjaEwakuacjaZeu, porzucając świadomie złudę możliwości restrukturyzacji projektu, jakim jest Unia Europejska.

Mecenas informuje na swoim profilu na portalu X.com o opinii wydanej przez rzecznika generalnego TSUE Jeana Richarda de la Tour. Wedle zapisów tej opinii Polska narusza artykuł 22 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej zakazując członkostwa w partiach politycznych obywatelom innych państw członkowskich UE.

Artykuł 10 polskiego Kodeksu wyborczego respektuje art. 22 TSUE, przyznając zarówno czynne, jak i bierne prawo wyborcze obywatelom innych państw UE – jednak tylko w wyborach gminnych (rada gminy/miasta + wójt/burmistrz/prezydent miasta) oraz w wyborach do PE

– pisze mec. Nikodem Bernaciak.

Tymczasem jednak Komisja Europejska w dniu 21 grudnia 2021 r. złożyła skargę do TSUE, stwierdzając, iż „Rzeczpospolita Polska uchybiła ciążącym na niej zobowiązaniom”, nie dopuszczając obcokrajowców do członkostwa w partiach politycznych, czym rzekomo „spowodowała, iż ich szanse na bycie wybranymi w wyborach lokalnych lub w wyborach do Parlamentu Europejskiego są mniejsze niż obywateli polskich”

– kontynuuje mecenas.

Okazuje się, iż argumentacja Komisji Europejskiej i opinia TSUE są dalekie od rzeczywistości. Strona Polska nie dość, iż udowodniła, iż wypełnia prawo unijne, wykazała, iż Komisja Europejska nie uzasadniła swoich twierdzeń, a także powołała się na dane CBOS z 2018 roku stwierdzając: badania wykazują, iż przeciwnie, w swoich wyborach wyborcy kierują się tym, w jaki sposób postrzegają kandydatów, w zależności od ich udziału w życiu społecznym i politycznym, lub, innymi słowy, ich rozpoznawalnością.

Prawnik Ordo Iuris wymienia również inne słuszne argumenty strony polskiej:

    • Polska trafnie wskazała także, iż „ze względu na rolę partii w zakresie polityki publicznej oraz ich zamierzony cel, jakim jest wykonywanie władzy publicznej, przystępowanie «przemieszczających się» obywateli Unii do partii politycznej może wywołać skutki w szczególności w odniesieniu do wyników wyborów parlamentarnych czy prezydenckich”.
    • Przede wszystkim jednak Polska opiera swoje stanowisko na fakcie, iż zasada cenzusu obywatelstwa polskiego co do członkostwa w polskich partiach politycznych jest zasadą ustrojową, zapisaną w artykule 11 ustęp 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania partii politycznych. Partie polityczne zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa”.

Jak się jednak okazało, pomimo wyczerpującej argumentacji strony polskiej 11 stycznia 2024 roku TSUE po raz kolejny stara się zmienić prawo w Polsce nie mając do tego podstaw. Postępowanie przed TSUE, które nie ma nad sobą żadnej kontroli trwa, a Polacy znowu muszą przyznać, iż dali się wciągnąć w rozgrywkę, w której karty są znaczone.

Swój wpis mecenas Nikodem Bernaciak kończy podsumowaniem:

Oczywiście ostateczny wyrok TSUE zostanie wydany dopiero za kilka miesięcy. Sędziowie nie są związani opinią rzecznika generalnego, jednak w zdecydowanej większości przypadków stosują się do niej. o ile wyrok będzie zawierał te same konkluzje, co opinia, Polska stanie przed bardzo poważnym problemem – TSUE będzie zmuszał ją do zmiany art. 11 ust. 1 Konstytucji RP albo do wykładni tego przepisu ewidentnie sprzecznej z jego literalnym brzmieniem i umiejscowieniem w konkretnym rozdziale ustawy zasadniczej.

Warto się zastanowić, kto odniesie korzyści z ewentualnego wyroku na niekorzyść Polski. Przypominam, iż niemieckie organizacje wspierają tzw. ruchy ślązakowskie reprezentowane między innymi przez europosła Łukasza Kohuta. W listopadzie głosował on za zmianami w sprawie traktatów Unii Europejskiej, które tak na prawdę dążą do ukonstytuowania europejskiego bytu państwowego, który będzie miał prawo decydować o Polsce bez Polaków. O tej sprawie i zachowaniu kilku europosłów informują wolontariusze Fundacji Kampanii Społecznych im. św. Stanisława Papczyńskiego podczas zgromadzeń na ulicach polskich miast. Warto też przypomnieć publikację naszego redaktora, który wspominał, jak na integrację patrzą Niemcy: W 1951 r. minister handlu w rządzie Adenauera dr Seebolm pytał „Czy wolna Europa chce się przyłączyć do Niemiec?”. Mówił o Niemczech jako o „sercu Europy” i o tym, iż to członki organizmu powinny się dostosować do serca, a nie na odwrót. W tym samym roku Adenauer miał uznawać utworzenie Europy silnej ekonomicznie i politycznie za „jedyną drogę prowadzącą do odzyskania przez Niemcy wschodnich terytoriów”². A może chodzi po prostu o to, aby Unia Europejska nie musiała wypłacać Polsce jakichkolwiek pieniędzy zasłaniając się troską o “praworządność”. Tego nie wiem, pewne jest natomiast, iż Polska nie jest bezpieczna w Unii Europejskiej, bo interesy UE kolidują z polską racją stanu.

Żródła:

¹ J. Chodorowski, Kto kogo prowadzi? Szkice o zjednoczeniu Europy i globalizmie, Poznań 2003, s. 15.

² Michael, Adenauer zawsze myślał o integracji Europy przez pryzmat interesu Niemiec

Читать всю статью