

Kilka dni temu Andrzej Stankiewicz na łamach Onetu ujawnił drugą, zmyśloną tożsamość kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. Prezes IPN pod pseudonimem Tadeusz Batyr opublikował biografię ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii pt. „Spowiedź Nikosia zza grobu”. Jako „Batyr” występował także w mediach, chwaląc w swoich wypowiedziach Karola Nawrockiego.
We wtorkowym wydaniu „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz opowiedział o kulisach pracy nad artykułem. Zdradził też, co politycy PiS, off the record, sądzą o tej sprawie.
— Kiedy Karol Nawrocki ogłosił, iż kandyduje na prezydenta, zaczęły do nas docierać sygnały, iż biografia Karola Nawrockiego, jest może równie ciekawe, jak kariera „Nikosia”. Jednym z elementów było podejrzenie, iż Nawrocki napisał o nim książkę — opowiada prowadzący.
Kulisy powstania głośnego artykułu
— Powodów było kilka. Po pierwsze w biografii „Nikosia” były fragmenty prac Nawrockiego dla IPN-u, dotyczące przestępczości w latach PRL-u, są obszernie cytowane, bez podania źródła. Po drugie, na okładce tej książki mamy zdjęcie autora tyłem, jest nie do poznania, w bejsbolówce, a zdjęcie zrobił nadworny fotograf Instytutu Pamięci Narodowej. Poza tym wszyscy wiedzą, iż Nawrocki interesuje się przestępczością, zwłaszcza w Trójmieście i ma szczególną słabość do „Nikosia”. Zaczęliśmy dopytywać i sztab Nawrockiego potwierdził, iż on napisał tę książkę pod pseudonimem — ujawnia Stankiewicz.
Zanim pojawił się artykuł w Onecie, informację, iż kandydat PiS na prezydenta jest rzeczywiście autorem książki „Spowiedź Nikosia zza grobu”, podała jedna z prawicowych stacji.
— Zaraz po tym, jak udzielono nam odpowiedzi, to ta informacja zupełnym przypadkiem znalazła się w telewizji wPolsce24. To jest stary numer na rozbrajanie potencjalnych problemów. Sztab Nawrockiego uznał, iż Onet chodzi wokół tej książki i może być z tego syf, to zrobią uprzedzające wodowanie. Telewizja wPolsce24 zrobiła wszystko, co trzeba — napisała, iż to ciężka praca, iż znakomite dzieło itd. Drodzy Państwo, ta książka to jest badziewie, żeby była jasność — podsumowuje prowadzący.
— Nie mamy żadnych pretensji do tego, iż ktoś pisze pod pseudonimem, chociaż on zabrania pracownikom IPN wydawać rzeczy na zewnątrz, a sam wydał na zewnątrz i pod pseudonimem, to jednak w tym przypadku sprawa zaszła znacznie dalej. Karol Nawrocki wystąpił w kilku miejscach z zamazaną twarzą, ze zmienionym głosem, przedstawiając się jako Tadeusz Batyr, czyli to jego prusowanie zaszło znacznie dalej. On już się zaczął z nim identyfikować — mówi Andrzej Stankiewicz.
— Myślę, iż zaczął w pewnym momencie wierzyć, iż jest panem Tadziem. Zwłaszcza iż Tadeusz to jego drugie imię — dodaje Kamil Dziubka. — Tu pozostało jedna rzecz (…) Tadeusz Batyr napisał tylko jedną książkę. Jaki jest autor zajmujący się przestępczością, pisze jedną książkę?
— Mało tego, Nawrocki zaczął przekonywać w trakcie kolejnych wystąpień, iż rozmawiał z Tadeuszem Batyrem, a sam Tadeusz Batyr zgodził się, aby Nawrocki promował tę książkę — dodał Dziubka. — A w innym wystąpieniu w TVP Gdańsk Batyr mówił, iż Karol Nawrocki go zainspirował.
Tadeusz Batyr pogrąży Karola Nawrockiego?
Andrzej Stankiewicz wraca uwagę, iż fakty, które wyszły na jaw mogą mieć negatywny wpływ na kampanię Nawrockiego.
— o ile mamy być poważni, chociaż z tym kandydatem jest coraz trudniej. PiS miał wszystkie instrumenty, swego czasu — zrobili go najpierw dyrektorem Muzeum II Wojny, potem prezesem IPN-u, choćby gdy w TVP występował, to było to TVP Gdańsk, matecznik Jacka Kurskiego. Oni naprawdę nie wiedzieli, co ten facet ma za uszami? Rozmawiam z politykami PiS-u i oni śmieją się z niego. Drodzy państwo, ta historia w sumie jest śmieszna. A śmieszność jest poważną bronią polityczną. Śmieszność wobec kandydata na prezydenta jest rzeczą masakrującą — zaznacza Andrzej Stankiewicz.
— Nie znam nikogo w PiS, z kim mam kontakty, kto by traktował go poważnie. Ta historia pogłębiła tylko dystans do niego, jego śmieszność i groteskowość — podsumowuje Andrzej Stankiewicz.