Nie po raz pierwszy w mediach społecznościowych ks. Daniel Wachowiak zwracał uwagę na niebezpieczeństwa związane z zakończonym niedawno Synodem o Synodalności. Choć główną obietnicą procesu zainicjowanego przez papieża było wsłuchiwanie się w głos wiernych, to naprawdę radzono wyłącznie o oczekiwaniach liberalnych teologów, uważa proboszcz parafii w Koziegłowach. Wygląda na to, iż z powodu tej krytyki, a także ostrzeżeń przed zniekształcaniem doktryny Kościoła, nad dzielnym kapłanem zbierają się czarne chmury.
– Zastanawiałem się jakiś czas temu, dlaczego czuję się tak, jakby mnie nikt nie reprezentował na synodzie. (…) Patrzyłem na tych, którzy są uczestnikami obrad i nie mogę znaleźć takiego nazwiska. (…) Dlaczego nikt na Synodzie nie pyta się tych, którzy na przykład uważają, iż kryzys, który dzieje się w świecie, trzeba jakoś powstrzymać, żeby on się tak ostatecznie nie wdarł do Kościoła? – pytał w opublikowanym 29 października w serwisie Youtube vlogu ks. Daniel Wachowiak.
W komentarzu podsumowującym obrady Synodu o synodalności kapłan zwracał uwagę, iż wbrew zapowiedziom reprezentowania całej wspólnoty Kościoła delegaci wsłuchali się raczej wyłącznie w głos jego liberalnej części, domagającej się porzucenia katolickiej doktryny. .
– (…) Odnosi się wrażenie, iż na synodzie były podejmowanie tematy, które na codzień w Kościele nikogo nie obchodzą, tylko to są tematy, którymi zajmują się jacyś liberalni teolodzy. (…) Nie spotkałem (…) dziewczyn, które by marzyły o byciu diakonisą. (…) Ale nie, my musimy się tym tematem zajmować, bo jest jakiś element w Kościele katolickim kobiet o usposobieniu liberalnym. Pewnie się napatrzyły na to co się dzieje w “kościołach” anglikańskim i luterańskim i wykreowały problem tego, iż kobieta jest niesłuchana w Kościele. (…) Osoby o takim zaburzonym patrzeniu zdominowały dyskusję w Kościele na synodzie – uważa polski kapłan.
– Czasami mam wrażenie, iż jest pewne grono osób w Kościele, które kręci się wokół własnego ego. Nie przerobiło cnót pokory, nie pracuje nad sobą i wymyślają takie tematy, iż “Och… Jestem nic nie znaczący w Kościele, chciałbym mówić kazanie do wszystkich parafian, bo mój proboszcz robi to byle jak”. Dlatego jeszcze bardziej zaakcentujmy, iż Msza jest ucztą. Rozwalmy Mszę Świętą! Tak, już do końca! Coraz mniej ludzi jest na tych Mszach, bo nie czują sacrum, a tego potrzebują. Więc zróbmy z Mszy Świętej taki spęd jak w kinie, jak w teatrze (…) Będzie jeszcze gorzej – zwracał uwagę ks. Daniel Wachowiak. – Na synodzie ten szum robiło się wokół tematów, które pochodziły z marginesu. I te temat zostały przesunięte do centrum. (…) Musimy się tym zajmować, choćbyśmy nie chcieli. To tak, jakby ktoś na siłę wepchnął do naszego domu jakiś bałagan no i teraz musimy go posprzątać, chociaż był do tej pory porządek. Ale przyszli tacy, którym się wydawało, iż trzeba wszystko przemeblować (…) zamiast wrócić do katolicyzmu w swojej przejrzystości i klarowności – dodawał.
Nie sądziłem kiedyś, iż zadam to pytanie. Czy pozostając katolikiem wiernym Prawdzie, pewnego dnia okaże się, iż nie ma dla mnie miejsca w oficjalnej strukturze katolickiego Kościoła?
— ks. Daniel Wachowiak (@DanielWachowiak) October 28, 2024
Komentarz ks. Wachowiaka to już któryś z przykładów jego rozsądnej krytyki Synodu o Synodalności. Z jej powodu nad duchownym zdają zbierać się czarne chmury. W niedawnym wpisie w mediach społecznościowych proboszcz mógł sugerować, iż docierają do niego sygnały świadczące o potencjalnych konsekwencjach za sprzeciw wobec destrukcji katolickiego nauczania. Podobne sugestie przedstawił w jednym z nagrań.
FA