W poprzednim artykule ukazaliśmy sprzeczności w rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie, oraz konsekwencje, jakie to miało dla przebiegu samych działań bojowych. Przy wszystkich tych sprzecznościach, ogromnych ofiarach ludzkich i kosztach ekonomicznych, Rosja i Ukraina nie wypowiedziały sobie formalnie wojny.
Bardzo interesujący komentarz do rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie ukazał się w rosyjskim programie Nowosti 24 dnia 12 listopada 2022 roku. Spiker czytał między innymi: „wycofanie wojsk z rejonu Chersonia może być uzasadnione z punktu widzenia wojennej strategii, ale nie z punktu widzenia wewnętrznej polityki. Przyznaję się, ale ja nie znam się na wojennej strategii, ale tu nie trzeba być ekspertem do tego, by mieć świadomość oczywistości, kwestie czysto militarne nie powinny być dodatkiem i funkcją spraw politycznych. To droga do podwójnej katastrofy, (…) z początku ku nagromadzeniu wojenno-strategicznych błędów, a później i ku politycznej zapłacie za błędy. Putin nie uważa siebie za zakładnika wewnątrzpolitycznej sytuacji i wewnętrznych nastrojów politycznych w Rosji. Zamiast tego, gospodarz Kremla z pełnymi podstawami ku temu postrzega siebie jako lidera, który kształtuje, i wewnętrzną sytuację polityczną, i wewnętrzne nastroje polityczne. Lekko i przyjemnie teraz nie będzie. Ale te wewnętrzne problemy, które powstaną będą przede wszystkim nosiły dla Kremla w pełni rozwiązywalny charakter. A jak Putin zamierza rozwiązywać te problemy, z którymi rosyjska armia zderzy się i już się zderza w rejonie operacji specjalnej? Odpowiedź na ten problem, jak mi się wydaje, zawiera się w replice Putina w Samarkandzie. 16 września kijowskie władze ogłosiły, iż będą dążyły do zwycięstwa na polu walki. Sztandar w ręce – oni teraz próbują to zrobić prowadząc kontrofensywę. Zobaczymy, czym się ona zakończy. Powiedziano to w połowie pierwszego miesiąca jesieni. (…) Putin jest gotowy od dawna do potencjalnie długiego starcia. Putin myśli i działa logicznie. Teraz śmieje się nie ten, kto kontroluje prawy brzeg w rejonie Chersonia w tym momencie. Dobrze śmiał się będzie ten, kto będzie kontrolował nowe regiony Rosji na finalnym etapie operacji specjalnej. A kiedy będzie ten finalny etap? On będzie wtedy, kiedy będzie. Oto kredo, które wyznaje teraz Kreml”.
Nowy czy klasyczny charakter wojny?
Brzmiało to jak jakiś panegiryk. Może wydawać się, iż to dowód na pełną dyktaturę Władimira Putina, ale patrząc tradycyjnie na problem związku wojny i pokoju można dojść do innego wniosku. Rosyjskie kierownictwo państwowe zdało sobie bowiem sprawę, iż sukcesu nie zapewni mu choćby całkowite zwycięstwo militarne nad Ukrainą, jeżeli nie spotka się ono z uznaniem Stanów Zjednoczonych i Europy, jeżeli jego zdobycze nie zostaną zatwierdzone w drodze międzynarodowych umów politycznych i gospodarczych.
Dlatego wszelkie kontrsankcje Rosji są zawsze spóźnione, mniej dotkliwe lub nie ma ich wcale, choćby jeżeli państwa NATO przekraczają „czerwone linie” nakreślane przez rosyjskie władze. Wydaje się, iż powody tej wstrzemięźliwości Rosji mogą być dwa. Po pierwsze – Rosja zdaje sobie sprawę z okupacji i całkowitej zależności Unii Europejskiej od USA i jest zainteresowana przynajmniej ożywieniem jej separatyzmu wobec polityki Stanów Zjednoczonych. Dostrzega przy tym prawdopodobnie samodestrukcję Unii Europejskiej, którą widzi w tej chwili jako marionetkę USA. Po drugie zaś – jeżeli teza o tym, iż teraz wojny są samodzielne i to one określają politykę, jest prawdziwa, to oznacza to przekonanie o dominacji wojen w dłuższym okresie, lub choćby o tym, iż zaczynające się wojny mają charakter transformacyjny, podobnie jak wojna 30-letnia, wojny napoleońskie, I i II wojna światowa, czyli 30-letnia wojna XX wieku. Wojna Armenii i Azerbejdżanu, konflikt zbrojny Rosji z Ukrainą, wojna w Iraku, wojna w Afganistanie, wojna w Syrii, wojna w Jugosławii – to bowiem, według poglądów powszechnych w Rosji, wojny transformacyjne po upadku ZSRR, i w walce o wielobiegunowy świat, o nowy międzynarodowy podział pracy, o dostęp do deficytowych surowców niezbędnych dla nowych technologii za 20-30 lat, których znaczna część znajduje się na terenie Rosji. Dlatego, gdyby mimo wszelkich trudności udało się odnieść zwycięstwo nad Ukrainą, to nie byłby to sukces tylko lokalny – Rosja prawdopodobnie zażądałaby cofnięcia na początek granic NATO do roku 1991, co stałoby się tylko początkiem nowych sprzeczności i odroczonym kolejnym konfliktem.
Historia wojen toczonych przez wiele demokracji, od starożytnych Aten poczynając, pokazuje, iż nie uznają one państw o innych ustrojach, jeżeli wydają się one dostateczne słabe. Zwłaszcza w epoce postprawdy można pomylić się w ocenie rzeczywistej siły drugiego państwa, jak Rosja w stosunku do Ukrainy, którą w oficjalnej propagandzie zawsze lekceważono, chociaż stanęła za nią potęga NATO.
Ale sprzeczności konfliktu na Ukrainie są bardziej skomplikowane. Jest to jednocześnie wojna Stanów Zjednoczonych z Rosją tylko rękoma Ukraińców i zmobilizowanych do armii jej rosyjskojęzycznych obywateli. Jest to jednocześnie wojna Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, która jak na razie ponosi największe konsekwencje sankcji formalnie skierowanych przeciwko Rosji, dzięki czemu jej towary w przyszłości staną się mniej konkurencyjne wobec amerykańskich i chińskich. Unia Europejska skazana jest na poniesienie stosunkowo największych kosztów z dwóch głównych powodów: po pierwsze, jest rywalką USA i Chin na płaszczyźnie gospodarczej, dlatego stany Zjednoczone muszą zrobić wszystko dla podniesienia kosztów produkcji na terenie UE, a Chiny nie mają nic przeciwko temu; po drugie – Rosja przestawia się w kontaktach gospodarczych na Wschód, a Europa podporządkowana USA nie jest dla Rosji potrzebna.
Specjalna operacja wojskowa na Ukrainie, do której Rosję sprowokowały Stany Zjednoczone, jest również wojną o utrzymanie dominacji USA nad Francją, a zwłaszcza nad Niemcami, które odgrywają decydującą rolę w utrzymaniu jedności Unii Europejskiej. Jest to jednocześnie wojna o dalsze podporządkowanie sobie Chin przez Stany Zjednoczone.
Stanom Zjednoczonym udało się zmobilizować stosunkowo szeroką antyrosyjską koalicję, gdyż dla wszystkich tanie surowce kupowane w słabej Rosji są marzeniem i coraz bardziej widocznym celem bieżącym kapitału zachodniego. Władze obecnej Ukrainy dzięki militarnej i politycznej pomocy państw NATO odnotowały kilka sukcesów i w związku z tym nie są skłonne do żadnych ustępstw. Ponieważ każda ze stron ma antagonistyczne cele, wojna musi trwać, a warunkiem pokoju stała się jak na razie wielka klęska jednej ze stron, aby odebrać jej wolę dalszej walki na innych płaszczyznach i stworzyć nowe impulsy do dalszych transformacji w świecie. W momencie rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej zdobycze terytorialne nie były głównym celem, ale polityczne przeformatowanie Ukrainy i zachowanie politycznego i ekonomicznego status quo w Rosji. Operacja ta przerosła jednak w wojnę o przeformatowanie stosunków międzynarodowych, o ustalenie porządku światowego po pierwszym etapie globalizacji. Chociaż wydaje się, iż w Rosji to rozumieją, to jednak nie idą za tym adekwatne działania militarne i polityczne.
Neokolonializm USA
Przeciągający się konflikt na Ukrainie najbardziej odpowiada Stanom Zjednoczonym, które już dziś stały się jednym z największych beneficjentów tej wojny, m. in. dzięki zamykaniu Unii Europejskiej możliwości wzajemnie korzystnych transakcji handlowych z Rosją oraz obecnemu dostarczaniu przez USA swego drogiego gazu, zbrojenia Ukrainy i przezbrojenia wschodnich członków NATO. Te wydatki negatywnie odbiją się na budżetach socjalnych w byłych krajach socjalistycznych, co pociągnie za sobą rozprzestrzeniającą się depresją gospodarczą i nie pozwoli na ożywienie ich przemysłu. Zmilitaryzowana gospodarka stanie się przyczyną rosnącego niezadowolenia społecznego, do stłumienia siłą którego najbardziej nadają się takie partie jak PiS, wspierane od lat przez kapitał amerykański.
Ponadto, Stany Zjednoczone walczą o utrzymanie dominującej roli dolara w świecie jako waluty rozliczeniowej i waluty rezerwowej, dzięki czemu od dziesięcioleci realizują politykę socjalną i zbrojeniową opartą na deficycie budżetowym, deficycie handlu zagranicznego i drenażu mózgów z całego świata. Płacą innym państwom dolarami, które nie mają realnego pokrycia towarowego, a jedynie w papierach wartościowych, które nie przypadkiem nazywane są kapitałem fikcyjnym.
W związku z problemem ukraińskim widoczne staje się to, jak Stany Zjednoczone realizują model kolonialnej zależności w stosunku do swoich sojuszników, co przypomina sytuację, w której istnieje metropolia i zależne od niej kolonie. Za wzorcowy przykład może posłużyć polityka handlowa prowadzona przez Wielką Brytanię, która za towary sprzedawane w Indiach otrzymywała funkcjonujące jako pieniądz złoto, a Chinom z powodu braku srebra za wartościowe towary płaciła wyprodukowanym w Indiach opium, i o to choćby toczyła wojny. Po tym, jak Stany Zjednoczone zmusiły UE do zakupów swego drogiego gazu ziemnego (otrzymywanego szkodliwą dla środowiska technologią szczelinowania), Europa naiwnie licząc na powetowanie sobie kosztem Rosji tych strat, uchwaliła maksymalną cenę na rosyjską ropę naftową dostarczaną drogą morską. jeżeli Rosja w związku z tym zmniejszy wydobycie, to Unia Europejska poniesie dalsze tego konsekwencje. Może się wydawać, iż to nieznani sprawcy wysadzili 3 z 4 nitek rosyjskiego gazociągu Nord Stream, dostarczającego tani gaz z Rosji do UE, ale pozostawienie jednej nitki gazociągu wydaje się bardzo przemyślane.
Stany Zjednoczone wyciągnęły wnioski z wojen opiumowych toczonych przez Anglików i nie toczyły już z Europą wojny o narzucenie jej swego drogiego gazu ziemnego, ale osiągnęły to metodami pośrednimi. Pomijając inne kwestie, można przyjąć, iż Niemcy i inne kraje europejskie poważnie osłabiły swoją zdolność do konkurowania w produkcji stali, szkła, aluminium i wielu innych surowców produkcyjnych. Powstały dzięki temu korzystne warunki, które będzie mógł wykorzystać amerykański kapitał finansowy, inwestując w te sektory w krajach azjatyckich lub u siebie. A przeniesienie tej produkcji do Rosji będzie z pewnością różnymi sposobami blokowane przez rząd Stanów Zjednoczonych.
Przykładem tej neokolonialnej polityki USA może być również niedopuszczenie do rozpowszechnia rosyjskiej wysokotechnologicznej szczepionki przeciwko COVID-19 na terenie Unii Europejskiej. Po tym jak w 2019 roku chińska firma Huawei, będąca największym światowym producentem telefonów, ogłosiła, iż nie będzie kupowała żadnych podzespołów od producentów ze Stanów Zjednoczonych, w wyniku działań USA Huawei nie może certyfikować swoich najnowszych telefonów, co w praktyce oznacza zakaz ich sprzedaży na rynku amerykańskim i europejskim. Niektóre korporacje z decydującym udziałem kapitału amerykańskiego dostarczają półprodukty z Chin, które stanowią strategiczne surowce do dalszej produkcji w UE – filie tych korporacji w poszczególnych państwach noszą symboliczną nazwę – „dywizji”, co pokazuje, iż stanowią one forpoczty USA w wojnie gospodarczej…
Polityka ta oznacza również, iż tak jak kiedyś kolonie, mają obowiązek sprzedawania dla metropolii surowców po niskich cenach; iż metropolia ma prawo dyktowania wysokich cen na swoje towary, wysokotechnologicznej produkcji; iż kolonie mają obowiązek sprowadzania towarów narzucanych z metropolii, a na płaszczyźnie ekonomicznej nie ma miejsca wolna konkurencja, tylko toczy się bezwzględna wojna gospodarcza, że, tak jak kiedyś, wojna ta ogarnia cały świat. Stany Zjednoczone próbują reaktywować ten model gospodarczy w sytuacji, gdy nie mogą uporać się ze swoimi problemami gospodarczymi, socjalnymi, edukacyjnymi i związanymi z infrastrukturą. Mają one jednak poparcie dla swojej polityki zagranicznej w celowo tworzonych oraz wspieranych ekonomicznie i politycznie kompradorskich elitach poszczególnych krajów.
Przy tej okazji warto wspomnieć o dostrzeżeniu nowej sprzeczności między wojną i pokojem. To sprzeczność między zamrożeniem konfliktu a wojną i pokojem jednocześnie. Zamrożony konflikt ma utrzymywać stan niepewnego pokoju i może w każdej wygodnej chwili przerosnąć w gorący konflikt, jak i w pokój. Określenia „zamrożony konflikt” zachodnie środki masowego przekazu bardzo chętnie używają w stosunku do polityki Rosji i służy on ukazaniu niezadowolenia z osiągniętego pokoju, który przedstawia się tylko jako rozejm. Trzeba przyznać, iż termin ten okazał się na tyle atrakcyjny, iż chętnie stosują go również liberalni publicyści w Rosji, będący na usługach Kremla.
Cele wojny wydają się więc częściowo ukryte, rozproszone i przeciwstawne, a przy dodatkowej niejasności celów, jak mówił Georg W. F. Hegel, trudno mówić o bohaterach. Bohaterowie dla jednych są antybohaterami dla drugich. Jedni bohaterów drugiej strony najchętniej postawiliby przed sądem, gdyby tylko mogli.
Przyczyny sprzeczności w wojnie Rosji na Ukrainie
Wydaje się, iż źródłem dotychczasowych sprzeczności w rosyjskiej „specjalnej operacji wojskowej” były interesy rządzącej nią oligarchii, która finansowo powiązana jest z elitami na szeroko rozumianym Zachodzie. Wielu członków rosyjskiej oligarchii jeździło tymi samymi samochodami, co oligarchowie na Zachodzie, pieniądze trzymało w tych samych rajach podatkowych i bankach, miało nieruchomości w tych samych miejscach i wypoczywało w tych samych kurortach. Wielu członków rodzin rosyjskiej elity na stałe mieszka lub mieszkało na Zachodzie, dzieci elity studiowały i studiują na renomowanych uczelniach zachodnich. Dotyczyło to między innymi prezydenta Rosji, ministra obrony narodowej, ministra spraw zagranicznych, rzecznika Putina Dmitrija Pieskowa, członków Dumy i Rady Federacji oraz generałów.
Wiele przedsiębiorstw w Rosji stanowi własność mieszaną z kapitałem zagranicznym, choćby z tych państw, które Rosja formalnie zaliczyła do „wrogich”. Dlatego zapewne, gdy zamrożono rosyjskie aktywa przetrzymywane w zachodnich bankach, Bank Centralny Rosji przez cały czas spłacał długi Rosji, miast posłużyć się w tym celu zamrożonymi aktywami. Wiele spółek akcyjnych wypłacało dywidendy zagranicznym inwestorom z wrogich państw. Rosja wysyłała surowce energetyczne i produkcyjne do państw, które ogłosiły sankcje przeciwko niej i nie sprzedawały jej żadnych swoich towarów.
Ponieważ Rosja formalnie nie mogła dokonywać zakupów za otrzymane dewizy, dochodziło do ciągłego umacniania się kursu rubla (za dolary nie można było kupić tego i tyle, co się chciało), pomimo iż produkcja w Rosji w wyniku sankcji spadała. Bank centralny celowo obniża kurs rubla, aby firmy eksportowe będące w większości własnością miejscowej i zagranicznej oligarchii mogły osiągać większe zyski, gdyż przy niskim kursie rubla mniej zarobionych dolarów muszą przeznaczać na płace. W rezultacie Rosja zgromadziła ogromne rezerwy „toksycznej waluty”, którą zaczęła jednak inwestować, ale nie na potrzeby rodzimej gospodarki i armii, tylko na bardziej przychylnych jej zagranicznych, głównie azjatyckich rynkach finansowych.
Zachód dostarczał broń na Ukrainę, a wobec tego, iż Rosja dostarczała surowce i gaz na Zachód i nie mogła nic kupić za otrzymane pieniądze, można powiedzieć, iż (przynajmniej w jakiejś części) kredytowała (i czyni to nadal) dostawy uzbrojenia na Ukrainę, zwłaszcza, iż niektórzy ekonomiści przestrzegają, iż Stany Zjednoczone w każdej chwili mogą zamrozić kolejne pieniądze zgromadzone przez Rosję na zagranicznych kontach. Na początku operacji wojskowej zakazano wywożenia obcej waluty, a w tej chwili wszelkie ograniczenia w tym względzie zostały zniesione.
Gdyby więc zapytać, za czyje pieniądze dokonują się dostawy uzbrojenia i będzie odbudowywana Ukraina, to z pewnością również za pieniądze rosyjskie. Wartość dostarczonego uzbrojenia w ciągu 9 ostatnich miesięcy, stanowiła 1/3 wartości zamrożonych aktywów i zgromadzonej nadwyżki Rosji. Wobec coraz głośniejszej dyskusji o konfiskacie zagranicznych aktywów Rosji, teza, iż w ten sposób sfinansuje się dostawy na Ukrainę, staje się coraz bardziej prawdopodobna, zwłaszcza iż w niedawnej historii Stany Zjednoczone praktycznie skonfiskowały pieniądze Iranu i wymęczonego ponad trzydziestoletnią wojną Afganistanu.
Neoliberałowie z Putinem na czele, przez prawie 30 lat dokonali rozbicia wewnętrznej spójności gospodarki poradzieckiej i przemysłu zbrojeniowego Rosji. Uważano, iż skoro są pieniądze ze sprzedaży ropy naftowej, gazu i innych surowców, to można z zagranicy wszystko sprowadzić. Gdy sytuacja międzynarodowa zaczęła się zaostrzać, przyjęto choćby program zastępowania importu produkcją własną. I, jak raportowano, program pomyślnie realizowano, przysłowiowa rakieta mogła składać się w 99% z komponentów rosyjskich, ale ten 1% stanowił czip produkowany na Tajwanie, lub w Chinach, bez którego rakieta nie mogła osiągnąć zakładanych parametrów. Obecnie, w związku z wprowadzeniem sankcji, rosyjski przemysł zbrojeniowy odczuwa ogromne trudności w dostępie do najnowszych technologii i kredytów. Putin nie wyciągnął żadnych krytycznych wniosków, i nie dokonał zmian kadrowych wśród neoliberałów, gdyż mogłyby one zachwiać równowagę sił pomiędzy poszczególnymi grupami oligarchii w łonie rządzącej elity.
W rosyjskich sieciach społecznościowych jest wiele słów krytycznych w związku z pozostawieniem znanych neoliberałów na stanowiskach, gdy potrzebna jest stojąca ponad interesami poszczególnych grup oligarchii, centralnie kierowana gospodarka wojenna. Pojawiają się różne teorie spiskowe. Mówi się nawet, iż ekipa Putina stanowi kompradorską oligarchię, która podniosła tylko chwilowy „bunt na pokładzie” przeciwko swoim mocodawcom, iż celem jej pozostaje skompromitowanie armii rosyjskiej i dalsze osłabienie Rosji, iż niektórzy znani byli przedstawiciele ekipy Putina opuścili już Rosję w obawie przed poniesieniem konsekwencji i koniecznością rozliczenia się z posiadanych majątków. Wiele można przy pomocy tych teorii wyjaśnić, ale czy są prawdziwe?
Kto jest „rządzącą klasą” w Rosji?
Okazuje się, iż 100 miliarderów dysponowało majątkiem wartości 393 miliardów dolarów, ich łączne bogactwo było takie, jak 113 milionów Rosjan (czyli 77% ludności). Ze 100 rosyjskich miliarderów 40 miało obce obywatelstwo, 57 miliarderów mieszkało stale zagranicą; 68 miliarderów wywiozło zagranicę wszystkich członków swoich rodzin. Największą popularnością cieszyły się paszporty Cypru (13) i Izraela (13), Wielkiej Brytanii (6), a także Zjednoczonych Emiratów Arabskich (2) i Kanady (2). Dziewięciu miliarderów zrezygnowało ostatnio z rosyjskiego obywatelstwa.
Kierowanie każdą armią jest odzwierciedleniem istniejącego ustroju społeczno-gospodarczego i politycznego. Kierowanie armią rosyjską jest odzwierciedleniem istniejącego w Rosji oligarchatu, armia jest oligarchiczna i oligarchicznie kierowana (armia Ukrainy też jest oligarchiczna, ale ona jest praktycznie pod kierownictwem zewnętrznym, bez którego kilka by ostatnio znaczyła). W oligarchacie rosyjskim istnieją duże wpływy prozachodnich neoliberałów, a więc obiektywnie wrogów Rosji. Oligarchom rosyjskim mającym duże kapitały na Zachodzie potrzebny jest pokój za wszelką cenę, choćby za cenę klęski Rosji w wojnie z Ukrainą. Są oni zwolennikami ponadnarodowego porządku kierowanego przez elity i nie chcą wystąpienia Rosji ze Światowej Organizacji Handlu (WTO). Straszą, iż jak Rosja wyjdzie z WTO, to zostanie ukarana i nie będzie mogła wpływać na decyzje (ciekawe, jak teraz może wpływać na decyzje WTO?).
Część tej grupy oligarchów prowadzi prawdopodobnie tajne rokowania i gotowa jest na wycofanie się z zajętych terytoriów. Trzeba przyznać, iż co jakiś czas ta frakcja oligarchii odnosiła sukcesy, kiedy Rosja wycofywała się częściowo ze zdobytych obwodów. Inna grupa oligarchii zadowoliłaby się prawdopodobnie pokojem z uznaniem istniejącego status quo, ale na to nie chcą się zgodzić będące pod kontrolą Zachodu władze Ukrainy. Bardzo interesująca sytuacja ukształtowała się po wysadzeniu trzech z czterech nitek gazociągu Nord Stream. Oficjalnie władze Rosji uznały ten fakt za przykład „terroryzmu Zachodu”, ale jednocześnie wyraziły gotowość do dalszego dostarczania surowców energetycznych do Europy Zachodniej, a więc wrogich państw. Dopiero groźba obniżenia cen na rosyjską ropę naftową, zmusiła oligarchów rosyjskich do ogłoszenia wstrzymania dostaw na Zachód, chociaż do Chin i Indii dostarcza się praktycznie po jeszcze niższej cenie.
dr Edward Karolczuk
na zdjęciu: Romana Abramowicz i prezydent Izraela (wikipedia commons)
Myśl Polska, nr 7-8 (12-19.02.2023)