Były rzecznik prasowy w MSZ Łukasz Jasina (ten od opinii, iż Polacy są sługami narodu ukraińskiego) napisał książkę – „Ostatni Etap Schyłek władzy PiS, wojna i dyplomacja w Warszawie” – w której nawiązuje do swojej pracy w MSZ. Z tej okazji zaprosili go do studia Polsatu. Najpierw było pytanie dotyczące właśnie jego poglądu na temat służenia Ukraińcom, Jasina stwierdził, iż został źle zrozumiany, bo on tylko użył tylko takiego staropolskiego grzecznościowego zwrotu w stosunku do Ukraińców, po prostu chciał być życzliwy. Potem żalił się na szefa MSZ prof. Raua, który go regularnie beształ. W końcu poruszony został najciekawszy wątek całego programu z Jasiną.
Mianowicie w książce pojawia się wątek w którym Jasina mówi, iż Rau jak na akademickiego profesora przystało miał takie akademickie nawyki, iż jak go pochłaniała praca to potrafił przez 5 godzin nie odbierać telefonów i odpisywać na wiadomości SMS, które słał do niego ambasador miłościwie nam panujących Stanów Zjednoczonych Mark Brzeziński, który był tym faktem mocno zirytowany. Co to były za SMS-y? Były to regularnie słane instrukcje dla polskiego ministra MSZ, które mówiły, jak ma w danych sprawach Polska postępować, jak komentować wydarzenia międzynarodowe itd.
Zirytowany prof. Rau miał w końcu stwierdzić do Jasiny, iż Brzeziński przypomina Nikołaja Repnina wtrącającego się w wewnętrzne sprawy Polski i wpływający na przebieg polskiej polityki. Jasina bez skrępowania dodał, iż w sumie to za Mosbacher było tak samo. Komentujący dziennikarz stwierdził, iż w jednym z wywiadów Brzeziński się tym chwalił jakie miał wpływy na polski rząd. Jasina skomentował to w ten sposób, iż choćby jeżeli tak było to Brzeziński zachował się nieprofesjonalnie, bo to źle wygląda jak tak wszem i wobec mówi się takie rzeczy (czytaj: poniża i upokarza publicznie Polskę). Nieco zaskoczony dziennikarz pyta czy to tak powinno być, iż właśnie ambasador USA niczym ten legendarny rosyjski Repnin tak wprost ingeruje w sprawy Polski. Jasina stwierdził, iż porównanie do Rosji jest niewłaściwe, ponieważ Rosja to odwieczny wróg Polski i terrorysta a Stany Zjednoczone, to nasz sojusznik (czytaj: ma prawo ingerować w nasze sprawy, bo chce dla nas tylko dobrze).
Tyle mądrości i szczerości sługi narodu ukraińskiego, więc teraz sprawa azylu dla Romanowskiego. Przez adekwatnie już nie tyle miesiące co ostanie lata premier Węgier jest obrzucany błotem przez publicystów i polityków zarówno PiS, PO, Lewicy jak i PSL-u. O ile nie mam nic do dziennikarzy i publicystów, bo to prostytutki wykonujące dobrze usługę, za którą im ktoś płaci. O tyle politycy zwłaszcza opcji rządzącej obrzucający prymitywnymi oskarżeniami wieloletniego premiera najbardziej przyjaznego nam państwa i narodu w Europie, to rzecz skandaliczna. Choć Romanowski to dla mnie polityczny degenerat, to nie dziwę się Orbanowi, który był długo spolegliwy i nie reagował na to szambo, które słali w jego stronę polityczni baronowie z PO i w końcu postanowił skorzystać z okazji i się odegrać. Opcja rządząca jest oburzona, postawą Orbana, ale jakoś nie była oburzona, kiedy to władze norweskie udzieliły azylu politycznego polskiemu przestępcy Gawłowi.
I na koniec zamach w Magdeburgu. Doskonała robota niemieckich służb zawsze działających w bizantyńskim duchu. Ponad 20 lat temu władze niemieckie miały problem z partią NPD, która rosła w siłę. W celu jej osłabienia niemieckie służby dokonywały podpaleń ośrodków dla azylantów, a sprawstwem obarczano NPD. Dziś w siłę rośnie AfD, a w lutym mają być wybory. Więc trzeba zniechęcić wyborców do AfD. Po co Niemcy mają się zniechęcać do islamskich imigrantów po takim zamachu, jak można sprawstwo przekierować na znacznie groźniejszego wroga niemieckiego modelu demokracji.
Arkadiusz Miksa