Materiał archiwalny
Eduard Steiner: W ciągu niespełna dwóch lat rosyjska gospodarka dokonała historycznego zwrotu w kierunku Chin. Od 2021 r. wolumen wymiany handlowej między tymi krajami wzrósł o 60 proc. Prawie 40 proc. rosyjskiej ropy płynie teraz do Chin, a ich udział w rosyjskim imporcie gwałtownie wzrósł – z ok. 25 proc. do ponad 40 proc. Jak wytłumaczyć taką reorientację Rosji?
Igor Lipsic: W pewnym stopniu trend ten rozpoczął się już 15 lat temu. Nie chodziło wtedy bynajmniej o miłość do Chin, ale o otwarcie się na nowe możliwości i tak w pewnym sensie jest i teraz.
Trudno wyobrazić sobie, iż Rosjanie zaczną masowo uczyć się chińskiego i wyjeżdżać do Chin — na przykład do pracy — tak jak robili to wcześniej w Europie. Niemniej w ciągu ostatnich dwóch lat zaszły w tej kwestii pewne dziwne zmiany.
Jakie?
Jeden z rosyjskich biznesmenów powiedział mi, iż przenosi produkcję z Rosji do Chin. Nie jest to łatwe, ale całkiem logiczne – ma tam dostęp do wszystkich komponentów, których – z powodu sankcji – nie może już uzyskać w Rosji. Nie wykluczam, iż stanie się to trendem i rosyjscy biznesmeni zaczną obsługiwać własny rynek krajowy z Chin.
Chińskie firmy podbijają dziś rosyjski rynek. Raczej nie na to liczyli rosyjscy konsumenci, którzy przed rozpoczęciem agresji Kremla na Ukrainę wyraźnie zwracali się ku Europie.
Spójrzmy na przykład na branżę motoryzacyjną. Do 2022 r. rosyjscy konsumenci byli sceptycznie nastawieni do chińskich samochodów. Teraz jednak, z braku alternatywy, kupują je i wmawiają sobie, iż to dobre pojazdy – można o tym przeczytać na różnych forach konsumenckich. A przecież minęło zbyt mało czasu, by przekonać się, jak chińskie samochody naprawdę sprawdzają się w trudnych rosyjskich warunkach. W pewien sposób próbują więc oszukać samych siebie.
Co adekwatnie jest złego w przejściu Rosji z jednostronnej zależności gospodarczej od Europy do innej jednostronnej zależności – od Chin?
Zasadnicza różnica polega na jakości. Rosjanie nigdy szczególnie nie skarżyli się na towary europejskie lub japońskie. Z chińskimi było inaczej – rosyjscy konsumenci byli z nimi zaznajomieni już od lat 90. XX w. i przekonali się nie raz o tym, iż mają one dużo niższą jakość. Było to dla nich w porządku, kiedy mieli wybór – teraz go jednak nie mają. Muszą zaakceptować tę sytuację, ale nie są z tego powodu szczególnie zadowoleni.
Ryzykowne inwestycje
W jaki sposób Chiny wykorzystują gospodarcze zbliżenie z Rosją?
Chińczycy zyskali dzięki niemu pewien stopień bezpieczeństwa – szczególnie w obliczu niepewnej przyszłości stosunków gospodarczych z Europą i Stanami Zjednoczonymi. Rosja jest dla Chin rynkiem buforowym, na którym można rozłożyć ryzyko. Nie widać jednak żadnych oznak, by Chińczycy rozwijali produkcję w Rosji. Będą w niej co najwyżej montować komponenty importowane z Chin, tak zamierzają robić choćby w branży motoryzacyjnej.
Tak też postępowały zachodnie koncerny samochodowe w Rosji 15 lat temu.
Tak, ale wtedy Rosja zażądała od nich, by zwiększyli produkcję na miejscu. Chinom nie będzie stawiała takich warunków, by nie narażać na szwank tak ważnych dla niej relacji z Pekinem. W przeciwieństwie do Europejczyków do 2022 r. Chińczycy raczej nie inwestowali w Rosji.
Dlaczego nie, skoro inwestowali chociażby w Afryce?
W Afryce byli narażeni na konkurencję ze strony Europy i Stanów Zjednoczonych. Aby uzyskać dostęp do tamtejszych zasobów i pozyskać lokalne elity, musieli pokazać się z jak najlepszej strony w sferze finansowej. W Rosji nie muszę tego robić, bo dziś nikt nie chce w niej inwestować. W praktyce Rosjanie sami siebie podają Chińczykom na tacy.
Czyli inwestowanie w Rosji nie ma dla Chińczyków żadnego sensu ekonomicznego?
A jakie korzyści miałoby za sobą pociągać? Rozpoczęcie produkcji w tym kraju jest dość trudne ze względu na wszechobecną korupcję. Co prawda dewaluacja rubla sprawiła, iż rosyjska siła robocza stała się nieco tańsza od chińskiej, ale nie widać, by Chińczycy byli tym szczególnie zainteresowani. Należy również pamiętać, iż sytuacja gospodarcza w samych Chinach również nie jest kolorowa. Rosja połączyła więc siły z krajem, który sam w tej chwili chwieje się w posadach.
Zewsząd dobiegają głosy, iż Chiny zamierzają przenieść część swojego zanieczyszczającego środowisko przemysłu do Rosji. Czy to prawda?
Jak dotąd tylko się o tym mówi, nic nie wiadomo o konkretnych projektach. Pomijając już jednak kwestię tego, czy będzie to szkodliwe dla środowiska, czy nie – trzeba być szalonym, aby w tej chwili inwestować w Rosji. Dlaczego? Nie ma tam praktycznie żadnej siły roboczej, do tego dochodzą problemy związane z logistyką i przepływami płatności. No i jest to w końcu rynek z bardzo biedną populacją.
Rosja będzie zresztą próbowała sama inwestować – i to za pieniądze Rosjan. Minister finansów Siłuanow mówił już o planach pozyskania 40 bln rubli (ok. 1,8 bln zł) z prywatnych depozytów bankowych na te inwestycje.
Premierzy Rosji i Chin, Michaił Miszustin i Li Qiang w Pekinie, 19 grudnia 2023 r.
Czy nie jest to politycznie ryzykowne?
Znacznie przecenia pan ekonomiczną i finansową wiedzę rosyjskiej populacji.
Czy widać, by zachodnie firmy znikające z Rosji były kupowane przez chińskich przedsiębiorców, czy też wszystkie trafiają w ręce Rosjan?
Trafiają głównie w ręce Rosjan. Nie jest to jednak proces gospodarczy, a polityczny, mający na celu finansowe wsparcie reżimu Putina. Aktywa są przekazywane najbardziej lojalnym ludziom.
Rosja żyje złudzeniami
Czy Chiny również będą lojalne? Jak bardzo Putin może polegać na Państwie Środka?
Rosjanie opierają się na swoich złudzeniach o Chinach. Weźmy choćby sektor gazowy: Rosja od lat próbuje przekonać Chiny do budowy kolejnego gazociągu, a Chińczycy od lat się opierają. Być może są świadomi tego, iż Rosjanie i tak nie mają z kim nawiązać współpracy i wyciskają z nich tyle, ile tylko się da. A może po prostu nie potrzebują więcej gazu.
Skąd biorą się rosyjskie złudzenia dotyczące Chin?
Istnieje bardzo stara, dziwaczna idea, iż Rosja jest centrum cywilizacji i postępu technologicznego, a Chiny – jako kraj rozwijający się – są dla niej mniej doświadczonym partnerem, tak jak były mniej doświadczonym partnerem dla Związku Radzieckiego. Dziś jest jednak odwrotnie. Chiny realizują swoje interesy z precyzją i nie mają szczególnie dobrej opinii o rosyjskiej gospodarce. Rosjanie są odizolowani i samotni, dlatego muszą wmawiać sobie, iż mają przyjaciół.
To znaczy?
Rosjanie błędnie oceniają Chińczyków. Bardzo kilka osób zna Chiny i rozumie, jak bardzo rozwinęły się gospodarczo.
Ale przynajmniej wiedzą, iż dzięki chińskiemu pośrednictwu mogą zdobyć zaawansowaną technologię z Zachodu objętą sankcjami.
Z pewnością Rosjanie będą w ten sposób próbowali obchodzić sankcje, o ile już tego nie robią. Chiny nie ułatwią im jednak tego zadania – nie chcą wchodzić w konflikt z Amerykanami, którzy wciąż są ich największym klientem. Dla Chin stosunki ze Stanami Zjednoczonymi są o wiele ważniejsze niż te z Rosją.
Joe Biden i Xi Jinping w Kalifornii, 15 listopada 2023 r.
Jeśli Chiny nie mogą przekazywać na dużą skalę zachodniej technologii Rosjanom, mogą sprzedać im własną po zawyżonej cenie.
Jeśli rosyjscy decydenci wierzą w to, iż Chiny im pomogą i sprzedadzą im swoją technologię po to, by mogli rozwijać Rosję, to wiele mówi o ich zmyśle politycznym.
Faktem jest, iż Chiny wciąż „podbierają” rosyjskich inżynierów. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się właśnie w Rosji — toczy się tam kilkanaście procesów karnych przeciwko naukowcom, którym Kreml zarzuca złamanie tajemnicy państwowej i zdradę stanu. Większość z nich usłyszała oskarżenia o sprzedanie Chińczykom rosyjskich tajemnic — związanych głównie z technologią wojskową, zwłaszcza z bronią hipersoniczną. Rosyjskie służby specjalne FSB mają więc ręce pełne roboty, próbując zapobiec wyciekowi tajnych informacji do Chin.
Na sam koniec krótkie pytanie o sankcje. Odkąd zaczęła się wojna, na Zachodzie krąży opinia, iż pogorszenie sytuacji gospodarczej przyspieszy polityczny upadek Putina. Co pan na to?
To fundamentalnie błędna ocena.