Koalicja Polskich Spraw – znamienna inicjatywa prezydenta
Zdaniem wielu komentatorów PiS został odsunięty od władzy na własne życzenie, ponieważ nie potrafił uzyskać zdolności koalicyjnej. W sposób maniakalny ta partia zwalczała wszystkich politycznych konkurentów, nie szukając punktów wspólnych chociażby z ludowcami. Inną strategię przyjął prezydent Andrzej Duda.
„Prezydent Andrzej Duda miał rację. W 2020 r. był najlepszy czas żeby zacząć przygotowywać grunt pod budowę Koalicji Polskich Spraw. Pytanie czy jeszcze kiedyś będzie na to moment?” – napisał niedawno szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek w sobotę na platformie X (dawniej Twitter).
Sprawa wróciła do dyskursu publicznego po wpisie Marcina Fijołka z Polsat News, który napisał w social mediach: „Trzy dni przed ciszą wyborczą w 2020 r. prezydent Andrzej Duda sugerował potrzebę współpracy z PSL i Konfederacją. To był kampanijny projekt. Ale nie zdziwię się, jeżeli hasło +koalicji polskich spraw+ kiedyś – choć pewnie nie dziś – wróci do gry”.
W lipcu 2020 r. walczący o reelekcję Andrzej Duda nawoływał liderów PSL, Koalicji Polskiej i Konfederacji, by po wyborach się spotkać i omówić priorytety dla państwa polskiego. PAD miał aspiracje, by stanąć na czele wielkiej Koalicji Polskich Spraw, która miała chronić rodzinę i tradycyjne idee.
Prezydent wówczas wzywał do spokoju i stabilizacji w rodzimej polityce, apelował też o współdziałanie w celu tworzenia rozwiązań służących poprawie sytuacji rodzin i gospodarki. „Zawsze tak jest, iż dobre współdziałanie rozwija i buduje. I ja dokładnie taką politykę chce realizować” – zapewnił. Jak mówił „są dwie możliwości: albo będzie polityka kłótni i awantur, wzajemnego przeszkadzania sobie, albo może być realizowana polityka współdziałania, wspierania się nawzajem, ucierania wspólnego stanowiska”.
Ciekawa teza w „Rzeczpospolitej”
Teraz przytoczmy najistotniejszy fragment tekstu Michała Kolonko, dziennikarza „Rzeczpospolitej”, w którym istotny jest wątek przyszłych relacji Pałacu Prezydenckiego z jednym z liderów Trzeciej Drogi, drugim graczem w hierarchii w nowej koalicji rządowej:
„Kosiniak-Kamysz będzie odpowiadał za ten odcinek relacji z prezydentem Andrzejem Dudą w ramach kohabitacji i ma tu unikalne szanse na dobrą współpracę, zwłaszcza na tle innych liderów koalicji rządzącej. To wszystko będzie musiał brać uwagę Donald Tusk jako szef rządu i Platforma Obywatelska jako partia, w której jest instytucjonalna pamięć koalicji działającej na zupełnie innych zasadach niż ta poprzednia„.
Coś może być na rzeczy, przypomnijmy, iż szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek rozczarował się wręcz lojalnością lidera PSL w stosunku do Donalda Tuska:
– Jest tylko jeden człowiek, który nie podjął rękawicy – to jest szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz; bardzo dobrze, iż podjął ją premier Morawiecki – powiedział Mastalerek, odnosząc się do kwestii podjęcia przez Mateusza Morawieckiego misji sformowania rządu.
Mastalerek uważa, iż Kosiniak-Kamysz zmarnował ogromny potencjał:
– Powiem tak: gdyby Władysław Kosiniak-Kamysz miał 1/10 determinacji Mateusza Morawieckiego, to miałby szansę zostać w 2020 roku prezydentem, a teraz premierem. Wydaje mi się, iż taka szansa może się nie powtórzy. To ze środowiska PSL i różnych osób związanych z PSL wychodziły w pierwszych dniach pewne takie sondujące pytania: „a może Władysław Kosiniak-Kamysz?”. Trzeba uczciwie powiedzieć, iż pan minister Kosiniak-Kamysz jest niesłychanie lojalny wobec Donalda Tuska. Na miejscu Tuska też chciałbym mieć tak lojalnego współpracownika – komentował Mastalerek.
Przyczyna niechęci Dudy do Tuska
Chociaż prezydent Duda do tej pory wykonywał gesty dobrej woli wobec PSL, Konfederacji, ale też ruchu politycznego Pawła Kukiza, to wymowne, iż jego stosunek do Donalda Tuska jest niezmiennie radykalnie negatywny. Przypomnijmy, iż niedawno w wywiadzie dla prorządowego tygodnika „Sieci” stwierdził, iż Donald Tusk nie będzie jego premierem. Tę awersję prezydenta do przewodniczącego KO i przyszłego premiera można tłumaczyć chociażby temperaturą sporu politycznego w Polsce, skalą polaryzacji. Przypomnijmy, iż – abstrahując od rozbieżności w poglądach – Tusk swego czasu wypowiedział się niezbyt taktownie, gdy odnosił się do Andrzeja Dudy:
– „Nie bądź bezpieczny – poeta pamięta. Możesz go zabić – urodzi się nowy, spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy i sznur i gałąź pod ciężarem zgięte” – recytował utwór Czesława Miłosza.
Andrzej Duda postawił sobie za cel stworzenie szerokiego środowiska konserwatywnego, tymczasem PiS za sprawą Jarosława Kaczyńskiego chce być partią hermetyczną, mającą swój twardy elektorat, de facto nieskłonną do kompromisu i współpracy. W wyborach obóz polityczny Kaczyńskiego zapłacił za to wysoką cenę, a prezydent Duda, jakby nie patrząc, chciał swojej formacji pomóc. Ale nikt go nie słuchał…