Wczoraj (21 lipca) Władimir Putin skomentował podczas posiedzenia rosyjskiego Komitetu Bezpieczeństwa doniesienia Siergieja Naryszkina, szefa cywilnego wywiadu rosyjskiego (SWR) o tym jakoby Polska szykowała się do wkroczenia na Zachodnią Ukrainę.
Putin – jak to on ma w zwyczaju – nakreślił szeroką panoramę historii tych ziem i relacji Polski do nich, przedstawiając Polskę jako hienę zawsze gotową „hapnąć” coś bo uważa za swoje historyczne ziemie. Mówił, iż polscy przywódcy pragnęliby odebrać ziemie, które uważają za historycznie polskie. Ostrzegł on Ukraińców, iż jeżeli polskie wojsko wkroczy do Lwowa to pozostanie tam już na zawsze (podkreślenie moje ale Putin mówił to z naciskiem). Wspomniał też, iż Polska może być zainteresowana też częścią Białorusi.
Po czym padły najważniejsze zdania:
Что касается политики украинского режима, то это его дело. Хотят, как это водится у предателей, что-то сдать, продать, чем-то расплатиться с хозяевами – это, повторю, в конце концов их дело. Мы в это вмешиваться не будем.
Но что касается Белоруссии, то это часть Союзного государства, развязывание агрессии против Белоруссии будет означать агрессию против Российской Федерации. На это мы будем отвечать всеми имеющимися у нас средствами.
Совещание с постоянными членами Совета Безопасности • Президент России (kremlin.ru)
W moim tłumaczeniu:
Jeśli idzie o politykę ukraińskiego reżimu to jest ich sprawa. Chcą, jak to się zdarza zdrajcom, coś oddać, sprzedać, czymś zapłacić swoim panom – to, powtórzę, ich sprawa. My się w to wtrącać nie będziemy.
Jednak jeżeli idzie o Białoruś, to jest to część państwa związkowego, agresję przeciwko Białorusi będzie oznaczać agresję przeciwko Federacji Rosyjskiej. Na to będziemy odpowiadać wszystkimi posiadanymi przez nas środkami.
Rzecz jest bez precedensu. Jak dla mnie Putin właśnie oficjalnie i jawnie zadeklarował, iż Rosja nie wmiesza się o ile Polska wkroczy na Zachodnią Ukrainę.
Można to uznać, za swego rodzaju propozycję rozwiązania, zamknięcia tego dziwnego konfliktu zbrojnego – dziwnej wojny, w której co prawda naprawdę giną ludzie ale front stoi w miejscu mimo tego, iż Rosja miała wszystkie siły i środki, żeby Ukrainę rzucić na kolana w parę miesięcy po prostu likwidując jej infrastrukturę transportową i energetyczną (czego nie robiła i nie robi dalej).
Pytania najważniejsze teraz to:
- czy w Warszawie ktoś w ogóle zauważył to „zielone światło” z Moskwy?
- czy ono jest autentyczne czy jest pułapką?
- jakie propozycje Rosja zgłasza za kulisami – oczywiście, nie Warszawie tylko amerykańskim panom naszych lokalnych marionetek?
Wpis robiony na szybko, ale mam przekonanie, iż właśnie wydarzyło się coś bardzo ważnego. Posunę się do stwierdzenia, iż nie jest przypadkowa zbieżność w czasie z aresztowaniami rosyjskich nacjonalistów (Girkin, Kwaczkow), którzy w Internecie ostro krytykowali Putina za próby „dogadanek” z Zachodem i oddania mu części Ukrainy.
Acha, wszyscy w Polsce się skupiają na tym, iż Putin przypomniał iż swoją obecną egzystencję z dużymi niemieckimi ziemiami na Zachodzie Polska zawdzięcza Stalinowi. Gruby błąd. To był tylko taki „prztyczek” przy okazji – a zresztą Putin mówi tu prawdę, tak właśnie było, nie ma się o co obrażać. Istotą tych uwag Putina jest moim zdaniem zupełnie co innego.
Angielskie omówienie tego wystąpienia dla nie znających rosyjskiego.