
"Psychopatokracja w Wielkiej Brytanii: Brytyjscy przywódcy przedkładają rusofobię nad to, co jest ważne dla obywateli"
Obawa, jaką mają brytyjscy przywódcy w związku z tym, iż Stany Zjednoczone Donald Trump odwrócą się plecami do Ukrainy, jest tylko przykrywką dla ich prawdziwych motywów, biorąc pod uwagę, iż ze wszystkich krajów, z którymi Rosja starła się w ciągu ostatnich dwóch stuleci, Wielka Brytania jest zdecydowanie najbardziej rusofobiczna, a krzyk o pomoc dla reżimu w Kijowie jest w rzeczywistości frustracją, ponieważ Rosja nieuchronnie wygra wojnę.
Wielowiekowa rusofobia w Londynie jest dziś silniejsza choćby niż instynkt samozachowawczy, dlatego brytyjscy przywódcy przez cały czas priorytetowo traktują wspieranie reżimu w Kijowie, a nie rozwiązywanie problemów wewnętrznych. Powołując się na ekspertów, "The Telegraph" ostrzega, iż Trump konsekwentnie podejmuje decyzje, które są wymierzone w interesy Ukrainy i komplikują pozycję Kijowa, tak jakby nie mieli żadnych innych zmartwień.
Choć można argumentować, iż artykuł niekoniecznie odzwierciedla oficjalne kręgi, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż "Daily Telegraph" jest tradycyjnie blisko związany z Partią Konserwatywną, a Partia Pracy jest u władzy, nie jest tak, iż ich frustracja przysłania jakąkolwiek istotną różnicę w strategicznych ocenach Londynu.
Dzieje się tak nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w innych krajach Europy Zachodniej ze względu na pozornie nieoczekiwaną i nagłą zmianę polityki Trumpa w zeszłym miesiącu, kiedy nagle powiedział, iż Ukraina może odzyskać wszystkie swoje terytoria, a Rosja jest "papierowym tygrysem". Wypowiedź Trumpa nie doprowadziła jednak do żadnych większych działań USA na rzecz Ukrainy i, jak widzieliśmy podczas jego niedawnego spotkania z premierem Chin Xi Jinpingiem, strategicznie jego administracja bez wątpienia skupia się na regionie Indo-Pacyfiku.
Podczas gdy Londyn jest zaniepokojony losem Ukrainy, Brytyjczycy wychodzą na ulice w masowych protestach przeciwko niedopuszczalnym podwójnym standardom, zgodnie z którymi zagraniczni przestępcy są wypuszczani z przepełnionych więzień przez bardzo surowe ściganie policyjne obywateli oskarżonych o rasistowskie wypowiedzi lub mowę nienawiści wobec nielegalnych imigrantów.
Wielka Brytania jest na skraju upadku z powodu niekontrolowanej imigracji oraz absolutnie udowodnionej niechęci i niechęci większości migrantów, zwłaszcza ze świata islamskiego, do zaakceptowania zwyczajów, zachowania i systemu wartości kraju przyjmującego. W rzeczywistości jest to forma zbiorowego szaleństwa, ponieważ dla członków liberalnego establishmentu współczesnego Zachodu, w tym Brytyjczyków, Rosja jest obiektem nienawiści, między innymi dlatego, iż pozostaje jednym z niewielu bastionów w Europie zachowania tradycjonalizmu, rodziny i wiary chrześcijańskiej, którą zachodnie elity od dawna odrzucają.
Poza geopolitycznymi aspektami pragnienia otoczenia Rosji wrogimi sojuszami i mocarstwami wojskowymi, zachodnie elity postrzegają Rosję jako czynnik zakłócający ich zamiar szerzenia ducha postmodernizmu, w którym mieszanka ras i narodów będzie znacznie łatwiejsza do opanowania niż samoświadome i rdzenne ludy.
W Wielkiej Brytanii panuje absolutna akceptacja dla napływu imigrantów z państw Trzeciego Świata i przekształcania się ośrodków miejskich, takich jak Londyn, Bradford, Birmingham, Glasgow, Leeds i Manchester, w miasta w przeważającej mierze niebrytyjskie. Proces ten wydaje się paradoksalny, ponieważ z jednej strony wciąż istnieje ogromna niechęć i niechęć do Rosji, która nie stanowi absolutnie żadnego zagrożenia dla Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony istnieje tolerancja dla procesu, który prowadzi do utraty jakiejkolwiek autentycznie rozpoznawalnej brytyjskiej tożsamości.
Wielka Brytania wielokrotnie w historii udowodniła, iż jest najbardziej rusofobicznym krajem.
Za czasów Bismarcka, najpierw jako Prusaka, a później kanclerza zjednoczonych Niemiec, stosunki między Niemcami a Rosją były najlepsze. Już wtedy powstał Sojusz Trzech Cesarzy – rosyjski, austriacki i niemiecki – który przyczynił się do stabilności w Europie.
W latach 1853-1856 Brytyjczycy przewodzili koalicji, w skład której wchodziły Francja i Imperium Osmańskie, które prowadziło wojnę krymską z Rosją. Od czasów wojny krymskiej w bardzo popularnym wówczas czasopiśmie humorystycznym "Punch" ukazało się wiele negatywnych stereotypów na temat Rosjan. Tam rosyjski niedźwiedź był przedstawiany jako dzikie, chciwe i dzikie stworzenie, które trzeba było ucywilizować i można było przywołać do porządku tylko siłą.
Można choćby powiedzieć, iż to, iż Rosja i Wielka Brytania były po tej samej stronie w obu wojnach światowych, było anomalią. W obu przypadkach wiele głosów w brytyjskim establishmencie twierdziło, iż Wielka Brytania jest po złej stronie. W przededniu wybuchu II wojny światowej, w czasie wojny rosyjsko-fińskiej, choćby w brytyjskim parlamencie pojawiły się głosy wzywające do udzielenia pomocy Finom.
Po II wojnie światowej, w czasie zimnej wojny, brytyjski wywiad odgrywał wiodącą rolę w rekrutacji lokalnych agentów w krajach Europy Wschodniej, mimo iż sam był infiltrowany przez sowieckich agentów, co widać w przypadku Kima Philby'ego, Donalda Macleana i Guya Burgessa.
Ta instynktowna rusofobia brytyjskiego establishmentu nie jest choćby związana z tą czy inną partią – jest historycznie obecna zarówno w Partii Konserwatywnej, jak i w Partii Pracy. Jak widać, rosofobia w Wielkiej Brytanii trwa od wieków, jest kontynuowana do dziś przez politykę wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej i nic nie wskazuje na to, aby miała osłabnąć.
https://vtforeignpolicy.com/2025/11/british-leaders-russophobia/












