W niedzielny wieczór, 12 maja 1935 roku, w pałacu Belwederskim w Warszawie zmarł w wieku 67 lat Józef Piłsudski. „Cios nieoczekiwany. Cios w samo serce narodu. Śmierć nielitościwa zabrała – jakże przedwcześnie – największego i najzasłużeńszego z Polaków” – napisała następnego dnia „Polska Zbrojna”. Pierwszy Marszałek Polski spoczął w krypcie św. Leonarda na Wawelu.
Kilka miesięcy przed śmiercią, 11 listopada 1934 roku, Józef Piłsudski zasłabł podczas defilady na Polu Mokotowskim. Lekarze orzekli, iż Marszałek zapadł na ciężką niewydolność nerek. Niestety, wystawili błędną diagnozę. Prawidłową ogłosili dopiero w kwietniu 1935 roku prof. Karel Frederik Wenckebach, wybitny internista wiedeński, i dr Antoni Stefanowski. Profesora ściągnięto z Wiednia, gdy Piłsudski doznał gwałtownych napadów bólu w okolicy wątroby. Po zbadaniu Marszałka Wenckebach i Stefanowski rozpoznali raka żołądka i wątroby. Stałą opiekę lekarską nad pacjentem, pod nadzorem gen. dr. Stanisława Roupperta, objęli doktorzy: ppłk Stefan Mozołowski, mjr Henryk Cianciara i mjr Felicjan Tukanowicz. Raptowne pogorszenie stanu zdrowia Marszałka nastąpiło 11 maja – silny krwotok żołądkowy spowodował osłabienie serca, a następnie zgon.
Józef Piłsudski zmarł następnego dnia o godz. 20.45. Ostatniego namaszczenia umierającemu udzielił ks. Władysław Korniłowicz z Zakładu dla Ociemniałych w Laskach pod Warszawą. Marszałek odszedł w otoczeniu najbliższych, w obecności żony Aleksandry oraz córek Jadwigi i Wandy. Po zabalsamowaniu zwłok jego ciało przepasane wielką wstęgą Orderu Virtuti Militari zostało złożone w metalowej trumnie, którą ustawiono na katafalku w tzw. dużym salonie pałacu Belwederskiego. Przed Belwederem wartę honorową pełnili szwoleżerowie 1 Pułku Józefa Piłsudskiego.
Najboleśniejszy cios
„Polska Zbrojna” 13 maja 1935 roku, jak niemal wszystkie stołeczne gazety (oprócz endeckiej „Gazety Warszawskiej”), na pierwszej stronie wydrukowała „Orędzie prezydenta Rzeczypospolitej do narodu polskiego”. Prof. Ignacy Mościcki napisał: „Do Obywateli Rzeczypospolitej. Marszałek Józef Piłsudski życie zakończył. Wielkim trudem swego życia budował siłę w narodzie, genjuszem umysłu, twardym wysiłkiem woli państwo wskrzesił. Prowadził je ku odrodzeniu mocy własnej, ku wyzwoleniu sił, na których przyszłe losy Polski się oprą. Za ogrom Jego pracy danem Mu było oglądać państwo nasze jako twór żywy, do życia zdolny, do życia przygotowany, a armję naszą – sławą zwycięskich sztandarów okrytą. Ten największy na przestrzeni całej naszej historji Człowiek z głębi dziejów minionych moc swego ducha czerpał i nadludzkim wytężeniem myśli drogi przyszłe odgadywał. Nie Siebie tam już widział, bo dawno odczuwał, iż siły Jego fizyczne ostatnie posunięcia znaczą. Szukał i do samodzielnej pracy zaprawiał ludzi, na których ciężar odpowiedzialności zkolei miałby spocząć. Przekazał narodowi dziedzictwo myśli o honor i potęgę państwa dbałej. Ten jego testament nam żyjącym przekazany przyjąć i udźwignąć mamy. Niech żałoba i ból pogłębią w nas zrozumienie naszej – całego narodu – odpowiedzialności przed Jego Duchem i przed przyszłemi pokoleniami” [we wszystkich cytatach w tekście zachowano pisownię oryginalną].
Poza orędziem prezydenta Mościckiego „Polska Zbrojna” na pierwszej stronie zamieściła duże zdjęcie Marszałka, informację o przyczynie zgonu oraz redakcyjne wspomnienie o zmarłym, zatytułowane „Cios najboleśniejszy”. W pierwszym akapicie można przeczytać: „Cios nieoczekiwany. Cios w samo serce narodu. Śmierć nielitościwa zabrała – jakże przedwcześnie – największego i najzasłużeńszego z Polaków. Wskrzesiciel Polski, Twórca armji, zwycięski Wódz Naczelny i niezmordowany Budowniczy Polski; Ten, który, odrodziwszy naród od podstaw, skierował go mocą swego genjuszu ku jasnemu Jutru, zakończył wczoraj swój ofiarny żywot”.
Natomiast w dniu śmierci Marszałka około godziny 21.00 Polskie Radio przerwało nadawanie programu i podało specjalny komunikat o jego zgonie. Podobnie uczyniło radio czechosłowackie: przekazało wiadomość o śmierci Józefa Piłsudskiego, potem nadało marsz żałobny Chopina i następnie na znak żałoby przerwało audycję. Z kolei do Berlina informacja o zgonie Marszałka dotarła około godziny 23.00. Dziennik „Voelkischer Beobachter” na pierwszej kolumnie zamieścił w żałobnej obwódce wiadomość o śmierci Piłsudskiego i podkreślił: „Niepowetowana strata, jaka dotknęła naród polski, wywołuje w całych Niemczech najżywsze współczucie”.
Żałoba i smutek
Na wieść o zgonie Marszałka jeszcze tej samej nocy odbyło się posiedzenie Rady Gabinetowej pod przewodnictwem prezydenta Ignacego Mościckiego oraz premiera Walerego Sławka. Głównym zagadnieniem posiedzenia było obsadzenie ważnych stanowisk, które Piłsudski piastował do ostatnich chwil życia. Prezydent Mościcki pełnienie obowiązków kierownika Ministerstwa Spraw Wojskowych powierzył pierwszemu wiceministrowi spraw wojskowych gen. bryg. Tadeuszowi Kasprzyckiemu, a generalnym inspektorem sił zbrojnych mianował gen. dyw. Edwarda Rydza-Śmigłego. Na nocnym posiedzeniu Rada Ministrów uchwaliła ogłoszenie żałoby narodowej. P.o. minister spraw wojskowych na dzień 13 maja rozkazał: przed frontem wszystkich oddziałów odczytać orędzie prezydenta Rzeczypospolitej, na sztandary i chorągwie pułkowe uroczyście nałożyć kokardy żałobne, chorągwie państwowe z żałobą opuścić do połowy masztu oraz generałom, oficerom i podoficerom zawodowym nałożyć żałobne opaski. O północy, po posiedzeniu Rady Gabinetowej cały rząd, z premierem Walerym Sławkiem na czele, udał się do Belwederu, aby złożyć hołd zmarłemu Marszałkowi. Kwadrans po północy do pałacu Belwederskiego wyjechał zaś prezydent Mościcki, by także złożyć hołd Józefowi Piłsudskiemu. A 13 maja o godz. 10.00 w tzw. dużym salonie pałacu Belwederskiego przy zwłokach Marszałka ukląkł ks. kard. Aleksander Kakowski i modlił się za jego duszę, a następnie złożył kondolencje na ręce marszałkowej Aleksandry Piłsudskiej.
12 maja, jak donosiła Polska Agencja Telegraficzna, w Krakowie ukazały się bezpłatne nadzwyczajne wydania dzienników, które informowały o śmierci Marszałka. „Pomimo późnej godziny w śródmieściu panował ożywiony ruch przechodniów, którzy dzielili się smutną wiadomością. Na gmachach państwowych i prywatnych poczęto wywieszać żałobne chorągwie, symbol tego wielkiego smutku i żałoby, jakiemi okryła się cała ziemia polska na wieść o zgonie Wielkiego Marszałka Polski”, napisano w depeszy PAT z Krakowa.
W dzień żałoby od wczesnego ranka na wszystkich gmachach publicznych i państwowych, na wszystkich siedzibach ambasad, poselstw i konsulatów państw obcych powiewały flagi opuszczone do połowy masztu i spowite kirem. W Warszawie na wystawach wielu sklepów umieszczono portrety Marszałka przybrane zielenią i kirem, którym spowito również wszystkie latarnie. Przed Belwederem przez cały dzień przechodziły tłumy ludzi, którzy w skupieniu i ciszy, ze łzami w oczach odkrywali głowy, by w ten sposób oddać cześć swojemu wodzowi.
Uroczystości pogrzebowe
Z pałacu Belwederskiego trumnę z ciałem Marszałka Piłsudskiego przeniesiono do warszawskiej katedry św. Jana. Uroczystości pogrzebowe trwały od 13 do 18 maja. 17 maja w katedrze została odprawiona msza żałobna – celebrował ją ks. kard. Aleksander Kakowski. Przed rozpoczęciem nabożeństwa wartę przed trumną Marszałka – na której leżała buława marszałkowska, szabla i maciejówka z orzełkiem legionowym – zaciągnęli generałowie. Ze sklepienia katedry opuszczały się ku trumnie chorągwie. Piłsudskiego żegnały delegacje ze wszystkich zakątków Polski i emigracji polskiej oraz przedstawiciele rządów z wielu państw świata. Po złożeniu wieńca przez delegację rumuńską wartę honorową obok polskich oficerów zaciągnęli oficerowie rumuńskiego 16 Pułku Piechoty, którego Marszałek Piłsudski był honorowym dowódcą.
18 maja odbyły się uroczystości pogrzebowe w Krakowie. Uroczystą oprawę pogrzebu Marszałka zapewniło przede wszystkim Wojsko Polskie. Kiedy specjalny pociąg wjechał na krakowski dworzec, trumnie Naczelnego Wodza na wagonie-lawecie asystowało dwóch szwoleżerów i sześciu generałów z wyciągniętymi szablami. Jednym z nich był adiutant i przyjaciel Piłsudskiego – gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Kiedy platforma z trumną znalazła się naprzeciw podium, na którym stali m.in. prezydent Mościcki i rodzina Marszałka, ośmiu generałów, z Juliuszem Rómmlem na czele, przeniosło trumnę na lawetę armatnią ciągnioną przez sześć czarnych koni. Kondukt pogrzebowy otwierał oddział doboszy, następnie szła orkiestra wojskowa i poczty sztandarowe wszystkich pułków Wojska Polskiego oraz rumuńskiego 16 Pułku Piechoty.
Tuż przed lawetą z trumną szli tak cenieni przez Marszałka weterani powstania styczniowego oraz 34 weteranów I Kompanii Kadrowej. Lawetę z trumną otaczało dwunastu adiutantów z obnażonymi szablami. Za nią szła żona Piłsudskiego prowadzona przez gen. Rydza-Śmigłego. Ponadto w kondukcie kroczyło prawie 80 generałów. Kondukt idący krakowskimi ulicami ciągnął się przez kilka kilometrów. Po odprawieniu przez arcybiskupa Adama Sapiehę mszy żałobnej w kościele Mariackim kondukt przejechał na Wawel, gdzie generałowie złożyli trumnę z ciałem Marszałka w krypcie św. Leonarda. Ostatni raz na tej uroczystości rozdzwonił się dzwon Zygmunta, a działa ustawione na wawelskim wzgórzu oddały 101 strzałów armatnich. W całym kraju zapanowała trzyminutowa cisza. Ogłoszono żałobę narodową.
Żegnając Marszałka Piłsudskiego, prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki powiedział m.in.: „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroni jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą woli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż pod purpurę królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie całą Polskę”.