Problemem jest model, który uznaliśmy za normalny

maciejsynak.blogspot.com 15 часы назад










za fb:



OKE czyli Okiem Krytycznego Egzaminatora





RMF FM cytuje wypowiedź internetowego twórcy, który z rozbrajającą szczerością zauważa, iż po wprowadzeniu zakazu jego filmy nagle przestały się „nieść”. Zamiast stu tysięcy wyświetleń – dziesięć. Dziewięćdziesięcioprocentowy spadek. Odpływ obserwujących. Niepokój o współprace reklamowe. I wreszcie najważniejsze zdanie, wypowiedziane niemal mimochodem: duża część mojej publiczności poniżej 16 lat była niezwykle zaangażowana i stanowiła istotną część tego, dlaczego moje filmy osiągały takie wyniki.

I adekwatnie w tym jednym zdaniu zawiera się cała prawda, o której zwykle mówi się szeptem albo wcale.

Przez lata zbudowaliśmy system, w którym zasięgi, pieniądze i „sukces” twórców w ogromnej mierze opierały się na uwadze dzieci i nastolatków. Uwadze łatwej do przechwycenia, taniej, emocjonalnej, impulsywnej. Algorytm ją kocha, bo jest intensywna. Reklamodawcy ją kochają, bo jest przyszłościowa. A dorośli… dorośli udają, iż to nie ma znaczenia.

Do momentu, gdy ktoś zakręca kurek.

Wtedy nagle okazuje się, iż „rynek się zmienił”, iż „trzeba się dostosować”, iż „to nie jest idealne, ale damy radę”. Brzmi dojrzale, odpowiedzialnie, niemal stoicko. Tylko iż pytanie zasadnicze brzmi inaczej: dlaczego w ogóle normalne było to, iż tak ogromna część cyfrowego ekosystemu opierała się na dzieciach?

Bo przecież nikt nie mówi wprost: bez trzynastolatków moje treści nie miałyby zasięgów. A jednak dokładnie to właśnie słyszymy, tylko w bardziej eleganckiej formie.

Ta historia jest zresztą boleśnie znajoma także z innych obszarów. Gdy szkoła zaczyna wymagać – słyszymy, iż „dzieci się zniechęcają”. Gdy ogranicza się bodźce – iż „tracą motywację”. Gdy przestaje się karmić system najłatwiejszą uwagę – wszystko nagle zaczyna trzeszczeć. Okazuje się, iż bez nieustannego dopalania emocjami, uproszczeniem i infantylizacją wyniki lecą na łeb na szyję.
I może właśnie to jest najcenniejsza lekcja z tej historii, choć raczej nie taka, jaką chcieliby wyciągać twórcy i platformy.

Jeśli twoje „wyniki” zależą od tego, iż dzieci spędzają godziny wciągnięte w algorytm – to problemem nie jest zakaz. Problemem jest model, który uznaliśmy za normalny. Zakaz tylko brutalnie zdjął zasłonę.

A iż ktoś dziś traci zasięgi, obserwujących i potencjalne dochody? Cóż. Być może to cena za to, iż przez długi czas nikt nie chciał zapytać, na czyjej uwadze ten cyfrowy sukces naprawdę był budowany.


www.biologia.szkolnastrona.pl
















Читать всю статью