Oto mamy koniec listopada roku 2025. Niedługo nowy rok. Nowy, ale nie lepszy, raczej. Zacznijmy od wojny na Ukrainie. Trwa już prawie cztery lata, za 4 miesiące, 22 lutego będą pełne cztery lata. Zdążyliśmy się do tej wojny przyzwyczaić i niejako o niej zapomnieć. Jeszcze kilka miesięcy, gdzieś w lecie 2026, wojna Ukrainy z Rosją będzie dłuższa niż I wojna światowa. Takie ciężkie, krwawe, długotrwałe konflikty mają dalekosiężne skutki. Atoli jest szansa, iż wojna na Ukrainie nie pobije długością pierwszą europejską apokalipsę. Kilka dni temu prezydent usa Donald Trump ogłosił swój plan zakończenia wojny ujęty w 28 punktów. Ochrypły, brodaty, niechlujny prezydent Ukrainy od razu odrzucił ten plan, ale odrzucił jakoś tak miękko. Włodymyr Zelenski powiedział, że… “bieżąca chwila jest jedną z najtrudniejszych w naszej historii” a Ukraina stoi przed "bardzo trudnym wyborem: utratą godności albo ryzykiem utraty kluczowego partnera". Dodał, iż „realizacja 28-punktowego planu pokojowego Donalda Trumpa, który jest postrzegany jako faworyzujący Rosję i wymagający znacznych ustępstw terytorialnych, wiązałaby się z utratą godności i sprawiedliwości”. Zelenski zapewnił w wystąpieniu telewizyjnym, iż Ukraina nie zdradzi swoich interesów narodowych i będzie pracować nad alternatywnymi propozycjami. Nie traci nadziei.
Podziwu godny optymizm. jeżeli swoje nadzieje opiera na obietnicach Niemiec, Francji albo Wielkiej Brytanii to na piasku buduje. Lub przyszłość Ukrainy opiera na bagnie. Obietnice to Francji czy tzw. Wielkiej Brytanii to fatamorgana, złudzenie dla głupców. Skąd my to znanym? Po pierwsze nic, lub kilka mogą, a choćby tego, co mogą i tak nie zrobią. Tylko dużo gadają, jak zawsze. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość. A Niemcy…? Już się rozglądają za Rosją. Na razie udają zaangażowanie, gdy tylko ucichną armaty, bez skrupułów porzucą Ukrainę na rzecz dobrych stosunków z Rosją kontynuując tradycję sięgającą początku XVIII wieku, a więc ponad 300 lat. Najważniejszym, jedynym partnerem na wschodzie dla Niemiec jest i pozostaje Rosja. Niemiecki dogmat, z dwoma wyjątkami na I i II wojnę. Ukraińscy nacjonaliści w tym Stefan Bandera ślepo wpatrywali się w Niemcy w latach 30, 40-tych XX wieku i Ukraina straszliwie za to zaufanie zapłaciła. Współczesne ukraińskie „elity” z prezydentem Zelenskim popełniają ten sam błąd opierając swe nadzieje na Niemcach. Skutek będzie więc podobny, katastrofalny dla Ukrainy. Głupi to ten, co czyniąc to samo, spodziewa się odmiennych skutków.
Plan Trumpa skrytykowali od razu nasi „myśliciele”, rząd i politycy rządzący, jako antyukraiński i prorosyjski, wspierający Putina. Żeby było śmieszniej: ci sami politycy, z naszym ryżym, kłamliwym premierem na czele, w poprzedniej dekadzie prowadzili politykę jawnie prorosyjską, odsądzając od czci i wiary każdego, kto śmiałby wątpić w dobre intencje i czyny cara Władimira Włodimirowicza Putina. Mają pamięć złotej rybki i liczą, iż inni są także ułomni w dziedzinie pamięci. Niesłusznie. Podobnie lewackie jelity zachodniej Europy zatrząsały się z oburzenia. Co na to prezydent Donald Trump? Nic. Ma to w nosie. Zna swoją siłę. Zapytany, co zrobi, jeżeli Ukraina odrzuci jego plan, odparł spokojnie, iż Ukraińcy przecież mogą dalej walczyć. Zdroworozsądkowe podejście.
jeżeli Ukraińcy i Rosjanie nie chcą słuchać głosu rozsądku i zawrzeć pokój, a przynajmniej rozejm, to niech sobie dalej walczą. Wolna wola. Ale sami, bez usa. Prezydent Trump dopilnuje, żeby usa nie mieszały się do tej wojny. Na Rosję nie już kija – wszelkie możliwe sankcje zostały już wprowadzone. Ukrainę odetnie od informacji wywiadowczych i dostaw broni. W to ostatnie to bym wątpił. Od początku prezydentury Trampa skończyła się darmocha – dostawy broni z usa na Ukrainne wartości setek miliardów dolarów oddawane za darmo. Usa dostarczają broń, ale opłaconą przez Ukrainę czy kraje unii europejskiej. Biznes to biznes. Wątpię, żeby prezydent Trump zrezygnował z intratnych kontraktów zbrojeniowych dających miliardy dolarów zysku i tysiące miejsc pracy. Sprzeda broń Ukrainie, sprzeda, jeżeli ktoś za nią dobrze zapłaci. Samo odcięcie do danych wywiadu usa, to ciężki cios dla ukraińskiej armii. Polityczkowie europejscy – to jest politycy klasy mini, nie mamy innych w Europie, ani w Polsce, poza premierem Węgier, Orbanem – typu żałosnego prezydenta Francji czy nikczemnego premiera Wielkiej Brytanii nadymają się i puszą i pieją, co to nie oni, czego nie dokonają, iż zastąpią usa i Ukrainie nie straci pomocy. Ale to tylko gdakanie kur na grzędzie. Kanclerz Niemiec enigmatycznie unika tematu, co znamienne. Czeka z utęsknieniem końca wojny i nowego otwarcia w odwiecznych relacjach z Rosja. Nasz ryży, fałszywy premier kręci się wkoło nich, łasi i przymila, podszczekując do wtóru, jak zbity szczeniak wykopany ze sfory. Żałosny typ.
Uważam, iż prezydent usa D. Trump ma rację. Zaproponował plan zakończenia wojny. Że bardziej korzystny dla Rosji niż dla Ukrainy? Ukraina przegrywa wojnę. Z każdym dniem traci swoje terytorium. To fakt. Wojna: ktoś wygrywa, druga strona przegrywa. W długich dziejach ludzkich nie zdarzyło się, aby przegrany zawierał korzystne dla siebie porozumienie pokojowe. Zawsze cenę przegranej wojny płaci przegrywający. Bywa, iż ceną jest zagłada państwa. Ochrypłe pokrzykiwania prezydenta Zelenskiego i bezczelne żądania wyjątku dla Ukrainy – bo nie wiedzieć czemu, Ukraina choć przegrywa wojnę ma dyktować warunki pokoju – nie zmienią biegu historii, tzn. nie wzruszą ani cara Rosji, ani prezydenta usa, który ani myśli ryzykować nuklearną zagładą usa i całego świata, tylko po to by Donbas, czy jego radioaktywne pozostałości, pozostały przy Ukrainie.
Najnowszy, dzisiejszy przykład. Rosyjscy blogerzy wojskowi podali informację, iż po wielomiesięcznych walkach Rosjanie zdobyli całe miasto Pokrowsk i co gorsza zamknęli pierścień okrążenia co najmniej kilku, a może kilkunastu tysięcy żołnierzy ukraińskich. Domkniecie operacji trwającej od miesięcy, widocznej dla wszystkich, kto umie czytać mapę. Ukraińskie dowództwo miało dość czasu by wycofać swoje brygady. Ale tego nie zrobili. Musieliby oddać „ukraińską” ziemię. Wybrali inną opcję: walki o każdy metr „ukraińskiej” ziemi. Skutek? Utracili dwa miasta: Pokrowsk, Myrnohrad i kilka brygad otoczonych przez Rosjan. Polska armia i marszałek J. Piłsudski stosowali inną strategię w wojnie z tym samym wrogiem w latach 1919/1921. Zagrożeni otoczeniem wycofywali się. W wojnie na wschodzie nie liczy się teren, ale ludzie. Armia, to najważniejsze. Piłsudski oddał cały teren aż po linię Wisły. Tam z ocalałych armii przygotował mordercze kontruderzenie i ostatecznie wygrał wojnę z Rosją. Gdyby nie miał tych dywizji, gdyby je stracił w beznadziejnej obronie jakiś nikomu nieznanych miast (wyjątek Lwów, który kazał bronić do ostatniego żołnierza głównie ze względów strategicznych), przegrana wojna i Polska zostałaby radziecką republiką. Ukraińskie dowództwo wybrało przeciwnie. Straciło więc i dwa miasta, sporo terenu i kilka brygad. Miasta, ziemie można odbić, ale nie da się tego uczynić bez żołnierzy. Największa strata dla Ukrainy to utrata tych brygad. Straconych żołnierzy nie mają kim zastąpić. Takie są skutki walki o każdą piędź „ukraińskiej” ziemi. Stosowania zasady: wszystko albo nic. Dziś taktyczna porażka. Jutro? Strategiczna klęska?
Skoro nie można czegoś zmienić, trzeba się z tym pogodzić. I starać się przynajmniej ograniczyć straty i zminimalizować koszty. Takie jest zdroworozsądkowe zdanie prezydenta Trumpa. Również moje. Na tym opiera się jego plan pokojowy. Dlatego mówi ze spokojem, iż Ukraina jak chce niech sobie dalej walczy. Ale już bez mieszania w to usa. Uczciwe podejście. Fałszywe podejście to kłamliwe zapewnienia przywódców europejskich, iż pomogą Ukrainie. Nic lub prawie nic dla niej nie zrobią. Dobrze o tym wiedza. Kłamią w żywe oczy, by poprawić wewnętrzne sondaże i zyskać poklask lewackich klik w mediach, czy wpływowych środowiskach.
Przed brodatym i niechlujnym prezydentem banderowskiej Ukrainy trudny wybór. Wybrać plan Trumpa i oddać cztery wschodnie obwody, plus Krym? O odzyskaniu Krymu to choćby najzagorzalsi banderowcy już chyba nie marzą. Dwa: wybrać dalszą wojnę z Rosją z fałszywymi, sprzedajnymi sojusznikami w Europie, więc fatyczne walkę samotną. Polacy sto lat temu byli w znacznie gorszej sytuacji, ale wygrali wojnę z Rosją, więc może jednak Ukraina ma szansę? Nie, nie ma szansy wygrać wojny na wyniszczenie. Wojna polsko – rosyjska to była wojna manewrowa. Rosja jest większa, potężniejsza i ludniejsza. Musi wygrać wojnę na wyczerpanie z Ukrainą, która przez emigrację straciła około 40 % swej ludności. Prawa fizyki są niezmienne, a walka, wojna to prawa fizyki. Kolejna przyczyna: Ukraina musi przegrać, bowiem rządzi nią ideologia banderowska. Upadek Pokrowska plus otoczenie ukraińskich sił to jeden z przykładów do czego prowadzi ta ideologia. Nie jest sprawą przypadku, iż mimo lat wojny, tak zależne od polskiej pomocy władze Ukrainy uparcie odmawiają ekshumacji polskich ofiar ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu czy Małopolsce wschodniej. Przez cztery lata jeden wyjątek, w pomniejszym miejscu zbrodni UPA. Dlaczego? Bowiem wydobycie na światło dzienne kości, czaszek pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów polskich kobiet i dzieci podważałoby same podstawy ideologii banderowskiej, która jest ideologią współczesnego państwa ukraińskiego. Prezydent Ukrainy woli słabe ryzyko przerwania pomocy przez Polskę niż ustąpić w tej dla niego niezwykle ważnej kwestii. Pozwolenie na ekshumacje to nie żaden drobiazg, ale uderzenie w fundament banderowskiej Ukrainy.
Jak brzmi główne przykazanie banderyzmu: walka o utworzenie i utrzymanie niepodległego, etnicznie czystego państwa ukraińskiego na ziemiach uważanych przez nacjonalistów za ukraińskie, od Przemyśla na zachodzie po Wołgograd na wschodzie. Czystość etniczną miast dawnych, masowych mordów UPA współcześnie ma zapewnić ukrainizacja mniejszości: Rosjan, Węgrów, Polaków. Ukrainizacja miejscowych Rosjan była jedną z przyczyn ataku Rosji w roku 2022. Premier Orban głośnio protestuje w obronie Węgrów, zresztą bezskutecznie. Ukraińcy mimo tragicznego położenia ani myślą ustąpić w tej kwestii. A kolejne polskie rządy? Milczą ani się zająkną. Polska to naprawdę lojalny sojusznik banderowskiej Ukrainy. Dlatego ukraińska armia walczy o każdy metr ukraińskiej ziemi, wbrew sztuce wojennej i zasadom zdrowego rozsądku. Osiągnięcie niepodległego państwa ukraińskiego musi nastąpić dzięki bezwzględnej walki z wszystkimi wrogami i "zaborcami" ziem ukraińskich dziś Rosjanami, dawniej Polakami. Pamiętajmy! Polska i Polacy to drugi w kolejności wróg Ukrainy! Stepan Badera nauczał: „Nie zawahasz się dokonać największej zbrodni, jeżeli wymaga tego dobro sprawy.”. Przeżytek? Przeszłość? Nieaktualne? Pomniki Stepana Bandery i ślepego wykonawcy jego idei: dowódcy Powstańczej Ukraińskiej Armii Romana Szuchewycza (ps. „Taras Czuprynka”) stoją jak Ukraina długa i szeroka. Wyjątek? Ziemie „okupowane” przez Rosjan. Na swoich terytoriach pierwsze co Rosjanie robią, to niszczą wszelkie pomniki i pamiątki Bandery, Suchewycza i UPA. Inny cytat ze Stepan Bandery: „Nasza idea jest tak wielka, iż kiedy chodzi o jej realizację, to nie setki, ale miliony ofiar trzeba poświęcić, aby ją zrealizować.” Prosta zasada: wszystko albo nic. Nie wolno oddać ani metra ukraińskiej ziemi.
Dlatego spodziewam się, iż prezydent banderowskiej Ukrainy Wołodymir Zelenski odrzuci plan pokojowy prezydenta Trumpa. Nie wyrzeknie się „ukraińskiej” ziemi. Która prawdę mówiąc ukraińska była przez 30 lat, a przez resztę, kilka setek lat, rosyjska. Mniejsza o to. W 28 punktach planu prezydenta Trumpa moją uwagę zwrócił następujący punkt:
„20. Oba państwa wdrożą programy nauczania w szkołach i społeczeństwie, których celem będzie promowanie zrozumienia i tolerowania różnych kultur i eliminowanie rasizmu oraz uprzedzeń;
Ukraina przyjmie zasady UE dotyczące tolerancji religijnej i chronienia języków mniejszości;
Oba kraje zgodzą się na odwołanie dyskryminacyjnych środków i zagwarantowanie praw ukraińskich i rosyjskich mediów i edukacji.
Wszelkie nazistowskie ideologie i działania muszą być odrzucone i zakazane.”
I tu jest kamień obrazy. Ukraina zobowiązałby się do porzucenia ukrainizacji mniejszości narodowych, w tym Rosjan, Węgrów i… Polaków. Musiałaby obalić pomniki Stepana Badery i Romana Suchewycza? Zmienić podręczniki, nazwy mnóstwa placów, ulic, fabryk, i szkół? Albowiem o zgrozo: …wszelkie nazistowskie ideologie i działania muszą być odrzucone i zakazane. Na ten punkt prezydent Ukrainy Wołodymyr Zelenski z pewnością się nie zgodzi.
Wojna to straszny czas. Ale prezydent Zelenski i otaczające go grono złodziei i defraudantów od wojny bardziej boi się czasów pokoju, czasu rozliczeń. Plan pokoju prezydenta Trumpa zostanie odrzucony pod lada pozorem. Oczywiście nie z przyczyny sprzeciwu wobec zakazu działań nazistowskich, banderowskich. I dobrze. jeżeli Ukraina chce walczyć, niech walczy dalej. Jej sprawa. Byle na swój koszt i swój rachunek. Zobaczymy, jak będzie.
Mam radę dla banderowców na Ukrainie. W najgorszym przypadku, gdyby na Ukrainie wszedł jednak zakaz propagowania ideologii nazistowskiej, czyli banderowskiej i trzeba było zrzucać z piedestałów pomniki Bandery, Suchewycza. Na miejsce Bandery, Suchewycza, innych masowych morderców z UPA możecie postawić pomniki… np. Kuby Rozpruwacza. Kuba Rozpruwacz (ang. Jack the Ripper) mordował prostytutki w wiktoriańskim Londynie w 1888 roku. Detalista. Zarżnął ledwie pięć prostytutek. Tyle co nic. Niektórzy mówią, sprzątał śmieci. Był śmieciarzem w porównaniu do ukraińskich masowych morderców, tych z pomników. Nie sięgał im do pięt. Prawda. Ale na plus był seryjnym zabójcą, a banderowcy takich uwielbiają. Zapełni puste piedestały na szerokiej Ukrainie, pomniki się nie zmarnują, nie będą stały puste, to dwa, Poza tym Jack the Ripper był polskim Żydem, według postępowej gazety. Ci, z gazety postępowej, co jak co, ale doskonale wiedzą, kto należy do narodu wybranego a kto nim nie był, czy nie jest. Przez siedem murów wyczują tą… genetyczną więź. Trzeba im wierzyć, jak piszą, iż Kuba Rozpruwacz, alias Jack the Ripper był aszkenazyjskim Żydem z Kiec. Podobno aszkenazyjscy Żydzi wywodzą się z Chazarów, tureckiego ludu, który panował na stepach Ukrainy i który przyjął judaizm w VIII wieku. Zainteresowani Żydzi temu jak najgoręcej zaprzeczaj. Byłby to powrót do korzeni. Dobrych korzeni, najlepszych, wybranych. Zatem koleiny plus. Dodatkowo, nikt nie będzie się czepiał Ukraińców za pomniki Żyda, seryjnego zabójcy, Kuby Rozpruwacza w Kijowie czy gdzie indziej na ukraińskiej ziemi. Lepiej stawiać pomniki Kubie Rozpruwaczowi niż Stepanowi Banderze. Miła odmiana, jak myślę. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Tak to już jest.
Taka mała, szczera rada. Na pocieszenie, po klęsce.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.











