Pokłady chwały

polska-zbrojna.pl 9 часы назад

Od samego zarania swego istnienia Polska Marynarka Wojenna budziła szczególne emocje w naszym społeczeństwie jako dumna strażniczka Wybrzeża i naszej części Bałtyku. Któż wtedy jednak mógł przypuszczać, iż ta niewielka przecież flota zdobędzie tak wielki rozgłos w zmaganiach na morzach i oceanach w II wojnie światowej – szczególnie w tej największej, a jakże często niedocenianej, bitwie o Atlantyk.

Józef Czechowicz w wierszu „dno” tak opisywał ostatnie chwile załogi okrętu podwodnego trafionego bombą głębinową: „ciemniejsze czerwieńsze lampy/ chrypi cierpki oddech/ motor szalał na 400 amper/ przeciążony zamilkł/ już się poddał// sami// u kabli rur marynarze zawiśli bez ruchu/ cisza cwałuje straszliwy przybysz/ w zaduchu/ zalewają skroń ogniste grzywy/ bratersko piersią przy piersi/ w sieci zerwanych drutów czy w promieniach/ oficerowie pieśń zaczynają pierwsi/ i łódź się w pieśń zamienia// i orłami czerwonymi w oczach atmosfera/ ach tak jest umierać”.

Utwór ten skrywa w sobie o wiele więcej znaczeń, ale celowo podkreślam to podstawowe, gdyż „dno” bardzo mocno kojarzy mi się z losem załogi ORP „Orzeł”. Jego marynarze, których młodość przypadła na lata odrodzonej po niewoli Polski i apokalipsy 1939 roku – posmakowawszy wojennej grozy i sławy – zginęli w tajemniczych okolicznościach i spoczęli w sarkofagu swego okrętu gdzieś na dnie Morza Północnego. Do dziś realizowane są poszukiwania wraku „Orła” i dyskusje o przebiegu jego ostatniego patrolu. Dzięki brawurowej ucieczce z internowania w Tallinnie i przedarciu się do Wielkiej Brytanii, następnie walce w kampanii norweskiej i wspomnianym zaginięciu podczas rejsu na Morzu Północnym ORP „Orzeł” niewątpliwie stał się najsłynniejszym okrętem niewielkiej flotylli podwodnej II Rzeczypospolitej. Pisano o nim wiele, nakręcono dwa filmy fabularne. choćby późniejsze dokonania „strasznych bliźniaków” OORP „Dzik” i „Sokół” na Morzu Śródziemnym nie zdołały zdeklasować jego sławy.

Sława to jak najbardziej zasłużona i z pewnością na temat tego pięknego i nowoczesnego okrętu powstanie jeszcze niejedna publikacja czy film, a na jego poszukiwania wyruszą kolejne wyprawy. Ale my w tym numerze przedstawiamy okręt, który nie tylko z „Orłem” dzielił rejsy bojowe na wodach brytyjskich czy Morzu Północnym, ale zapisał też piękną kartę bojową w 1939 roku i po walce z Kriegsmarine na Bałtyku również „cudem” przedarł się do Wielkiej Brytanii. Warto przy tym podkreślić, iż w porównaniu z „Orłem” był już jednostką przestarzałą i wyeksploatowaną. Mowa o podwodnym stawiaczu min ORP „Wilk” i jego dzielnej załodze pod komendą komandora podporucznika Bogusława Krawczyka. Historię „Wilka” przybliża jeden z czołowych marynistów w Polsce Mariusz Borowiak.

REKLAMA

Podobnego klucza użyliśmy w wypadku naszych nawodnych „drapieżników” – niszczycieli noszących nazwę powietrznych żywiołów. Zaprawdę chwalebne karty zapisały i zdobyły zasłużoną sławę OORP „Burza”, „Grom”, „Piorun” czy „Błyskawica”, której piękną sylwetkę do dziś możemy podziwiać w gdyńskim porcie. Oczywiście, wspominamy o nich, ale na plan pierwszy wysuwamy historie okrętów, których załogom rozkazano pozostać w rodzimych portach i bronić polskiego morza. Mowa o nawodnej dumie floty II RP – stawiaczu min ORP „Gryf” i mającym go ochraniać ORP „Wicher” – pierwszym kontrtorpedowcu, jak wtedy nazywano niszczyciele, Polskiej Marynarki Wojennej. Obydwa okręty na samym początku wojny stoczyły dramatyczną walkę z przeważającymi siłami Kriegsmarine i Luftwaffe, a wielu spieszonych z nich marynarzy walczyło do ostatnich dni kampanii polskiej. Bój ORP „Gryf” poznamy z perspektywy porucznika Stanisława Pyrka, który w 2019 roku jako ostatni z załogi tegoż okrętu odszedł na wieczną wartę. Natomiast „wielkie dni małej floty” podczas kampanii morskich II wojny światowej prezentujemy, przedstawiając historię ORP „Garland”, który brał udział w niezwykle dramatycznych konwojach przez „lodowe piekło” – do Murmańska.

Zwróćmy uwagę na zdjęcie reprodukowane na okładce niniejszego numeru. Widzimy roześmianych sygnalistów – polskich i brytyjskich – w pierwszych dniach służby na ORP „Piorun”. Jeden z nich ma jednak na czapce napis ORP „Grom”. Nieprzypadkowo, gdyż to właśnie załoganci „Groma”, którzy przeżyli zniszczenie swojego okrętu przez Luftwaffe w norweskim fiordzie 4 maja 1940 roku. Absolutnie po tym marynarzu nie widać traumy dramatycznych przeżyć z „Groma”, w marynarce trzeba było gwałtownie się otrząsnąć przed służbą na nowym pokładzie. W wypadku Polskiej Marynarki Wojennej pokłady okrętów były tą częścią polskiego terytorium, która nigdy nie dostała się ani pod niemiecką, ani sowiecką okupację. Warto o tym pamiętać. Czechowicz kończy wiersz „dno” frazą: „na głębokości stu metrów konając młodzi/ zrównaliśmy przeszłe i przyszłe wieki”.

Kończący się 2025 był rokiem okrągłych i znamiennych rocznic, m.in. końca II wojny światowej i koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski. Patronował 2025 rokowi generał Kazimierz Sosnkowski. Tej pierwszej rocznicy poświęciliśmy niemal cały numer 1/2025, w tym numerze o początkach Królestwa Polskiego rozmawiamy z wybitnym mediewistą prof. Krzysztofem Ożogiem, a o Naczelnym Wodzu Polskich Sił Zbrojnych pisze jego znakomity biograf prof. Jerzy Kirszak.

Zapraszając do lektury, jednocześnie życzymy naszym Czytelnikom spokojnych i refleksyjnych Świąt oraz wszelkiej pomyślności w Nowym 2026 Roku!

Piotr Korczyński , p.o. redaktor naczelny kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”
Читать всю статью