Po aktach dywersji na trasie Warszawa–Lublin, które sparaliżowały ruch pociągów i postawiły na nogi służby, infrastruktura kolejowa została w pełni naprawiona, a ruch dwutorowy wznowiono. Władze potwierdzają, iż incydenty miały charakter sabotażu o potencjalnie katastrofalnych skutkach, a śledczy mówią wprost o działaniach na rzecz obcego wywiadu. Na trasie, gdzie doszło do incydentów jeździ też pociąg relacji Chełm-Terespol.Dziś (18 listopada) po godzinie 6:00 rano minister infrastruktury Dariusz Klimczak poinformował, iż uszkodzony tor na trasie Sobolew–Życzyn został naprawiony, a ruch dwutorowy został wznowiony 21 minut po północy. Z kolei o 3:50 zakończono naprawę sieci trakcyjnej pomiędzy stacjami Zarzeka a Puławy Azoty. „Ruch pociągów na całej L007 prowadzony po dwóch torach zgodnie z rozkładem jazdy” – napisał na platformie X Dariusz Klimczak.Tory na trasie Warszawa–Lublin były nieprzejezdne od minionego weekendu ze względu na dwa „akty dywersji” – jak określił incydenty Donald Tusk – w wyniku których uszkodzone zostały fragmenty infrastruktury kolejowej. Premier poinformował w poniedziałek rano (17 listopada), iż „potwierdziły się najgorsze przypuszczenia”. W udostępnionym na swoich mediach społecznościowych nagraniu premier sprecyzował, iż eksplozja „miała najprawdopodobniej na celu wysadzenie pociągu na trasie Warszawa–Dęblin”. Podkreślił przy tym, iż na szczęście nikomu nic się nie stało, ale sytuacja jest „bardzo poważna”.Prokuratura poinformowała tego dnia o wszczęciu śledztwa „w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, wymierzonych w infrastrukturę kolejową i popełnianych na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej”. Jak podano w komunikacie, działania te sprowadziły bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Śledztwo jest prowadzone przez zespół prokuratorów. W jego skład wejdą prokuratorzy z mazowieckiego wydziału PZ PK oraz funkcjonariusze ABW i CBŚP.Dziś rano odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządowego Komitetu do spraw Bezpieczeństwa narodowego z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawicieli prezydenta. W Sejmie o godzinie 13:00 odbyło się wystąpienie premiera Donalda Tuska na temat incydentów. Czytaj też: KRAJ. Uszkodzenie torów na trasie Lublin-Warszawa. Premier nie wyklucza dywersjiDwa akty dywersjiDo pierwszego zgłoszenia doszło w niedzielę rano, 16 listopada. O godzinie 7:39 maszynista pociągu przejeżdżającego w pobliżu stacji PKP Mika (powiat garwoliński) zauważył nieprawidłowości i zdołał wyhamować. Jak podaje Mazowiecka Komenda Wojewódzka Policji, w chwili zdarzenia w składzie znajdowało się dwóch pasażerów oraz kilku członków obsługi. Nikt nie odniósł obrażeń. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, iż uszkodzony został około metrowy fragment szyn. Mieszkańcy okolic twierdzą, iż poprzedniego wieczoru słyszeli wybuch. Do kolejnego aktu sabotażu doszło pod Puławami. Trasą tą porusza się m.in. pociąg relacji Terespol–Chełm, który podróżują pasażerowie z Białej Podlaskiej czy Łukowa. Na niej uszkodzona została sieć trakcyjna – nie wiadomo, czy została zerwana, czy wycięta. W jednym z pociągów w wyniku zdarzenia wybita została szyba. Lubelska policja poinformowała, iż w zatrzymanym składzie relacji Świnoujście–Rzeszów podróżowało 475 pasażerów.Czytaj też: 25 lat za zabójstwo komorniczki. Po 3 latach zapadł prawomocny wyrokPremier wskazuje winnychPremier Donald Tusk przedstawił w Sejmie pierwsze oficjalne ustalenia dotyczące aktów dywersji na trasie Warszawa–Lublin. Jak poinformował, dzięki intensywnej pracy policji, prokuratury i służb specjalnych udało się jednoznacznie wskazać osoby odpowiedzialne za oba sabotaże. – W obu przypadków mamy pewność, iż próba wysadzenia torów oraz naruszenie infrastruktury kolejowej miały charakter intencjonalny, miały swoich sprawców – poinformował z mównicy. Premier podkreślił, iż po niecałych 70 godzinach od zgłoszenia pierwszego z incydentów sprawcy zostali zidentyfikowani. Podkreślił też, iż Polska jest w stałym kontakcie z krajami sojuszniczymi, by zatrzymać sprawców i ich współpracowników. – Ustalone są ich tożsamości. Na wyraźną prośbę prokuratury w tej chwili nie podam państwu imion i nazwisk, ponieważ prowadzone są kolejne operacje – wyjaśnił.Jak przekazał, sprawcami są obywatele Ukrainy od dłuższego czasu współpracujący z rosyjskimi służbami. Jeden z nich to mężczyzna skazany w maju tego roku we Lwowie za akty dywersji na terenie Ukrainy, który po wyroku przebywał na Białorusi. Drugi to mieszkaniec Donbasu, pracownik tamtejszej prokuratury. Obaj przedostał się z Białorusi do Polski jesienią, chwilę przed zamachami. Polskie służby i prokuratura posiadają dane osobowe oraz wizerunki mężczyzn.– Osoby te po dokonaniu aktu dywersji w miejscowości Mika opuściły teren Polski przez przejście graniczne w Terespolu. Było to tuż po przeprowadzeniu zamachu, a więc jeszcze nie zostały zidentyfikowane przez służby – relacjonował premier. Donald Tusk przedstawił również szczegóły dotyczące przebiegu zamachów. Pierwszy polegał na zamontowaniu na torze obejmy stalowej, która miała najprawdopodobniej doprowadzić do wykolejenia pociągu. – Całe zdarzenie miało zostać utrwalone przez zamontowany przy torach telefon z powerbankiem – tłumaczył. Drugi atak był znacznie poważniejszy. Doszło do niego w sobotę, 15 listopada o godzinie 20:58. – Ładunek wybuchowy typu wojskowego C4 został zdetonowany przy pomocy urządzenia inicjującego poprzez kabel elektryczny długości 300 metrów. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono także pewną ilość materiału wybuchowego, który nie zdetonował – powiedział premier Tusk. – Ładunek eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego relacji Warszawa–Puławy, nie doprowadzając do wykolejenia, a jedynie do niewielkiego uszkodzenia podłogi wagonu. Maszynista choćby nie odnotował tego zdarzenia przejeżdżając przez to miejsce.Tusk dodał, iż zgłoszenie o głośnym huku wpłynęło o 21.40 w sobotę od mieszkanki miejscowości Wilka. Policja przez godzinę przeszukiwała teren, ale nocne warunki i brak wskazania konkretnego miejsca nie pozwoliły na odnalezienie śladów. Dopiero maszynista pociągu przejeżdżającego nad ranem zauważył uszkodzenie toru i zatrzymał skład. Dzięki refleksowi nie doszło do tragedii i pociąg się nie wykoleił. Jeszcze tego samego ranka o sytuacji został poinformowany premier, prezydent i adekwatni ministrowie. – Doszło do zdarzenia bezprecedensowego. To być może najpoważniejsza z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa polskiego sytuacja od momentu wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie – ocenił Tusk. Podkreślał, iż Rosja od dawna prowadzi w Polsce działania dywersyjne i dezinformacyjne, a modus operandi pozostaje niezmienny. Jak powiedział, w Polsce zatrzymano dotychczas 55 osób pod zarzutem współpracy z obcymi służbami w ramach sabotażu i działalności wywiadowczej. 28. wydalono na front. – We wszystkich tych przypadkach identyfikujemy służby rosyjskie jako zlecające te zadania – zaznaczył.Premier podkreślił, iż skala zagrożenia, z jakim mierzy się w tej chwili Polska, jest bezprecedensowa i wpisuje się w znany służbom schemat działań rosyjskich. Jak zaznaczył, podobne przypadki dywersji miały już miejsce w ostatnich miesiącach – również we Wrocławiu na początku 2024 roku. – Wszyscy chyba mamy świadomość, iż doszło do zdarzenia bezprecedensowego. To jest być może najpoważniejsza z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa polskiego sytuacja od momentu wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Przekroczono pewną granicę – mówił Donald Tusk. – Polska jest obiektem rozmaitego typu prób dywersji, dezinformacji, także czasami akcji krytycznych, polegających na przykład na celowym podpaleniu. Najgłośniejszy akt takiej dywersji to oczywiście Marywilska. Policja, służby specjalne i prokuratura pracują w takich przypadkach z niezwykłym poświęceniem i intensywnością.Premier przypomniał, iż podobny schemat działania wykryto we Wrocławiu w styczniu 2024 roku. – Pierwszy akt dywersji, który miał tam miejsce, był zbudowany na tej samej zasadzie. To samo modus operandi rosyjskich służb specjalnych – podkreślił. Powiedział też, iż otrzymuje od partnerów w Europie, ostatnio w Mołdawii, Rumunii, Wielkiej Brytanii, Niemczech, dokładnie te same sygnały, o dokładnie tej samej metodzie działania. Premier ostrzegał także przed próbami rozbudzania nastrojów antyukraińskich.– Z punktu widzenia rosyjskich interesów budzenie radykalnie antyukraińskich emocji ma podwójny walor – powiedział. – To dezorganizacja, chaos, panika, a z drugiej strony próba skłócenia społeczeństw.Tusk podkreślił, iż rosyjskie działania dywersyjne mają przynieść nie tylko szkody materialne, ale przede wszystkim określone skutki społeczne i polityczne. Jak zaznaczył, są one obliczone na wzbudzanie niepokoju oraz podsycanie podziałów wewnątrz państw najbardziej obciążonych konsekwencjami wojny. – Chcę podkreślić, iż to, na czym zależy władzom rosyjskim, to nie tylko bezpośredni efekt tego typu akcji, ale także konsekwencje społeczne i polityczne. To jest dezorganizacja, chaos, panika, spekulacje, niepewność. A drugim celem jest budzenie nastrojów możliwie radykalnie antyukraińskich – mówił premier. Jak zaznaczył, Polska jest szczególnie podatna na takie działania.– Mamy wystarczająco dużo ciężarów wynikających z faktu, iż gościmy ponad milion ukraińskich uchodźców. Nic dziwnego, iż coraz łatwiej rozbudzać sentymenty antyukraińskie, bo coraz częściej obywatele Polski noszą te ciężary – wskazał Donald Tusk. Dodał, iż z punktu widzenia Rosji takie działania mają podwójny efekt. – Budzenie radykalnie antyukraińskich emocji i dezinformacja, iż ukraińskie drony atakują Polskę czy iż Ukraińcy wysadzają pociągi, ma dla rosyjskich służb oczywisty walor – stwierdził.Czytaj też: Uratowany naganiacz myśliwski. 53-latek odnaleziony po zmroku!Premier apelował o odpowiedzialność polityczną i społeczną, podkreślając, iż rosyjskie działania hybrydowe mają wymiar zarówno militarny, jak i informacyjny. Zdaniem Tuska Polska musi reagować spokojnie, ale zdecydowanie, opierając się na wiarygodnych komunikatach służb, a nie na plotkach czy dezinformacji. – Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, żeby umieć zdefiniować rosyjski agresywny interes polityczny i militarny, wymierzony równocześnie w Ukrainę, w Polskę i cały Zachód – mówił. – Dlatego proszę, aby w tak ważnych sprawach jak zamachy terrorystyczne czy akty dywersji respektować przede wszystkim komunikaty służb.Trzeci stopień alarmowyTusk poinformował, iż poprosił ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego o stały monitoring sieci w związku z nasilającą się kampanią dezinformacyjną. Zwrócił też uwagę na konieczność filtrowania fałszywych doniesień oraz prób manipulacji pochodzących ze wschodu. Podczas wystąpienia odniósł się także do okrzyków z sali, apelując o powściągliwość i polityczną odpowiedzialność. Premier przekazał, iż na wniosek szefa ABW i ministra spraw wewnętrznych zdecydował o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE na wybranych liniach kolejowych. – Dziś wydam stosowne zarządzenie – zapowiedział.Równocześnie zwrócił się do ministra spraw zagranicznych o podjęcie pilnych działań dyplomatycznych w sprawie wydania Polsce podejrzanych, którzy znajdują się na Białorusi i w Rosji. Tusk poinformował również, iż Polska przekazała szczegóły operacji partnerom zagranicznym i służbom państw ościennych. Dodał, iż rząd – we współpracy z MON i Sztabem Generalnym – pracuje nad rozsądnym użyciem wojska do ochrony infrastruktury krytycznej, jeżeli będzie to konieczne.– Mamy do czynienia z dziesiątkami prób, symulowanych, udawanych albo autentycznych. Od fałszywych alarmów bombowych po podejrzane działania dotyczące instalacji wodno-kanalizacyjnych. Akty dywersji i działania rosyjskich służb w całej Europie nabierają rozpędu – mówił. – Na szczęście do dzisiaj w Polsce nie odnotowaliśmy ani jednej ofiary.Na zakończenie premier wezwał wszystkie ugrupowania do współpracy ponad podziałami. – Proszę, abyśmy w tych krytycznych chwilach wspierali polskie służby, prokuraturę, policję i wojsko. Żebyśmy niezależnie od emocji politycznych szukali tego, co łączy, i wspierali państwo polskie w działaniach przeciwko dywersantom rosyjskim i innym formom agresji wymierzonym w nasze bezpieczeństwo. Liczę na zdrowy rozsądek i elementarny patriotyzm – podkreślił.To nie „gang złodziei złomu”Szef MSWiA Marcin Kierwiński poinformował, iż incydenty są wyjaśniane przez służby. „Polska mierzy się z aktami dywersji bez precedensu w najnowszej historii. W tej sytuacji nikt nie powinien mieć wątpliwości, jak się zachować. I nikt nie powinien grać na nutach wrogów Ojczyzny. Służby działają. Jedno jest pewne, winni odpowiedzą za ten akt agresji” – napisał minister Kierwiński.Na miejscu pracuje policja, CBŚ, ABW, eksperci techniczni oraz prokuratura. Z kolei minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz uściślił, iż prowadzone są także skoordynowane działania z 2. Lubelską BOT, szczególnie z 25. Batalionem Lekkiej Piechoty z Zamościa. Wojsko sprawdzało odcinek ok. 120 km (przy trakcji kolejowej) biegnący do granicy w Hrubieszowie.„W celu sprawdzenia stanu infrastruktury kolejowej wykonano minionej nocy szeroko zakrojone jazdy patrolowe pojazdami własnymi PLK SA - nie ujawniono nieprawidłowości. Teren PLK SA jest patrolowany przez funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei, żołnierzy WOT, Policję oraz Straż Graniczną. Patrolem objęta jest również LK7 - nie stwierdzono nieprawidłowości. Wszystkie linie kolejowe są przejezdne” – informują Polskie Linie Kolejowe.Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak zapewnił, iż do wyjaśnienia sprawy zostali skierowani najlepsi funkcjonariusze i eksperci służb specjalnych. Zaznaczył, iż prawdopodobieństwo, iż dzieje się to na zlecenie obcych służb, jest bardzo wysokie. „Mierzymy się ze służbami obcego państwa, a nie z gangiem złodziei złomu” – powiedział. W jednym ze swoich wpisów na platformie X zapowiedział:„Każdy kto zagraża bezpieczeństwu Rzeczypospolitej i jej obywateli odpowie za to z całą stanowczością prawa i środków, którymi dysponuje Polskie Państwo. Służby działają i będą działać bardzo skutecznie.”Na pięć minut przed wojną?Według ustaleń RMF FM, służby wiedzą, kto zakupił dwie karty SIM do telefonów, które służyły do zdetonowania ładunków na torach trasy kolejowej Warszawa-Lublin. Eksplozja na torach miała być zainicjowana zdalnie. Serwis twierdzi, iż służby zabezpieczyły karty polskiego operatora z odnalezionych urządzeń, a na ich podstawie udało się dotrzeć do danych z paszportu, na które te karty zakupiono. W dzisiejszej rozmowie z Radiem Zet prezes PSL, wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, iż w sprawie zabezpieczono „bardzo obfity materiał dowodowy”, który „pozwoli z całą pewnością bardzo gwałtownie zweryfikować sprawców tego haniebnego aktu dywersji”. Jednoznacznie nie potwierdził kto mógł stać za atakiem, powiedział jednak, iż tego typu akcje to element wojny hybrydowej, którą Rosjanie prowadzą z NATO i Europą.– Chodzi o to, żeby zasiać niepokój, strach. Mamy być ostrożni, ale nie przestraszeni, mamy być pokorni, ale silni – kontynuował. – (Rosjanie robią) Wszystko po to, żeby zburzyć wspólnotę wewnątrz państw, zniszczyć sojusze, zasiać niepewność – dodał szef MON.W kontekście wypowiedzi gen. Wiesława Kukuły, szefa Sztabu Generalnego WP, dla Polskiego Radia, w której stwierdził on, iż żyjemy w czasie przedwojennym, wicepremiera pytano, czy jesteśmy „na pięć minut przed inwazją Rosji”. – Nie. To nie jest ani stan wojny, ani stan pokoju. To stan pomiędzy wojną i pokojem, gdzie mamy ataki, akty dywersji, mamy dezinformację na gigantyczną skalę w internecie, próby niszczenia infrastruktury krytycznej w Europie, mamy kreowane nowe szlaki migracyjne, to wszystko element nowego rodzaju wojny – stwierdził. W dalej rozmowie zapewniał, iż nie ma problemu z obiegiem informacji i zarówno on, jak i prezydent Karol Nawrocki są na bieżąco informowani o najważniejszych informacjach związanych ze sprawą.– ABW czy SKW będą badały hipotezy dotyczące kamery zamontowanej w pobliżu uszkodzonych torów na trasie Warszawa–Lublin – powiedział Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem mogło chodzić o zarejestrowanie wybuchu lub przeciwdziałanie ewentualnemu demontażowi ładunku wybuchowego.