
fot. Nawrocki 2025
Choć Nawrocki wielokrotnie podkreślał, iż jest kandydatem obywatelskim, to poza społecznym komitetem, który zawiązał się w Radomiu, obecni byli także parlamentarzyści PiS, m.in. Marek Suski, Anna kwiecień, Andrzej Kosztowniak, Wojciech Skurkiwicz.
Miasto z wyrokiem
Swoje wystąpienie Karol Nawrocki rozpoczął od nawiązał do miejsca, w którym się znalazł. - Radom, miasto z wyrokiem po 1976 roku. To miasto zna cenę, jaką trzeba zapłacić za wolność i za solidarność Polski. Miasto z tak wieloma patriotami, którzy bili się o Polskę wolną i niepodległą, nie tylko w wieku XX. To również miasto z wielkimi aspiracjami: z ludźmi zdolnymi, przedsiębiorczymi, takimi którzy na pewno nie nasycą się tym, iż mamy swoje lotnisko w Berlinie - mówił kandydat do zebranych.
Zapewniał: - Chcemy i lotniska w Radomiu, i Centralnego Portu Komunikacyjnego. Myślę, iż możemy stworzyć dzisiaj wspólną lekcję dla tych, którzy w Polskę nie wierzą, bo i tacy aspirują do najwyższych urzędów w Polsce i tacy dzisiaj na takich urzędach są. Zawsze na wstecznym, zawsze w cieniu tych, wobec których czują się podlegli, zawsze wpatrzeni we wzory obce. A wszystkie teorie cywilizacji mówią, iż tylko państwa i wspólnoty nierozwinięte to, co swoje uznają za słabsze, a to, co obce za lepsze - objaśniał Karol Nawrocki. Podkreślił, iż Polacy są wolnym, niepodległym narodem ze swoimi aspiracjami i Radom uczy nas tego. - Tak, bo macie swoje lotnisko, bo chcieliście mieć swoje lotnisko, bo znalazło się finansowanie państwa polskiego przed 15 października 2023 roku po to, aby społeczeństwo aspiracyjne mogło mieć swoje lotnisko w Radomiu - zapewniał mówca.
Uparty wizjoner
Zdaniem Karola Nawrockiego, taki powinien być prezydent Rzeczpospolitej Polskiej: wierzący w Polskę, dla Polski chcący rozwoju. - Jestem upartym wizjonerem i wiem, iż stać nas na wielkie inwestycje, na wielkie sprawy, na projekty aspiracyjne. I musimy do tego dążyć. I w wielkich miastach, i w średnich, w małych miastach, w gminach, w sołectwach, w Polsce powiatowej i w Polsce wielkich aglomeracji. Wiecie dlaczego? Bo jest jedna Polska - zapewniał patetycznie.
Nawrocki chwalił to, iż na Uniwersytecie Radomskim jest kierunek lekarski, bo mamy problem ze służbą zdrowia, a "Polska ma się rozwijać i potrzebuje upartych wizjonerów, ludzi, którzy w nią wierzą". - I taką Polskę chciałbym budować. Polskę odpowiedzialności społecznej, Polskę, która dba o to, aby drożyzna nie zabijała naszych cen prądu, energii elektrycznej, gazu. Abyście nie płacili takich cen za artykuły spożywcze - wymieniał.
Szukają odpowiedzialnych, bo nie umieją rządzić
Kandydat na prezydenta odniósł się również do obecnego rządu. - A rząd Donalda Tuska robi dzisiaj co? Zajmuje się wszystkim, literalnie wszystkim, tylko nie stanem finansów publicznych państwa polskiego. Zajmuje się tymi, którzy byli, zajmuje się obywatelskim kandydatem na urząd prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, a polskie finanse są niszczone - objaśniał Nawrocki. Pytał: Gdzie szukają odpowiedzialnych za to, iż nie umieją rządzić? Wśród nas. Wśród podatników. My mamy płacić; czeka na nas, drodzy państwo, kolejny podatek, podatek katastralny, który wisi nad naszymi głowami i w naszych kieszeniach będzie poszukiwanie dziury w finansach publicznych. Nigdy jako prezydent nie podpiszę podatku katastralnego - przekonywał.
Ludzie dali się oszukać
Nawrocki wyjaśniał, iż świat, z którego przychodzi "nie jest światem partii, polityki" - Jest światem służby Rzeczpospolitej, Muzeum II Wojny Światowej. Zawsze jak coś powiedziałem, to to zrobiłem - twierdził. Wymienił przynależność Westerplatte do państwa polskiego, utworzenie cmentarza dla jego bohaterów, "wprowadzenie IPN w XXI wiek". - Z tego świata przychodzę jako polityk. Od trzech miesięcy jestem politykiem - przyznał. Dodał, iż mierzy się z kandydatem "wyhodowanym w laboratorium politycznym Donalda Tuska", ale nie czuje, iż przegrywa. - Obietnic trzeba dochowywać i takim chcę być prezydentem. Który będzie pilnował rządu, żeby realizował swoje obietnice. Gdzie jest dzisiaj "100 konkretów"? Już nie ma choćby roku przełomu, bo tym przełomem miała być inwestycja Google na jakieś 5 mln dolarów. I ileś milionów ludzi dało się oszukać. I za chwilę będą żyć w kraju wypełnionym hordami imigrantów. Bo dali się oszukać. Ale ja zrobię wszystko, żeby jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny - zadeklarował kandydat na prezydenta Polski.
Nawrocki dodał, iż podobnie ludzie dali się oszukać, iż rząd wprowadzi kwotę wolną od podatku, a rząd Prawa i Sprawiedliwości dotrzymał obietnic: dotyczących 500+, wieku emerytalnego, WOT. - Oczywiście, były błędy, bo nie można osiem lat rządzić i nie popełnić błędów. Ale nie zgadzam się na taki standard polityki, w którym realizuje się przywrócenie przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa! - alarmował.
- jeżeli mnie wybierzecie na prezydenta Polski, to zagonie ten leniwy rząd do roboty! - zapewniał Karol Nawrocki.
Czy był zamach stanu?
Zebrani mogli zadać trzy pytania. Najpierw głos zabrała przedstawicielka społecznego komitetu wspierającego kandydata w walce o fotel prezydenta RP, która chwaląc go w każdym zdaniu przekazała podpisy poparcia na rzecz Nawrockiego. W podobnym tonie wypowiadał się Andrzej Sobieraj, przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych i Represjonowanych w stanie wojennym. Natomiast młody człowiek zapytał Nawrockiego, Czy rzeczywiście w Polsce doszło do zamachu stanu.
- Nie ma wątpliwości, iż stan polskiej praworządności za rządów premiera Donalda Tuska jest w opłakanym stanie. Art. 7 konstytucji jest łamany regularnie, uchwały stają się ustawami, widzimy jak traktowane są decyzje Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego. Żyjemy w tym, co Donald Tusk nazwał demokracja walczącą, tylko to z demokracją zaczyna mieć coraz mniej wspólnego. I to jest bardzo szkodliwe, to jest bardzo złe dla państwa polskiego. To jest łamanie praworządności i tym jestem głęboko zaniepokojony - wyjaśniał Karol Nawrocki. Zaznaczył jednocześnie, iż jest zawsze ostrożny w stosowaniu określonej terminologii, bo nie jest prawnikiem. - Podzielam jednak pogląd, iż stan polskiej praworządności jest tutaj - wskazał na podłogę. Dodał, iż ludzie nie wiedzą, czy mogą liczyć na sprawiedliwy proces. - A co do terminologii, to inną mają historycy, inną prawnicy - podsumował.
Bożena Dobrzyńska