O opiniach prawnych i niezależności prokuratora

lexso.org.pl 2 дни назад

Żyjemy w bardzo skomplikowanym z prawnego punktu widzenia świecie. Skomplikowanym tak dla prawników, jak i dla wszystkich innych, którzy od dłuższego czasu nie rozumieją już, czy prawo w ogóle obowiązuje, a jeżeli tak to jakie. Przestała się bowiem liczyć litera aktów prawnych, pojawiły się subiektywne interpretacje przepisów, zdania odrębne, stanowiska większych czy mniejszych autorytetów, rozmaite i często pisane na zamówienie, pod konkretną tezę, opinie prawne. Każde inne, większość ze sobą sprzecznych, ale autorytarnie podkreślających jedyną słusznośćpoglądów głoszonych przez ich autorów.

Przeciętny Polak nie wie dziś, jak czytać przepisy, jak je stosować, a wręcz czy w ogóle je stosować… Nie jest dla niego jasne, czy sąd, który go sądzi, jest sądem, czy nie-sądem, czy wyrok go dotyczący jest wyrokiem czy nie-wyrokiem, czy organ władzy, który mu coś nakazuje, jest legalny czy nielegalny…

Co więcej, dyskurs typowo prawniczy przeszedł do mediów i na platformy społecznościowe oraz nabrał kolorytu populistycznego, żeby nie powiedzieć często rynsztokowego, pełnego nieprzystojnych słów i zachowań. Nieprzystojnych przede wszystkim dla przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości.

Dwadzieścia lat temu też znajdowałam w aktach prowadzonych przeze mnie spraw prywatne opinie prawne, najczęściej sprzeczne, bo składane przez skonfliktowane strony pragnące udowodnić swoje racje, choć zdarzało się, iż podpisane przez tego samego autora, czasami niestety specjalistę z zupełnie innej dziedziny prawa niż to, którego opinie dotyczyły. Jednak wtedy opinie te stanowiły wyłącznie część materiału aktowego, który w zaciszu mojego gabinetu analizowałam tak jak każdy inny dokument znajdujący się w tych aktach. Samodzielnie badałam i weryfikowałam poprawność głoszonych tez, by albo się na nich oprzeć, gdy uznałam je za słuszne, albo je odrzucić, gdy mnie merytorycznie nie przekonały. A swoje stanowisko musiałam i tak uzasadnić, czy to w postanowieniu o umorzeniu czy w akcie oskarżenia, nie w oparciu o te opinie ale o przepisy prawa.

Dziś rzuca mi się opiniami prawnymi publicznie w twarz, żądając ich respektowania, bo wywołujący opinię ma rację, jego rację, jedyną słuszną rację. I oczekuje się, bym publicznie, najlepiej medialnie, się z tą racją skonfrontowała, wypowiedziała w jejprzedmiocie przed zakończeniem postępowania, a najlepiej – bym przyznała im słuszność i uległa przed mądrością opiniującego.

Nie powiem Wam, co było treścią opinii prawnej, którą przedłożył mi do akt Marszałek Hołownia odmawiając stawiennictwa na przesłuchaniu. Nie powiem, bo to należy do tajemnicy postępowania przygotowawczego. Nie skomentuję choćby tego, czy niebędąc stroną tego postępowania miał prawo taką prywatną opinię do akt złożyć. Powiem tylko tyle: nie zamierzam z tą opinią prywatną, ani z żadną inną, których posiadam wiele w prowadzonych przeze mnie sprawach, postąpić inaczej niż do tej pory – w zaciszu mojego gabinetu ocenić w oparciu o literę prawa, czy są one przekonujące czy nie, czy stanowią poprawą interpretację przepisów czy nie, czy usprawiedliwiają zachowanie składających je osób czy nie. Bo takie jest właśnie zadanie prokuratora: samodzielnie, autonomicznie, niezależnie od nacisków zewnętrznych i zgodnie z zasadą swobodnej oceny dowodów ocenić całość materiału dowodowego, a opinię prawną potraktować tylko jako jego element, wcale nie ważniejszy od innych. Nie można się w tym kraju bowiem wykpić opinią prawną, jeżeli zachowanie, na które ona przyzwalała, nie było legalne. I to do prokuratora należy ocena legalności tych zachowań i poprawności opinii prawnych, którymi ich sprawcy się zasłaniają. Do prokuratora i do niezawisłego sądu, który będzie rozstrzygał czy to zażalenie na decyzję prokuratora o umorzeniu postępowania albo o odmowie jego wszczęcia, czy też wyrokował w związku z wniesioną przez niego skargą do sądu. Tylko sąd ma prawo weryfikować, czy dokonana przez prokuratora ocena zebranego materiału dowodowego, w tym wszystkich przedłożonych do akt opinii prawnych, była poprawna.

Takiej weryfikacji nie powinien dokonywać żaden przełożony prokuratora. Oczywiście, prokuratura jest instytucją hierarchiczną, w której – zgodnie z obowiązującym Prawem o prokuraturze – prokurator nadrzędny może wydać polecenie służbowe, także dotyczące treści czynności prawnej (w tym także kierunku i treści każdej decyzji procesowej), jednakże stoję jednoznacznie na stanowisku, iż jeżeli różnice w zdaniach prokuratora prowadzącego postępowanie i prokuratora sprawującego nad nimnadzór zewnętrzny wynikają jedynie z odmiennej dokonanej przez nich wykładni przepisów, ze sprzecznych poglądów prawnych, z przekonania do zróżnicowanych stanowisk czy właśnie z opinii prawnych, to takie polecenie absolutnie nie może zostać wydane.

Mówi się, iż dobry prawnik udowodni każdą tezę. To prawda i stąd się biorą sprzeczne opinie prawne podpisane przez te same autorytety prawnicze – to jest właśnie paradoksalnie dowód, iż sporządzili je świetni prawnicy. Jednakże już sam ten fakt wskazuje, iż nie ma jednej prawdy prawniczej, nie ma jednego zawsze słusznego poglądu, a więc nie ma też żadnego uzasadnienia, by stanowisko przełożonego, jego osobistą opinię prawną uznać za jedynie słuszną. W szczególności zastrzeżenie to dotyczy Prokuratora Generalnego, który będąc politykiem, jak do tej pory nigdy nie będąc prokuratorem, i z reguły zajmując swoje stanowisko tylko przez kilka miesięcy, nie może żądać od prokuratorów prowadzących postępowania, by wyznawali jego „jedyne słuszne” poglądy na sposób interpretowania obowiązujących przepisów.

Miałam zaszczyt i przyjemność współtworzyć projekt Prawa o prokuraturze autorstwa LSO, mam zaszczyt i trud współtworzenia projektu Prawa o ustroju Prokuratury w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Niezależnie od tego, jak bardzo się te dwa projekty różnią, tę jedną rzecz mają wspólną – tworzą podstawę prawną dla pełnej niezależności prokuratora referenta bez możliwości wydawania mu poleceń co do treści czynności prawnych, co do decyzji w prowadzonych przez niego sprawach. To ma być uprawnienie, ale przede wszystkim osobista odpowiedzialność prokuratora za to, jak prowadzi sprawę, za to, w jaki sposób ją zakończy, za to, jak ją obroni w sądzie. Nikt nie powinien mieć prawa mu swojego zdania w tym zakresie narzucać, w szczególności nikt, kto nie zna akt i kto kieruje się wyłącznie własną subiektywną interpretacją przepisów i faktów, albo wręcz chwilową koniunkturalnością polityczną.

Takie rozwiązanie jeszcze bardziej zbliża nas do sędziów i to dobrze, to jedyny słuszny kierunek zbudowania sprawiedliwego i odpowiedzialnego systemu wymiaru sprawiedliwości. Nigdy nie rozumiałam i wciąż nie rozumiem, dlaczego sędziowie mają przymiot niezawisłości, a prokuratorzy muszą służalczo wykonywać polecenia. Jesteśmy dokładnie tak samo kształceni, mamy taką samą wiedzę i takie samo poczucie odpowiedzialności za prowadzone przez nas sprawy. Powinniśmy być tak samo niezależni i podlegać jedynie kontroli instancyjnej, a więc właśnie sądowej.

Pracuję w tej chwili z wieloma prokuratorami, którzy w swoim życiu zawodowym otrzymali od przełożonych polecenia służbowe, jak mają poprowadzić daną sprawę i jak mają ją zakończyć, iż mają ją umorzyć, gdy oni widzieli tam przestępstwo, albo wręcz przeciwnie, iż mają skierować akt oskarżenia, gdy oni widzieli bezdowodzie, iż mają cofnąć akt oskarżenia albo apelację, albo wręcz przeciwnie – iż mają wnieść środek zaskarżenia. Argumenty polecających były różne, niestety najczęściej nie oparte na zebranym materiale dowodowym. Niektórzy z tych prokuratorów ulegli, inni się oparli. Jedni i drudzy zostali złamani. W oczach tych, którzy się poddali, widzę smutek, poczucie bezradności, brak zaufania, czasami choćby lęk. Podcięto im korzenie, odebrano pewność siebie, stępiono samodzielność decyzyjną. Paradoksalnie smutek i poczucie bezradności widzę także w oczach tych, którzy wytrwali i odmówili wykonania niesłusznego według nich polecenia, co z reguły skutkowało odebraniem im sprawy. Towarzyszy im żal, niedowierzanie, często zacietrzewienie i pełen wrogości upór. Im odcięto gałęzie, gałęzie, które sięgały do nieba, które miały zmieniać prokuraturę na lepsze, wprowadzać ją na wyższy poziom, czynić bardziej skuteczną i niezależną. Już nie mają czym sięgać w górę, już nie będą nic tworzyć. Jednym i drugim odebrano pasję bycia prokuratorem. Niektórzy pozostają i toczą dalej swój zawodowy wózek już bez tej pasji, część – z reguły tych najlepszych merytorycznie – odchodzi z zawodu, z ulgą, odbierając naszej firmie kolejne cenne zasoby ludzkie, co bardzo mnie osobiście boli.

Konkluzja jest dla mnie jedna – wydanie polecenia służbowego co do treści czynności prawnej, narzucenie referentowi sprawy swojego zdania, jest zawsze głęboko dewastujące. Osobiście nigdy tego nie zrobiłam. Mogę z prokuratorami z kierowanej przeze mnie jednostki dyskutować, mogę się z nimi nie zgadzać, mogę pokazywać im błędy, ale wymagam od nich uwzględnienia moich uwag jedynie, jeżeli to mój podpis ma – z powodów procesowych – widnieć pod danym pismem czy wnioskiem, w pozostałych przypadkach z reguły przyjmuję z pokorą ich decyzję, bo to oni są za nią odpowiedzialni, to oni będą jej bronić w sądzie.

Nie będę ukrywać, iż zdarzyło mi się jako przełożonej uchylić prokuratorom ich decyzje procesowe, z którymi się merytorycznie nie zgadzałam, ale zawsze robiłam to sama, własnoręcznie te postanowienia pisałam, co więcej zawsze przejmowałam te sprawy do własnego prowadzenia i osobiście sporządzałam w nich decyzje końcowe. Ostatnio choćby uchyliłam postanowienie o przedstawieniu zarzutów, choć kosztowało mnie to wiele nieprzespanych nocy. Jednak oceniłam, iż dobro osoby, wobec której niepoprawne merytorycznie postanowienie o przedstawieniu zarzutów zostało wydane, nie pozwala na umorzenie tego postępowania w fazie ad personam, choćby bez ogłoszenia jej tego postawienia. Oczywiście, postępowanie przejęłam do własnego prowadzenia. Nigdy jednak nikomu nie poleciłam, by prowadził sprawę w sposób odmienny niż jego własna wizja postępowania, by ją zakończył w taki sposób jak ja a nie referent chciał. Nie uważam przez to, iż byłam czy jestem gorszym szefem, wręcz przeciwnie – taką postawę w sobie cenię.

Kilka lat napisałam temu w artykule do „Gazety Wyborczej”, iż „prokuratura powinna być jak żona Cezara – bez skazy i podejrzeń”. Zdanie to stało się na tyle słynne, iż mnie zrobiono za ten artykuł postępowanie dyscyplinarne, które trwa do dziś, a prokurator Katarzyna Kwiatkowska zacytowała je w swojej prezentacji w konkursie na stanowisko Prokuratora Krajowego. Mimo iż od tego artykułu minęło ponad 6 lat, zdania nie zmieniłam i wciąż mam nadzieję (bo nadzieja umiera ostatnia), iż przed stanem spoczynku – mimo rzucanych nam kłód pod nogi – doczekam jeszcze niezależnej Prokuratury pełnej niezależnych Prokuratorów.

Na zakończenie chciałabym zostawić Was z innym cytatem, tym razem z kolegi prokuratora, który zaprojektował kalendarz LSO na 2026 r.: „Niezależność jest w sercu”. Niech będzie w sercu Każdego Prokuratora, mimo wszystko i niezależnie od jakiejkolwiek i czyjejkolwiek opinii prawnej. To nasza osobista opinia prawna o sprawie, którą prowadzimy i którą najlepiej ze wszystkich znamy, ma być najważniejsza, bądźmy jej pewni i nie bójmy się jej bronić!

Małgorzata Szeroczyńska

Читать всю статью