.jpg)
O?! Nawrocki „odnalazł” i odwiedził pana Jerzego po czterech latach — w Domu Pomocy Społecznej.
W 2017 roku Jerzy Ż., dziś 80-letni mężczyzna, przekazał Karolowi Nawrockiemu swoją kawalerkę na podstawie umowy dożywocia (art. 908 Kodeksu cywilnego). Umowa ta wprost i jednoznacznie zobowiązuje nabywcę do zapewnienia dożywotniego utrzymania: mieszkania, wyżywienia, opieki, leczenia oraz godnych warunków życia. Zawiera również obowiązek sprawienia – na własny koszt – pogrzebu odpowiadającego miejscowym zwyczajom.
Tymczasem pan Jerzy trafił do państwowego Domu Pomocy Społecznej, utrzymywanego z pieniędzy podatników.
Nawrocki twierdzi, iż nie mógł wywiązać się ze swoich obowiązków, ponieważ prezydentka Gdańska Aleksandra Dulkiewicz miała „ukryć” seniora w DPS-ie.
To już nie jest tylko absurd — to obraza inteligencji.
Jak można „zgubić” osobę, za którą ponosi się pełną odpowiedzialność?
Jeśli podopieczny znika — to sytuacja porównywalna z zaginięciem dziecka — natychmiast podejmuje się działania.
Dlatego pytanie, którego nie da się już ominąć, brzmi:
czy Karol Nawrocki zgłosił na policję zaginięcie osoby, wobec której miał prawny i umowny obowiązek opieki?
Bo jeżeli nie — to nie jest to tylko kwestia polityczna.
To kwestia odpowiedzialności prawnej i moralnej.














