Do nasej wioski pod ruską granicą same notable ze stolicy się wcoraj zjechali. Wioskową świetlicę my piknie udekorowali a stary Józwa choćby portret nasego wodza nacelnego na ścianie goździem pcybił, obok wiszącego już Krzyża.
Ale Czesiu - nasz wioskowy młynarz, co na mące z psenicy ukraińskiej niezłej fortunki się dorobił, kazał ten portret ze ściany zdjąć, jako juz nieaktualny. Bo niby dlatego, ze nas wódz z Putinem na molo się nie całował ino we Smoleńsku! I Krzyż tyż zdjąć kazał, bo mógł on naszą ministrę od klimatu strasnie obrazić. Nikt jednak nie chciał Krzyża zdjąć, więc młynarz Czesiu zamiast portretu nasego wodza szarfę ze Sylwestra z napisem: „Z Nowym Rokiem Wielkim Krokiem” powiesił…
Cekali my w tej świetlicy i cekali, az wreście Maciascykowa z babami zacęli na głos Różaniec odmawiać – mimo protestów młynarza Czesia, co chcioł Krzyż ze ściany zdejmać. Gdzieś tak przy trzeciej dziesiątce szum się zrobił straszliwy, bo taksówki – jedna po drugiej zaceli się zjeżdżać pod świetlicę. No i wreszcie zacęła się ta narada przy ruskiej granicy…
Jako pirsa głos zabrała ta ministra Kluska, łypiąc co chwila na ten Krzyż na ścianie. Widocnie tyn Krzyż strasnie Kluske obrazał…. Kluska mówiła duzo o naszej ciemnocie, iż my chłopy - wyglem w piecach palimy, zamiast sobie wiatracki psed chałupami poustawiać. Razem z tą Kluską psyjechał tez Prusak – Donnenweter się nazywał – cy jakoś tam. Od zachwalania tych wiatracków. Ten Prusak mówił nam, ze na takim germańskim wiatracku nie tylko chałupę się ogrzeje, ale i chleba upiecze i jesce obejzy Dziennik Telewizyjny na telewizorze!
Gdy po skońconej psemowie Maciascykowa zapytała się tego Prusaka, kiedy wygiel we wiosce będzie - ta Kluska odpedziała, ze z agentami Putina to ona rozmawiać nie będzie! Bo tyn wygiel od Putina pochodzi i kto nim podpali, to jest stuprocentowy agent ruski! Gdy to Kluska pedziała - psybyli wraz z notablami policjanty, Maciascykową pod pachy pochwycili i nikt juz Maciascykowej na oczy nie widzioł!
Potem do głosu doszli ministry z partii prawdziwych chłopów! Cyli chłopy z prawdziwymi jajami z PSL-u! Ten pirsy – troche do tygrysa podobny, zacoł nas ruskimi strasyć: ze jak nie zamienimy pól w ugory a łąki w bagna i świń nie wyrżniemy – to rusek tu psyjdzie na 100 procent! Ale gdy zrobimy tak, jak wódz nacelny z Unią wynegocjował, to jak rusek tu psyjdzie – srogo się zawiedzie! Bo zamiast bogactwa – gówno tu znajdzie, więc nie będzie mu się opłacać Polski atakować!
Minister trochę podobny do tygrysa jesce na sam koniec pedzioł: „A ja chłopy - Jasem juz plecak psygotował na wselki wypadek!”...
Po tych słowach ministra obrony, we świetlicy zrobiło się tak cicho, ze baby od Maciascykowej znowu zacęli różaniec odmawiać! A było tych bab tyle, ze policjanty nie wiedzieli, którą wyłapać i Bobasowi psywieźć w kajdankach do Warszawy! Młynarz Czesiu tyz nie protestował, gdyz i do niego dotarło, iż lepiej już było i trza się nam tylko pakować…
Gdy baby skończyły dziesiątkę różańca – chłopy z ministerstwa do mównicy psyniesli samego ministra rolnictwa. Bo tak on był wymecony debatowaniem z Unią o tym, jakby tu wrescie polskiego chłopa z ziemią zrównać! I gdy on zakońcył swoje psemówienie – Jasiek od Ogońcyków zapytał go: „To z cego my zyć będziemy we w nasej wiosce, jak nasą ukochaną ziemię w ugory i bagna kazecie nam pozamieniać?”
Minister, jakby dostał w łeb siekierą i odpedział temu Jaśku: „Cy wy chłopy jesteśta az tak ślepe i głupie, ze nie widzita, jak my debatujemy nad dopłatami z Unii Europejskiej? A ja juz mam zapewnienie ze samej Brukseli, ze od nowego roku kazden z was dostanie po pół świni, a komu będzie za mało - to jeszcze po ryju dostanie!” .
Gdy minister te słowa wyzekł, ze ściany odpadła szarfa z napisem „Z Nowym Rokiem Wielkim Krokiem” z takim hukiem, ze ta Kluska która w pirsym zędzie siedziała – przezegnała się w imię Ojca i Syna i Ducha Świntego !
Rejwach się zrobił w tej swietlicy taki, ze jeden psez drugiego zaceli my ze świetlicy uciekać, zostawiając ulotki i bilety na darmowy autobus na wyciecke do Warsawy:
„Weźta chociaz te bilety na darmową wycieckę do Warszawy!” – rycał psez mikrofon ten minister jak w łeb siekierą walnięty, a jego chłopy z jajami o naźwiskach Rzepa i Motyka usiłowali wręczyć każdemu co uciekał ze swietlicy - portret nasego wodza, psebranego za Rycerza na Koniu romańskim, któren z ruskimi walczy!
Cy tylko ja ten portret uchwycił i bilet na darmową wycieckę do Warszawy, gdzie my chłopy spod ruskiej granicy mamy dać odpór ruskim agentom zez PIS-u??? Ta niepewność strasnie mnie męcy: Jechać cy nie jechać do Warszawy? Dać odpór cy tyz nie dać? Uwiezyć cy nie uwiezyć we wodza, któren się teraz za Rycerza na Koniu romańskim psebrał i któren z ruską agenturą bój straszliwy tocyć będzie?