Naftowy car bez berła. Putin zachował baryłki, ale stracił dźwignię wpływu. „Pozycja Rosji zmalała drastycznie”

news.5v.pl 18 часы назад

Po czterech latach surowych sankcji finansowych i technologicznych udział Rosji w światowej produkcji ropy spadł z 12 proc. do 11 proc., a jej udział w globalnym handlu uległ zmniejszeniu z 13 proc. do 11 proc.

Na pierwszy rzut oka to niewielka zmiana, ale najważniejsze nie są tu same wolumeny, ale jakość pozycji rynkowej, która uległa zasadniczemu pogorszeniu. Rosja całkowicie utraciła status naftowego supermocarstwa.

Choć Indie i Chiny nie są w stanie całkowicie zrezygnować z rosyjskiej ropy — choćby pod presją Stanów Zjednoczonych — zachodnie sankcje skutecznie zepchnęły Rosję na rynek cienia, zmieniając ją z czynnika stabilizującego w destabilizatora globalnych rynków energii.

Do 2022 r. Rosja zajmowała szczególną pozycję na rynku ropy. Skala wydobycia, rozbudowana infrastruktura, zdywersyfikowane kierunki eksportu oraz ścisła koordynacja z Arabią Saudyjską sprawiały, iż była nie tylko dostawcą, ale jednym z głównych architektów globalnej równowagi podaży.

W ramach OPEC+ wspólne decyzje Moskwy i Rijadu o zwiększaniu lub ograniczaniu wydobycia wyznaczały rynkowe punkty odniesienia i kształtowały oczekiwania inwestorów.

Dziś ten model formalnie przez cały czas istnieje, ale w praktyce uległ głębokiej erozji. Rosja pozostaje członkiem OPEC+, jednak jej realny wpływ znacząco osłabł. Przyczyną nie jest sam spadek produkcji, ale drastyczne ograniczenie alternatyw eksportowych.

W przeciwieństwie do Arabii Saudyjskiej Rosja nie ma już swobodnego dostępu do najbardziej dochodowych rynków państw demokratycznych. Utrata rynku europejskiego odebrała jej najważniejsze narzędzie: możliwość elastycznego przekierowywania dostaw między regionami o różnej wrażliwości cenowej.

Arabia Saudyjska może regulować wydobycie dzięki niskim kosztom, dużym rezerwom mocy produkcyjnych i szerokiej bazie odbiorców.

Rosja natomiast musi uwzględniać sankcje, co prowadzi do sytuacji, w której decyzje o ograniczaniu wydobycia są jej raczej narzucane, niż wspólnie negocjowane.

Dodatkowo rosyjska geologia i infrastruktura nie sprzyjają częstym zmianom produkcji: zamykanie szybów jest kosztowne i skomplikowane, a ich ponowne uruchamianie wymaga czasu i kapitału.

Rynek się zmienił — i to na niekorzyść Rosji

W ostatnich latach globalny rynek ropy przeszedł istotną transformację. Wzrost produkcji poza OPEC+ stworzył trwałą nadwyżkę podaży, która osłabia znaczenie decyzji pojedynczych graczy. Deficyt z okresu odbicia po pandemii w 2022 r. ustąpił miejsca nadpodaży, a ceny spadły z około 100 dol. za baryłkę w 2022 r. do 60–65 dol. .

Książę Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman podczas spotkania z prezydentem Donaldem Trumpem w Gabinecie Owalnym w Białym Domu w Waszyngtonie, USA, 18 listopada 2025 r.Nathan Howard / POOL / PAP

W 2025 r. Arabia Saudyjska zmieniła strategię, odchodząc od obrony wysokich cen na rzecz ochrony udziałów rynkowych. Dobrowolne cięcia wydobycia stały się raczej sygnałem dostępnych rezerw mocy niż twardym narzędziem równoważenia rynku. Rijad jest gotów przetrwać okres niższych cen, utrzymując tempo inwestycji i swoją rolę głównego stabilizatora systemu. Rosja takiej elastyczności nie ma, co pogłębia asymetrię wewnątrz OPEC+.

W praktyce to Arabia Saudyjska nadaje dziś ton, a Rosja ogranicza się do popierania już podjętych decyzji.

Rynek azjatycki: ilość kosztem jakości

Przekierowanie eksportu do Chin, Indii i Turcji pozwoliło Rosji zachować zbliżony poziom dostaw, ale jakość dostępu do rynków drastycznie się pogorszyła. Azjatyccy odbiorcy koncentrują się przede wszystkim na wielkości rabatu, jaki mogą uzyskać w zamian za ryzyko związane z sankcjami.

Rosja straciła swobodę wyboru tras eksportowych i uzależniła się od wąskiej grupy bardzo wrażliwych cenowo klientów. Indie już wcześniej pokazały, iż pod presją sankcji potrafią gwałtownie ograniczyć zakupy. Chiny co prawda nie rezygnują z rosyjskiej ropy, ale wykorzystują sytuację do zwiększania presji cenowej i poszerzania własnych marż.

Obecnie około 80 proc. rosyjskiego eksportu ropy trafia do Chin i Indii. Indie importują ok. 1,7 mln baryłek dziennie, z czego ok. 300 tys. trafia do rafinerii Nayara (w 49 proc. należącej do Rosnieftu), już objętej sankcjami.

Jeśli USA zwiększą presję na pozostałych importerów, Indie będą musiały znaleźć alternatywę dla ok. 1,4 mln baryłek dziennie — a Rosja nowych odbiorców dla tej samej ilości. Gdyby Donald Trump zmusił Chiny (lub przynajmniej ich spółki państwowe) do rezygnacji z rosyjskiej ropy, oznaczałoby to utratę kolejnych 500 tys. baryłek dziennie. Turcja kupuje dodatkowo 300–400 tys. baryłek dziennie drogą morską.

Zdjęcie z lotu ptaka przedstawiające tankowiec Boracay z rosyjskiej „floty cieni”, zachodnia Francja, 1 października 2025 r.DAMIEN MEYER / AFP Copy Photo by DAMIEN MEYER / AFP / AFP

W razie spadku popytu ze strony Indii i Chin Rosja będzie szukać klientów w Azji Południowo-Wschodniej — w Indonezji, Malezji, Wietnamie czy Kambodży. To niewielkie rynki, ale potrzebują taniej ropy i mogą zaakceptować koszt regulacyjny związany z sankcjami. Z czasem jednak sankcje będą generować coraz wyższe koszty transakcyjne, zmuszając Rosję do oferowania jeszcze większych rabatów.

Ceny spadają, dochody topnieją

Kluczowa zmiana nie dotyczy wolumenu, ale roli Rosji na rynku. Kraj przez cały czas sprzedaje ropę, ale nie dyktuje już warunków. Każda zmiana w logistyce, reżimie sankcyjnym czy sytuacji politycznej natychmiast przekłada się na skalę zakupów i wysokość rabatów.

Od października 2025 r., po objęciu sankcjami Rosnieftu i Łukoilu, państwowe spółki w Chinach i Indiach uznały, iż bezpieczniej jest wstrzymać import. W efekcie w ciągu trzech miesięcy cena rosyjskiej ropy spadła o niemal 30 proc. — do około 40 dol. za baryłkę , najniżej od czasu sprzed wojny.

Dochody Rosji z ropy i gazu w grudniu 2025 r. będą niemal o połowę niższe niż rok wcześniej; niższe były tylko w sierpniu 2020 r., w szczycie pandemicznego załamania popytu.

Cel: tania ropa, słaba Rosja

Celem sankcji nigdy nie było całkowite wyeliminowanie rosyjskiej ropy z rynku. Gwałtowny spadek podaży wywołałby niedobory i skok cen, czego nikt nie chciał.

Intencją było co innego: podnieść koszty logistyki, pogłębić dyskonto cenowe i utrudnić handel, nie destabilizując rynku. W praktyce chodziło o zachowanie wolumenów przy jednoczesnym drastycznym obniżeniu marż.

Początkowo strategia ta działała tylko częściowo — wysokie ceny i słabe egzekwowanie sankcji pozwalały Rosji utrzymać przychody. Najnowsze sankcje USA są jednak znacznie poważniejsze, bo uderzają w samo serce sektora naftowego. Rosnieft i Łukoil, produkujące łącznie ok. 6,8 mln baryłek dziennie, odpowiadają za ok. 5 proc. światowej produkcji.

Samo wprowadzenie sankcji nie wystarcza — najważniejsze jest ich egzekwowanie. W styczniu 2025 r. podobne restrykcje nałożono na Surgutnieftiegaz i Gazprom Nieft. Początkowo dostawy spadły, ale po kilku miesiącach wróciły, głównie dzięki przekierowaniu do Chin i sprzedaży przez mniejsze rafinerie. W efekcie Gazprom Nieft raportuje dziś wzrost wydobycia.

Najprawdopodobniej podobny scenariusz czeka Rosnieft i Łukoil. Eksport na razie jest utrudniony — rośnie problem z ubezpieczeniami i rozliczeniami, a część ładunków „utknęła” na morzu — ale do początku 2026 r. dostawy prawdopodobnie zaczną się stopniowo odbudowywać. Powstaną nowe spółki fasadowe, pojawią się pośrednicy, a flota cieni wróci do gry. Luki w systemie zawsze będą wykorzystywane tak długo, jak długo istnieje popyt na tanią rosyjską ropę.

Nowa rola: destabilizator rynku

Sankcje nie eliminują rosyjskiej ropy, ale przyspieszają jej dryf do równoległego obiegu, funkcjonującego poza zachodnimi instytucjami finansowymi, logistycznymi i cenowymi. Handel odbywa się w „szarej strefie”: z udziałem floty cieni, wyspecjalizowanych traderów, mniejszych banków rozliczających transakcje w walutach narodowych lub krypto oraz rafinerii skłonnych zaakceptować wyższe ryzyko w zamian za kilka dolarów marży.

Podobne schematy stosowano wcześniej przy eksporcie ropy z Iranu, ale obecna skala jest bezprecedensowa. Łączny wolumen ropy objętej sankcjami (Rosja, Iran, Wenezuela) to już 10–11 proc. światowego morskiego handlu ropą — wystarczająco dużo, by utrzymać odrębny, nieprzejrzysty rynek z własną logiką cen i logistyki.

Wszystkie te czynniki składają się na nową rzeczywistość. Rosyjska ropa nie zniknęła, ale coraz bardziej oddziela się od systemu, który kształtuje globalny rynek.

Pozycja Rosji zmalała drastycznie: wpływ na ceny, przepływy i decyzje strategiczne. Wolumeny pozostały, ale zniknęły elastyczność i wpływy.

Rosja przestaje być stabilizatorem, a staje się czynnikiem ryzyka. Może nagle pojawić się na rynku z dumpingowymi cenami, utknąć w łańcuchach logistycznych, gwałtownie zmieniać kierunki dostaw lub wycofywać się do szarej strefy. Dla rynku oznacza to więcej niepewności i zmienności.

Nawet ewentualne porozumienie pokojowe nie cofnie tych zmian. Rola Rosji w globalnym systemie naftowym uległa trwałej transformacji — i nie jest to zmiana przejściowa.

Читать всю статью