Możesz snu zew przyzywać
z fal migotliwej tchu toni.
Pieśń ukojenia odkrywać.
Przybędzie, znów się pokłoni.
I w przypływie Łagodna
uśmiechnie się smutno w cieniu:
- Zapomnij - cichnąc, wyszepcze..
Wsparty na jej ramieniu,
zapomniany przez globy
obce, a sercu drogie,
pójdziesz w blasku poświaty
zimnej mgły w byty mnogie.
Ku zdziwieniu w cierniste
wysp samotnych doliny.
W nieodkryte i wietrzne
rdzawych tundr czcze równiny.
I w tych znaczeń zaklęciach,
w słowa tylko przebrany,
po raz drugi odejdziesz,
niemy i zapomniany.