Morderca eksperta smoleńskiego stanie przed sądem-niestety nie dzisiaj...
To tytuł artykułu „Gazety Polskiej” z 7 stycznia 2014, gdzie czytamy, iż rusza proces zabójcy Krzysztofa Zalewskiego i iż tą sprawą żyła cała Polska. Zapewne, bo w porównaniu do zabójstw innych ekspertów – jak szokujące morderstwo dr Eugeniusza Wróbla ( odrzucał raport MAK-u) czy zagadkowe „samobójstwo” Dariusza Szpinety w Indiach – makabreska z Zalewskim miała miejsce w biurowcu na warszawskim Grochowie, 10 grudnia 2012, w siedzibie wydawnictwa czasopism o tematyce wojskowej Magmum X, a protagonistami stali się dwaj koledzy z tej spółki! Oto prezes wydawnictwa Cezary S. zdetonował tam ładunek pirotechniczny i zaatakował nożem Krzysztofa Zalewskiego, wiceprezesa i eksperta lotniczego badającego „katastrofę” smoleńską. Jak relacjonuje dalej Wojciech Mucha eksplozja oderwała Cezaremu S. rękę i ciężko raniła go w brzuch, ucierpiał też jeden członek zarządu, a pan Zalewski zmarł wskutek odniesionych ran. Cezary Z. w stanie krytycznym trafił do szpitala. Sprawca masakry – jak pisze autor – na pewno nie był typem zabójcy i do tej zbrodni musiał zostać prawdopodobnie nakłoniony – jak się przypuszcza - przez osoby trzecie, a Cezary S. posiadał rozległe kontakty z Rosjanami i Ukraińcami, z którymi łączyły go wspólne interesy. A iż ofiarą był ekspert badający „katastrofę” smoleńską i członek PiS-u, próbowano potem sugerować inną motywację, opartą na kłótni w kwestii rozliczeń finansowych. Nie wydaje się to przekonywujące, gdyż te sprawy nie wywołują aż takich emocji, a ładunek pirotechniczny i nóż były przygotowane wcześniej, zanim podczas zebrania wypłynęły kwestie finansowe. Opinie śledczych i prokuratury mogły jednak ulegać naciskom, aby w procesie wymazać tło smoleńskie, a po tragedii z Tupolewem sądy i prokuratura były pod ścisłą kuratelą Donalda Tuska, który w dodatku oddał Rosjanom śledztwo, aby ukryć prawdę o zamachu. Dopuścił się tym samym tzw. małej zdrady dyplomatycznej( objętej karą do 10 lat więzienia!) , choć miał też do dyspozycji inną umowę z 1994, która stawiała nas jako równorzędnego partnera w dostępie do dowodów i w prowadzeniu śledztwa. W dodatku Tusk złamał prawo nie konsultując zawartych z Putinem uzgodnień na posiedzeniu Rady Ministrów, co było jego bezwzględnym obowiązkiem. Pisano o tym wiele razy, a Solidarni 2010 złożyli choćby zawiadomienie do prokuratury domagając się postępowania wobec premiera Tuska, ale Sąd Rejonowy w Warszawie ( Małgorzata Drewin) stwierdził, iż umowa Tuska była konsultowana przez niego na posiedzeniu Rady Ministrów, co stoi w jawnej sprzeczności z deklaracjami samego premiera, jednak dostępnymi powszechnie w mediach. Orzeczenie sądu jest więc znakiem nagłego psucia się praworządności po 10 kwietnia 2010, a inne symptomy poważnej choroby Temidy przyniosły też wyczyny „seryjnego samobójcy” czy pokrętne werdykty prokuratury, powtarzające opinie „biegłych” z komisji Anodiny. Wszystko to mówi o głębokim upadku praworządności, choć i po 1989 roku nie była ona nigdy w stanie idealnym. Wprawdzie entuzjaści III RP nieraz zwali ją Najjaśniejszą, ale naprawdę nie była ona nigdy państwem prawa. A rząd premiera Tuska przyczynił się szczególnie do ruiny praworządności już w latach 2007-2014, blokował prześwietlenie WSI i reorganizował tajne służby ( patrz „Tajemnice rządów Tuska” w nr46/2009 „Gazety Polskiej”). Nie ma Tusk zatem żadnego tytułu do naprawiania praworządności, dzieje III RP są kroniką tuzinów nieosądzonych afer korupcyjnych, a choćby zabójstw politycznych nie tylko na tle zmanipulowanej zupełnie w Rosji „katastrofy” smoleńskiej. Werdykty Anodiny były z kolei wzorami dla polskich „śledczych”, więc upadek praworządności wynikał z braku suwerenności, a Warszawa była przez cały czas jakby terenem dla moskiewskich decyzji oraz metod rozwiązywania problemów. Oto w stolicy niby odrodzonej w 1989 Polski, w mieście bohaterów Nocy Listopadowej, powstania styczniowego czy wreszcie heroicznego powstania w sierpniu 1944, a drugiego w gettcie, dochodzi do tak żenującej sceny jak wybuch podczas zebrania i atak nożem, godzący w człowieka, który starał się dojść do prawdy o smoleńskiej tragedii. Niestety, ten prymitywny napad rani dwie osoby i zabija eksperta, a zarazem jest zamachem na praworządność , zaś cały ten incydent jest zmanipulowany w mediach, a także w przybytkach Temidy. Praworządność ugniata się jak plastelinę, a ludzkie życie i zdrowie nie mają żadnej wartości , byle tylko zatuszować prawdę o większej eksplozji w Tupolewie. A ta krwawa groteska staje się kompromitującym epizodem historii III RP. I zamiast powagi instytucji kontemplujemy jatki praworządności. Prawie cała historia III RP utkana jest z takich wydarzeń, które deformują wysiłki sprawiedliwych i ludzi sumienia, których oczekiwał kiedyś Jan Paweł II, dzisiaj niestety poniżanych przez bezprawne wytyczne Tuska i bodnaryzację, czyli przez „terror tak zwanej praworządności i przez prokuraturę wyjętą z rękawa Bodnara” jak trafnie ujął to niedawno prezydent Duda. Słowa prezydenta dają nam nadzieję, iż uda się jednak uzdrowić Temidę i przywrócić powagę prawa w tej nieukończonej jeszcze III RP, a demolowanej przez tych, którzy gardzą demokracją. Trzeba też wskrzesić ustalenia zamordowanych ekspertów smoleńskich i dalej bronić innych posłów prawdziwej praworządności – od tego wypada zacząć restaurację prawa w tej demolowanej dzisiaj przez mafię III RP! Trzeba zatem położyć kres bodnaryzacji , która jest szyderstwem z praworządności. Bo do czego prowadzi ruina praworządności widać choćby dziś na nieszczęsnej wyspie Haiti...
Marek Baterowicz
PS. Niedawno Tusk żądał, by Macierewicz oddał mu dowody z podkomisji smoleńskiej, a więc traktuje je poważnie. Przypomnijmy, iż Tusk sam dostarczał dowodów na zamach, poczynając od oddania śledztwa Rosjanom, a także likwidując ekspertów smoleńskich i dyrektora własnej kancelarii, i kryjąc potem nieznanych sprawców!
Od redakcji:
Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE