Moczar, „partyzanci”, akowcy…

myslpolska.info 2 часы назад

W ostatnim czasie godnym odnotowania wydarzeniem na polskim rynku wydawniczym jest książka prof. Pawła Machcewicza pt. „Narodowy komunizm po polsku. „Partyzanci” Moczara”.

Autor podjął tematykę, będącą do tej pory raczej przedmiotem publicystyki historycznej, a nie poważnych opracowań naukowych. Oczywiście zagadnieniem sytuacji społeczno-politycznej w Polsce w okresie tak zwanej „małej stabilizacji” zajmowali się tacy historycy jak chociażby: Jerzy Eisler, Andrzej Friszke, czy też Krzysztof Lesiakowski, jednak nie sposób uznać aby tematyka ta została wyczerpana. W szczególności brakuje opracowań dotyczących konfliktów wewnętrznych w obrębie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w okresie rządów Władysława Gomułki, a dostępne prace na ten temat nie zawsze są w pełni obiektywne oraz spełniają kryteria naukowe. Stąd książka Pawła Machcewicza z całą pewnością wypełnia lukę na rynku wydawniczym.

Na wstępie podkreślić należy, iż dosyć niefortunny jest sam tytuł książki. I nie chodzi tutaj wyłącznie o to, iż w okresie PRL trudno mówić o komunizmie w jakiejkolwiek formie, co słusznie zauważył red. Jan Engelgard. Istotna jest również kwestia, iż grupa „partyzantów” nie była wyłącznie jedną z frakcji w obrębie PZPR, ale środowiskiem znacznie szerszym, w skład którego wchodziły osoby bezpartyjne, nierzadko o poglądach zdecydowanie antykomunistycznych. Potwierdzeniem tego był już sam przekrój Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, skupiający kombatantów tak różnych politycznie formacji wojskowych jak: Armia Ludowa, Armia Krajowa, Bataliony Chłopskie, a w nielicznych przypadkach choćby Narodowe Siły Zbrojne. Ponadto zwolennikami (a często przyjaciółmi) Mieczysława Moczara było grono literatów, artystów, czy intelektualistów, którzy nie byli związani z PZPR – by wymienić chociażby: Jana Szczepańskiego, Xawerego Dunikowskiewgo, Wojciecha Żukrowskiego, Jerzego Szaniawskiego, czy Andrzeja Brychta. Ale choćby działacze PZPR związani z grupą „partyzantów” jedynie w niewielkim stopniu odwoływali się do marksizmu, jak również nie byli strażnikami partyjnej ortodoksji, co odróżniało ich od przedstawicieli w pewnych kwestiach bliskiej im grupy natolińskiej.

Odnosząc się do samego opracowania, podkreślić należy, iż autor bardzo wnikliwie przeanalizował polityczne i społeczne tło, które umożliwiło uformowanie się grupy „partyzantów” oraz uzyskanie politycznych wpływów przez Mieczysława Moczara. Można powiedzieć, iż środowisko „partyzantów” powstało niejako na gruzach wspomnianej wyżej grupy natolińskiej. Frakcja „natolińczyków” wyodrębniła się w przededniu wydarzeń października 1956 roku w opozycji do środowiska tak zwanych „puławian”. Działacze frakcji „natolińskiej”, choć stali na gruncie partyjnej ortodoksji, to żądali rozliczenia winnych zbrodni stalinizmu, wśród których była nadreprezentacja osób pochodzenia żydowskiego.

Z kolei „puławianie”, będąc w znacznym zakresie odpowiedzialni za „błędy i wypaczenia” okresu stalinowskiego, próbowali przedzierzgnąć się w szaty liberałów i reformatorów. W kontekście wydarzeń marcowych istotne jest również, iż wśród działaczy frakcji puławskiej było wiele osób pochodzenia żydowskiego. Znaczenie obu grup zaczęło zanikać wraz z utrwaleniem się pozycji Władysława Gomułki i działaczy z jego najbliższego otoczenia (m.in. Zenon Kliszko, Ignacy Loga-Sowiński). To właśnie wtedy uformowało się środowisko „partyzantów” złożone w większości z dawnych żołnierzy Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, walczących w czasie wojny w oddziałach partyzanckich. Grupa ta była wcześniej marginalizowana przez działaczy dawnej KPP, którzy w większości spędzili okres wojny na terenach Związku Radzieckiego, a po wojnie realizowali jednoznacznie stalinowski kurs, walcząc z „odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym” w partii. Niektórzy z „partyzantów”, jak chociażby Grzegorz Korczyński byli wówczas ofiarami brutalnych represji. Do wzrostu znaczenia środowiska „partyzantów” przyczynił się awans Mieczysława Moczara na stanowisko ministra spraw wewnętrznych oraz jego wybór na funkcję prezesa Związku Bojowników o Wolność i Demokrację w 1964 roku. Nie można pominąć również sukcesu wydawniczego książki Mieczysława Moczara „Barwy walki”, na podstawie której powstał film wyreżyserowany przez Jerzego Passendorfera.

Co ciekawe, w początkowym okresie za nieformalnego przywódcę „partyzantów” uchodził gen. Grzegorz Korczyński. Z czasem jednak to Moczar stał się niekwestionowanym liderem tego środowiska. Zdaniem Pawła Machcewicza to właśnie działalność w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację miała najważniejsze znaczenie zarówno dla politycznej kariery Moczara, jak i poparcia społecznego dla środowiska „partyzantów”. Do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację zaczęli masowo wstępować dawni żołnierze Armii Krajowej oraz Batalionów Chłopskich, często represjonowani w okresie stalinizmu. Mieczysław Moczar osobiście zabiegał o ich rehabilitację i zadośćuczynienia za doznane krzywdy.

Znaczny udział byłych AK-owców widoczny był w gremiach kierowniczych ZBOWiD-u – zarówno na szczeblu ogólnopolskim ogólnopolskich, jak i na szczeblach regionalnych. Między innymi wiceprezesami Zarządu Głównego ZBoWiD byli: dowódca Kedywu płk Jan Mazurkiewicz „Radosław” oraz dowódca Zgrupowania Kryska mjr Zygmunt Netzer. Niezależnie od tego „partyzanci” zdobywali poparcie wśród przedstawicieli średniego i niższego aparatu partyjnego, mających nadzieję na zmiany personalne w partii. Powszechne było przekonanie, iż dokonując rozliczeń po 1956 roku Władysław Gomułka zatrzymał się w pół drogi, a „październik” należy dokończyć. Zdaniem Pawła Machcewicza działania „partyzantów” znacznie rozszerzyły poparcie społeczne dla ówczesnej władzy, a „unarodowienie” partii było pozytywnie oceniane choćby przez osoby całkowicie od niej odległe politycznie i ideologicznie.

Mieczysław Moczar i płk Jan Mazurkiewicz „Radosław”

Autor przytoczył na przykład wypowiedź dalekiego od sympatii do PZPR Kazimierza Moczarskiego, który odnosząc się do Mieczysława Moczara stwierdził: „Ma popularność – część służby policyjnej, część kombatantów […] Wśród tych kombatantów jest część AK-owców, którzy mogą iść za nim, bo mają mu wiele do zawdzięczenia. Moczar ma duże zasługi, bo wyjął cierń AK-owcom z okresu drugiej wojny światowej” (str. 165). Z kolei były szef Oddziału II Komendy Głównej ZWZ gen. Stanisław Tatar stwierdził: „Gotów jestem – choć mi są obcy ideowo – popierać grupę partyzantów – jeżeli zdecydują się wystąpić przeciwko żydowskiej klice” (str. 164).

Z kolei podpułkownik Jan Falkowski, były dowódca Dywizjonu 303, skierował do Mieczysława Moczara list, w którym stwierdził: „Dumny jestem z was i waszych wielkich osiągnięć, widzę, iż jesteście patriotami i budujecie piękną i silną Ojczyznę! Szczęść wam Boże” (str. 190). Natomiast były dowódca Armii Łódź gen. Juliusz Rómmel miał stwierdzić: „Naszym obowiązkiem jest, bez względu na dawne przynależności organizacyjne, orientacje polityczne i na wiek, uczestniczyć aktywnie w budowie nowej silnej, socjalistycznej Polski. A placówką, w której możemy rozwijać naszą działalność dla Polski Ludowej jest właśnie ZBoWiD” (str. 175).

Pozytywny stosunek do Moczara i środowiska „partyzantów” deklarowali również znany pisarz i reportażysta Melchior Wańkowicz, a choćby dziennikarz wrogiego PRL Radia Wolna Europa Wiktor Trościanko, skądinąd były działacz Stronnictwa Narodowego. Wszystko to podważa rozpowszechniany współcześnie mit, iż w Polsce Ludowej panowała nieakceptowana przez społeczeństwo dyktatura, która opierała swoją władzę wyłącznie na represjach i mogła funkcjonować jedynie dzięki politycznemu wsparciu ze strony ZSRR.

Niestety znacznie mniej interesująca jest druga część książki, dotycząca wydarzeń marcowych. Odnosząc się do przyczyn i oceny marca 1968 roku autor powiela i utrwala schematy oraz stereotypy znane z mało obiektywnych i zabarwionych politycznie publikacji. Paweł Machcewicz wysuwa na przykład tezę, iż istotą wydarzeń marcowych było szukanie „kozła ofiarnego” w postaci syjonistów, co odwracało uwagę społeczeństwa od realnych problemów społecznych i gospodarczych. Dopuszczalna a choćby wskazana była wówczas krytyka prominentów, ale wyłącznie pochodzenia żydowskiego. Zdaniem autora: „charakterystycznym elementem marcowego dyskursu były nuty populistyczne – atakowanie ludzi i środowisk, których uważano za uprzywilejowanych ze względu na ich status materialny, zajmowane stanowiska, nieformalne korzyści wynikające z koteryjnych powiązań lub bliskości z ośrodkami władzy” (str. 306).

Nawet jeżeli po części było to prawdą, to nie wyjaśnia to w żaden sposób politycznych uwarunkowań wydarzeń marcowych, wynikających przede wszystkim z nierozliczenia wyższych funkcjonariuszy okresu stalinowskiego, odgrywających wciąż istotną rolę w aparacie państwowym i partyjnym. Autor przemilcza też okoliczność, iż główni prowodyrzy marcowych protestów w większości przypadków mieli bliskie koligacje rodzinne z prominentnymi działaczami „grupy puławskiej”. Trudno w tych okolicznościach mówić o przypadku. Innym stereotypowym twierdzeniem jest postrzeganie wydarzeń marcowych jako prowokacji środowiska skupionego wokół Mieczysława Moczara, mającej na celu wyniesienie go na stanowisko I sekretarza w miejsce Władysława Gomułki. Choć żadne znane źródła nie potwierdzają powyższej hipotezy, autor nie wykluczył jej w sposób jednoznaczny. W tym miejscu należy podkreślić, iż jeden z liderów grupy „partyzantów” Grzegorz Korczyński, był bliskim współpracownikiem Władysława Gomułki – między innymi po aresztowaniu przez MBP w 1950 roku, pomimo tortur, jako jeden z nielicznych nie złożył zeznań obciążających „Wiesława”. Również inny bliski współpracownik Gomułki – Ryszard Strzelecki był związany ze środowiskiem „partyzantów”. Oczywiście Władysław Gomułka mógł poczuć się zagrożony rosnącymi wpływami Moczara, co było prawdopodobnie przyczyną, odwołania „Mietka” z funkcji ministra spraw wewnętrznych w lipcu 1968 roku.

Reasumując, niewątpliwą zaletą opracowania Pawła Machcewicza jest oparcie się na szerokim materiale źródłowym, pozwalającym na zrozumienie historycznego tła i socjologicznych uwarunkowań rosnących wpływów „partyzantów” w latach 60 ubiegłego wieku. Minusem jest dosyć marginalne potraktowanie samej struktury tego środowiska. W książce mało jest informacji o wpływach „partyzantów” wewnątrz partii oraz walkach frakcyjnych w tym okresie. Ledwie zasygnalizowany został konflikt pomiędzy Mieczysławem Moczarem, a Antonim Alsterem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Brak jest również szerszych informacji o innych reprezentantach środowiska „partyzantów”: Teodorze Kuflu, Marianie Janicu, Tadeuszu Pietrzaku, czy też Józefie Ozga-Michalskim. Zaznaczyć również należy, iż oprócz niewątpliwej erudycji i znakomitego warsztatu naukowego, autor nie do końca potrafił zachować pełen obiektywizm i powstrzymać się przed ocenami natury politycznej, co widoczne jest zwłaszcza w części dotyczącej wydarzeń marcowych. Pomimo tego, książka prof. Pawła Machcewicza jest niewątpliwie pozycją, z którą warto się zapoznać.

Michał Radzikowski

Wszystkie zawarte w tekście cytaty pochodzą z recenzowanej książki: Paweł Machcewicz, „Narodowy komunizm po polsku. „Partyzanci” Moczara”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2025.

Myśl Polska, nr 27-28 (23-30.11.2025)

Читать всю статью