Marzą o Popeluszce lub wojskowym Patronie. W polskiej szkole nie rozumieją dlaczego

gazeta.pl 1 день назад
Zdjęcie: Shutterstock/Pavel L Photo and Video


Co się dzieje, gdy dziecko z traumą wojenną potrzebuje pomocy pedagoga lub logopedy w swoim ojczystym języku? Zwykle utyka w jakiejś poradni. Brakuje specjalistów, którzy mogliby mu pomóc, bo praca z takimi dziećmi to olbrzymie wyzwanie. w tej chwili chodzi oczywiście głównie o małych Ukraińców.
Przyjechali do nas zaraz po wybuchu wojny lub trochę później. Przestraszeni, zdezorientowani, tęskniący za domem i przyjaciółmi. Mali Ukraińcy poszli do polskich szkół i przedszkoli, mniej lub bardziej zintegrowali się z pozostałymi dziećmi. Po jakimś czasie pokonali barierę językową, ich sytuacja się ustabilizowała. Dziś żyją swoim nowym życiem, czekają (lub nie) na powrót do domu. Uczą się, bawią, nawiązują i zrywają przyjaźnie. Czasami jednak tak jak wiele dzieci, potrzebują pomocy pedagoga, logopedy lub psychologa. I tu się zaczynają schody.


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Nie każdy potrafi im pomóc
Kiedy do "zwykłych" problemów wieku dziecięcego np. zaburzeń integracji sensorycznej dochodzi doświadczenie migracyjne i bariera językowa, nie każdy pedagog lub psycholog czuje się na siłach, żeby takiemu malcowi pomóc. W efekcie rośnie kolejka dzieci, które czekają na diagnozę i podjęcie odpowiedniej terapii. - Dzieci, które doświadczyły przymusowej migracji, przeżyły traumę wojenną, grozę ciągłych alarmów, ukrywania się w piwnicy przez kilka dni, potrzebują szczególnego podejścia. A przecież nie każdy specjalista ma odpowiednie doświadczenie czy ukończone kursy psychologiczne dotyczące pracy z osobami w traumie i sytuacjach kryzysowych - mówi Daria Kharkova, pedagożka specjalna, terapeutka integracji sensorycznej, logopedka języka ukraińskiego.


Muszę ciągle się szkolić, żeby umieć pomóc i rozpoznać pierwotny problem, a nie wtórny, taki jak syndrom posttraumatyczny. Wiele dzieci potrzebuje wsparcia nie tylko logopedy czy pedagoga, ale również psychologa w swoim ojczystym języku


- dodaje.


Po polsku, czy po ukraińsku?
Specjaliście trudno zdiagnozować dziecko, którego językiem ojczystym nie jest jego język. Dochodzą kolejne trudności np. spektrum autyzmu, mutyzm czy inne zaburzenia, które powodują brak chęci mówienia lub nawiązywania kontaktu z diagnostą. No i samo rozumienie mowy. - To odrębny temat. Uwidaczniają się przy nim różnice kulturowe i językowe. Badamy dzieci na materiałach odpowiednich do ich wieku, takich jak np. bajki, gry. Wielu bajek i postaci z kultury popularnych w Polsce, dzieci z Ukrainy po prostu nie znają albo występują one w obu krajach, ale ich nazwy bardzo się różnią - mówi ekspertka. Przytacza też przykłady: "Kraina lodu" to w Ukrainie "Lodowe serce", a "Kopciuszek" to "Popeluszka". Z drugiej strony, ukraińskie postaci z bajek i gier są niezrozumiale dla polskich dzieci i specjalistów.


Niemal każde dziecko w Ukrainie marzy, by mieć maskotkę-pieska o imieniu Patron (Pocisk). To pies rasy terier Jack-Russell, który pracuje w służbach do spraw sytuacji nadzwyczajnych na północnym zachodzie Ukrainy. Pomaga w szukaniu min


- wyjaśnia Daria Kharkova.


Nietrudno o nieporozumienia
Ekspertka twierdzi, iż jednym z największych problemów w pracy z ukraińskimi dziećmi są wyrazy o innych znaczeniach. - Przykład: sople po ukraińsku oznaczają katar, owoce - warzywa, czaszka - kubek. jeżeli rozłożyć przed dzieckiem kredki i poprosić, by je podało, może tego nie zrobić, bo w języku ukraińskim kredki oznaczają kredę. Bywały sytuacje, gdy dzieci na kolor granatowy wskazywały czerwony, bo takie znaczenie ten kolor ma w języku ukraińskim - mówi Daria Kharkova. - Na pytanie: Jaka jest pora roku? w marcu odpowiadały: Wiosna, bo w ukraińskim systemie wiosna zaczyna się 1 marca, lato 1 czerwca, a jesień 1 września. Takich słów jest dużo, a niektóre są choćby obraźliwe, np. nagły oznacza bezczelny, a z kolei poturbować to bardzo grzeczny zwrot w języku ukraińskim, gdy chcemy spytać o coś zajętą osobę - dodaje.


Sprawę utrudnia "tymczasowość"
Ekspertka mówi, iż terapia ukraińskich dzieci w Polsce powinna być prowadzona w języku polskim, ponieważ bardzo ważna jest socjalizacja dziecka. A ta nie byłaby możliwa bez znajomości języka środowiska, w którym przebywa. Dodaje, iż najtrudniejszy bywa początkowy etap - wytłumaczenie rodzicom potrzeby i konieczności podjęcia działań. - Największym problemem jest przekonanie rodziców o konieczności uzyskania orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego i wyjaśnienie, iż nie jest to orzeczenie o niepełnosprawności, które rodzice odbierają jako koniec świat - mówi Daria Kharkova.
Kolejnym wyzwaniem jest brak planów na przyszłość. Rodzice żyją "na walizkach" i codziennie rozważają powrót do domu. - Są tacy, którzy już prawie trzy lata nie mogą zdecydować, czy wprowadzać język polski do terapii, czy wysyłać dziecko do polskiej placówki i wyrabiać dokumenty. Mam w tej chwili wiele rodzin, które żyją "na dwa kraje", co powoduje brak stabilności w terapii, nie wspominając o ciągłym zamieszaniu w ich życiu - dodaje ekspertka.
Читать всю статью