Marcin Drewicz: Pośmiertne zwycięstwo Sowietów nad nami. Część I

magnapolonia.org 20 часы назад

Marcin Drewicz: POŚMIERTNE ZWYCIĘSTWO SOWIETÓW NAD NAMI, czyli wokół powieści „Zagłada 3.0” Kazimierza Brauna. Część I

Tematu całej trylogii „Zagłada” autorstwa Kazimierza Brauna akurat tutaj rozwijać nie będziemy, gdyż wymaga on osobnego potraktowania. Jest nim albowiem trwające już osiemdziesiąt lat nie naprawienie tych elementarnych krzywd zadanych setkom tysięcy polskich rodzin pod pretekstem tzw. reformy rolnej oraz tzw. nacjonalizacji przemysłu; zarazem krzywd zadanych całemu narodowi polskiemu. „Obezhołowienie” wszakże jakiegoś narodu, czyli zniszczenie jego historycznej warstwy kulturowo-przywódczej bez choćby prób jej odbudowania jest krzywdą potężną.

W „Zagładzie”, już trzeciej, tym razem wnuk obrabowanego ziemianina przybywa ze Stanów Zjednoczonych na kilka-kilkanaście dni do Polski, aby rozpoznać możliwości odzyskania choćby tylko części rodowego majątku Mokra położonego w regionie świętokrzyskim. Potwierdza się, iż stan rzeczy jest bez zmian, iż zatem swój własny rodzinny dwór z kawałkiem dookolnej ziemi człowiek ten mógłby co najwyżej odkupić, ale oczywiście tylko wtedy, gdyby obiekt ten był na sprzedaż.

Tak się składa, iż przybysz z Ameryki jest świadkiem pewnego wydarzenia – my nie chcemy odbierać P.T. Czytelnikom przyjemności odkrywania zwrotów powieściowej akcji – z udziałem zakwaterowanych tam… nachodźców z Republiki Ukraińskiej.

Akcja „Zagłady 3.0” toczy się albowiem już „w obecnych czasach”, konkretnie zaś w roku 2023 – roku szczególnego wezbrania owej gwałtownej z post-sowieckiego Wschodu kolonizacji obejmującej obecne terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Owszem, malowane przez Autora obrazy ukraińskich koczowisk na dworcach kolejowych są, ściślej rzecz biorąc, adekwatne raczej dla roku poprzedniego – 2022; niemniej, pozostają one konieczne dla fabularnego literackiego określenia problemu, jakim jest zalew Polski przez obcoplemienną ludność.

Tu pozwolimy sobie na skorygowanie… jednej z potocznych dziś opinii, wyrażonych na sposób literacki w „Zagładzie 3.0”. Oto na widok gromady ukraińskich-rusińskich kobiet z dziećmi wkraczających do restauracji w celu spożycia tam zamówionego zawczasu obiadu jedno z bohaterów powieści powiada, iż to są „biedni ludzie”, „same kobiety z małymi dziećmi”, „one są same; i pewnie już zostaną same” (s. 324).

My zaś na to odpowiadamy, iż – jakakolwiek by była prawda o tych obcych nam ludziach – my Polacy pomimo upływu już kolejnego roku kolonizowania przez nich naszego kraju nie wiemy o nich nic. Dosłownie: nic!

Przecież pojawienie się na jakimś obszarze nowych wielkich rzesz ludzkich powinna to być gratka dla jakże licznych – w tym przypadku polskich – socjologów, przedstawicieli innych nauk społecznych, doktorantów i habilitantów, a dalej reporterów, filmowców-dokumentalistów, publicystów, felietonistów, wreszcie i wyspecjalizowanych służb państwowych (!) aby na wskroś poznać i, mówiąc fachowym żargonem, przebadać całą tę zbiorowość. Jednocześnie bodziec – przez cały czas niewykorzystany – aby wreszcie po dziesięcioleciach wygodnej drzemki poznać zarówno dzisiejszą Ukrainę, jak i inne kraje post-sowieckie.

Aby nareszcie wiedzieć, z kim my tu i tam tak po prawdzie mamy do czynienia! Jaką strategię i taktykę przyjęła „tamta strona”, aby w nas wywoływać tylko i nieodmiennie wrażenie „biedy” i „osamotnienia” tamtych nagle się tutaj pojawiających post-sowieckich tłumów?

Trzy lata temu, tj. u samego progu tego kolonizacyjnego najnowszego najazdu na Polskę S.N. Goworzycki przedstawił w swojej książce pt. „Relokacja przybyszów z Ukrainy…” projekt stosownej ankiety, w celu ustalenia m.in. tego, czy dana osoba przybywa z terytorium rzeczywiście objętego działaniami wojennymi, czy z tego większościowego terytorium Republiki Ukraińskiej wolnego od działań wojennych. No i co? Czy już to i wiele więcej wiemy? Po aż trzech latach!

Po znacznie więcej niż trzech, jeżeli liczyć od roku już 2015. Czy stosowne władze lub naukowcy posłużyli się ankietą Goworzyckiego? jeżeli tak – dodajmy – no to wtedy bez wiedzy, ani zgody autora. „Tak źle i tak niedobrze”.

My podtrzymujemy nasze twierdzenie, iż oto nie ma i nie było żadnych wojennych, ani okołowojennych powodów, dla których obywatele Republiki Ukraińskiej musieliby opuszczać owo jakże rozległe terytorium tejże Republiki. I niech teraz jakiś „uczony” (cudzysłów zdjąć albo pozostawić) rzetelnie sfalsyfikuje/zweryfikuje to twierdzenie. Ale koniecznie z mapą! Z mapą całej Ukrainy! Przez nas używana jest w skali 1 cm : 11 km (wydawca węgierski, sic!).

Lecz przecież ktokolwiek formułuje dziś jakiekolwiek zapytania dotyczące najszerzej pojętego tematu „Ukraina”, ten natychmiast jest okrzykiwany „ruską onucą” i „agentem Putina”; tak jak – o czym poniżej – główny bohater omawianej tu powieści Kazimierza Brauna za „przewinienia” choćby mniejsze i dawno już, więc bez związku z bieżącą wojną rosyjsko-ukraińską „popełnione”.

My zaś dobrze pamiętamy owe zjawiska m.in. sprzed trzech lat, zawsze będziemy je pamiętać i potomnym o nich mówić – ku przestrodze: „śmierć frajerom!”.

Jak to w jednym z warszawskich reklamowanych „punktów pomocy uchodźcom z Ukrainy” na wystawionej na zewnątrz tablicy podawano bieżące zapotrzebowanie – aby warszawiacy dane artykuły zakupywali i tam dostarczali. Wśród tych „artykułów pierwszej potrzeby ofiar wojny” były… waciki do demakijażu. To nie żart! To ponura prawda! Wiele Polek, schludnych przecież dziewczyn, tym sposobem dowiedziało się o samym już istnieniu takiego przedmiotu.

To wtedy my tutaj, prostacy (!), w ten sam sposób dowiedzieliśmy się co to jest i do czego służy power-bank – kolejny artykuł, bez którego „ofiara wojny” żyć nie może. I tak dalej, i tak dalej…

Ale (ciężkich) plecaków nosić na plecach „ofiary wojny” do dzisiaj się nie nauczyły. To by dopiero była dziejowo-rynkowa gratka dla polskich wszakże producentów i dystrybutorów plecaków. Ale… nic z tego!

Jakaż to wszystko jest obelga (!) dla prawdziwych ofiar wojny i okupacji, tych już nieżyjących, które jednak zdążyły nam z pierwszej ręki opowiedzieć swoje losy z okresu drugiej wojny światowej, powstania, wygnania, zesłania, uwięzienia…

Inni obcy są to w „Zagładzie 3.0” amerykańscy żołnierze przemieszczający się na obszarach Polski zwłaszcza południowo-wschodniej w długich konwojach i gospodarujący zwłaszcza w bazie lotniczej Jasionka. Analogia dla czasów stacjonowania w Polsce, ale w jej części zachodniej, wojsk Armii Czerwonej narzuca się sama.

W obydwu przypadkach polskojęzyczne mass media o tym nie informowały (nie informują), ani żadnych, dajmy na to, reportaży z obcej bazy wojskowej (dziś: lotnisko Jasionka) nie emitowały (nie emitują). Obce wojska oglądała/ogląda tylko ludność obszarów, na jakich one stacjonują lub ci, którzy tamtędy akurat przejeżdżają, jak na przykład bohaterowie omawianej tu powieści.

Lecz w powojennej (po drugiej wojnie światowej) Polsce z tymi Amerykanami jest sprawa trudna. Obecne pokolenia Polaków najwyraźniej również tej sprawy intelektualnie, mentalnie, emocjonalnie nie potrafią lub nie chcą ogarnąć/zrozumieć/udźwignąć. Na kartach „Zagłady 3.0” dzisiejsze przymierze amerykańsko-polskie też jest komentowane.

A oto dialog nie z powieści, ale prowadzony w śródmieściu Warszawy w pierwszych, zimowych przecież (wtedy jeszcze były tu prawdziwe zimy) tygodniach stanu wojennego, więc już 43 lata temu, przez dwóch ówczesnych licealistów. Jeden z nich, wskazując wozy pancerne SKOT i grzejących się przy stalowych „koksownikach” spadochroniarzy z bagnetami na karabinach powiada, wywołując reakcję kolegi:

  • Ach, żeby tu wreszcie przyszły wojska amerykańskie.
  • Po co amerykańskie? Ja chcę, aby tu przyszły wojska polskie.
  • Polskie? Przecież one tu są! Właśnie na nie patrzymy… Aaa, ty myślisz o tych jakichś innych jeszcze… polskich…

I tak to sobie chłopcy wtedy gawędzili o, w rzeczy samej, owych legendarnych rycerzach śpiących gdzieś tam w jaskini w tatrzańskim Giewoncie.

Kazimierz Braun, „Zagłada 3.0”, Wydawnictwo Capital, Warszawa 2024, ss. 370

C.D.N.

Polecamy również: Rabini wzywają do mordowania palestyńskich cywilów

Читать всю статью