– Kłamstwa w tej sprawie, broniące Putina i oskarżające polskich pilotów, są takim działaniem, jakie komuniści prowadzili wtedy, gdy bronili Rosjan, morderców katyńskich – mówił Antoni Macierewicz, komentując informacje przedstawione komisję do spraw badania rosyjskich i białoruskich wpływów.
Macierewicz zwołał konferencję prasową, by dać odpór przekazom stawiającym go w – delikatnie mówiąc – nie najlepszym świetle.
– Wtedy sadzano Polaków do więzienia, gdy mówili prawdę o zbrodni katyńskiej. Dzisiaj Donald Tusk i związani z nim przedstawiciele niektórych mediów chcą atakować i przedstawić kłamstwo dotyczące zbrodni rosyjskiej – tak opowiadał o katastrofie smoleńskiej.
"Cały samolot ma ślady wybuchów"
– Przedstawię to, co jest najważniejszym argumentem będącym wynikiem pracy podkomisji. (…) To jest obecność materiałów wybuchowych na samolocie TU-154 nr 101, która została przez nas zidentyfikowana w oparciu o dokumentację prokuratury, nie naszą – mówił Antoni Macierewicz na konferencji prasowej.
– To jest analiza w oparciu o dokumentację prokuratury, pokazująca, iż cały samolot ma ślady wybuchów i materiałów wybuchowych – kontynuował.
Dodajmy tylko, iż eksperci już dawno wykluczyli tezę o zamachu bombowym. Po wybuchu nie ma śladów ani na samolocie, nie ma też potwierdzających to zapisów w czarnej skrzynce maszyny.
Antoni Macierewicz postanowił się też pożalić na premiera i wicepremiera.
– Pan Kosiniak-Kamysz formułuje przekaz, zgodnie z którym jestem człowiekiem pełnym nienawiści, podzieliłem naród polski, okłamałem naród polski. Na czym polega kłamstwo? Na czym polega podział? Na czym polega nienawiść? Na tym, iż mówimy prawdę o zbrodni smoleńskiej – mówił polityk PiS o ministrze obrony i wicepremierze Kosiniaku-Kamyszu.
– Polacy mają nie mieć prawdy o zbrodni smoleńskiej, Polacy mają nie mieć prawdy o współpracy pana Donalda Tuska z panem Putinem, Polacy mają nie mieć prawdy o tym zagrożeniu, jakim jest wsparcie Putina i atak na polskich pilotów – tak z kolei określił rolę premiera Tuska.
Macierewicz był indagowany przez dziennikarzy również na sejmowych korytarzach.
– Uważa pan, iż to, co zostało zaprezentowane w tym raporcie, prowadzi do refleksji, iż to dla pana znakomity dzień? – pytał Macierewicza reporter TVN24 Radomir Wit.
– W jakim raporcie? – odpowiedział pytaniem poseł PiS.
– Komisji generała Stróżyka – wskazał dziennikarz.
– Naprawdę jest jakiś raport? Wszystko słyszałem, ale to nie jest żaden raport – odpowiedział Macierewicz. W dalszej części rozmowy polityk stwierdził, iż "to jest jakiś absurd, a nie raport".
Jak pisze TVN24, w podobnym tonie Macierewicz wypowiadał się o raporcie podczas innej przechadzki z dziennikarzami w Sejmie.
– To jest taki zespół oszustw, kłamstw i dezinformacji, jakich naprawdę dotychczas nie widziałem, poza okresem komunistycznym – stwierdził.
Kilkakrotnie przy próbie pytań, zarzucał sejmowym dziennikarzom "kłamstwo", porównując ich do redaktorów "Trybuny Ludu", a ustalenia komisji nazywał "śmiesznymi rzeczami".
– Nie obawiam się niczego w ramach tej komunistycznej działalności i prorosyjskiej operacji, którą państwo teraz realizujecie – mówił do reporterki TVN24 Mai Wójcikowskiej.