Tak się złożyło, iż ubiegłotygodniowe wydanie „Warszawskiej Gazety” zamykane było akurat w trakcie wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Warszawie i dlatego na początek w kilku zdaniach chciałbym odnieść się do tego historycznego wydarzenia. Przewidywałem, iż totalna opozycja i wspierające ją łże media zrobią wszystko by umniejszyć znaczenie tej obserwowanej przez cały świat wizyty i nie pomyliłem się. Jednak i ja nie doceniłem stopnia degeneracji tej hołoty, dla której polska racja stanu jest pojęciem czysto abstrakcyjnym i niemożliwym do ogarnięcia ich politycznymi horyzontami ograniczającymi się tylko wyłącznie do traktowania swoich pozycji czy zajmowanych stanowisk jako odskoczni do budowy osobistych karier, nabijania kabzy i realizacji swoich prywatnych interesów.
Prawdziwy wymiar tej wizyty natychmiast wychwyciły niemieckie media. Nie kryjąc złości i rozczarowania portal gazety „Frankfurter Rundschau” pisał: „Joe Biden leci nad Niemcami do Polski, aby wygłosić przemówienie na temat wojny na Ukrainie. Wydaje się, iż Warszawa to nowy Berlin. Ale to nie wszystko. Biden demonstracyjnie spotyka się z Bukareszteńską Dziewiątką w Polsce. Grupa obejmuje tylko kraje NATO z Europy Wschodniej”.
Według dziennika „Welt”: „Wizyta na wschodniej flance NATO pokazuje, iż prezydent USA dostrzega zmieniony układ sił w UE. W drodze do Polski po prostu przeleciał nad Paryżem i Berlinem. […] Dziś Polska jest jednym z najważniejszych sojuszników dla USA”. Trudno się dziwić temu niemieckiemu rozgoryczeniu, skoro jeszcze nie tak dawno temu Berlin i Paryż w sojuszu z Putinem i przy pomocy polskich sługusów Tuska, Sikorskiego i spółki próbowali wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy. Odkąd Biden został prezydentem już drugi raz przybył do Polski i ani razu nie pojawił się w Berlinie i Paryżu. Widzimy dlaczego tak ważne dla Niemiec jest odsuniecie PiS-u od władzy i ustanowienie w Polsce rządu mentalnych folksdojczów.
W podobnym tonie wizytę Bidena w Warszawie komentowano w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech czy Niderlandach. Jednak wspierające totalną opozycje media działające w Polsce śpiewały już z innego klucza. Niemiecki Newsweek piórem niejakiego Jakuba Dymka napisał: „Mieliśmy zbyt wygórowane oczekiwania? Wujek z Ameryki znów nie przywiózł prezentów.Wizyta Bidena w Warszawie była do granic możliwości przewidywalna. Wielkim wydarzeniem był potajemny wylot z Waszyngtonu i wizyta prezydenta USA w Kijowie – Polska zaś pełniła tu rolę tła i pretekstu”. Wygląda na to, iż Berlin tekstem w polskojęzycznym „Newsweeku” próbował odreagować swoją wściekłość spowodowaną wzrostem znaczenia Polski.
Teraz czas przejść do części rozrywkowej związanej z obecnością prezydenta USA w Warszawie. Tej rozrywki dostarczyli nam politycy PO. Jak wiemy na marginesie każdej wizyty przywódcy wielkiego mocarstwa w jakimś kraju dochodzi do nic nie znaczących kurtuazyjnych krótkich uścisków dłoni z ustawionymi w kolejce politykami i urzędnikami. Światowe media nigdy tych nic nie wnoszących migawkowych spotkań nie relacjonują. Jest to coś, co humorystycznie określamy jako „rąsia, buźka, klapa, goździk”. W przypadku Bidena wszystko ograniczyło się tylko do „rąsi”, a zaszczytu jej uściśnięcia dostąpili między innymi: Donald Tusk, Tomasz Grodzki i Rafał Trzaskowski. Przy takiej okazji zawsze dochodzi do wymiany kilku zdań podczas których strzelana jest pamiątkowa fotka. Odfajkowanie tej trójcy z PO nie zajęło Bidenowi choćby minuty, a największym przegranym okazał się Tusk, któremu nie zdążono choćby podczas szumnie zapowiadanego spotkania zrobić zdjęcia z Bidenem na tle flag Stanów Zjednoczonych i Polski. Zapowiadając te „planowane spotkania na szczycie” przekroczono po raz kolejny wszelkie granice śmieszności i kompromitacji. Oto kilka przykładów:
Michał Wróblewski z portalu wp.pl pisał na Twitterze: Trwa rozmowa w cztery oczy Joe Bidena z Rafałem Trzaskowskim, niebawem ma dołączyć Donald Tusk i Tomasz Grodzki.
Radzio Sikorski podbijał bębenek: „Zaczyna się spotkanie byłego Przewodniczącego Rady Europejskiej oraz Prezydenta Warszawy”.
Najwidoczniej uznano, iż błazenady nigdy dość i postanowiono te kilkadziesiąt sekund, które prezydent USA poświęcił trzem politykom PO przekuć w sukces i wydarzenie wielkiej rangi.
Niemiecki Onet: "Trzaskowski spotkał się z Bidenem. Zdradził, czego dotyczyła rozmowa”.
RMF24: „Prezydent USA Joe Biden po wtorkowym przemówieniu w Warszawie spotkał się z liderami Platformy Obywatelskiej: Donaldem Tuskiem i prezydentem stolicy Rafałem Trzaskowskim, a także marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim”.
TVN24 połączył się na żywo z Rafałem Trzaskowskim tylko po to by ten przez kilka minut relacjonował kilkudxzisięciosekundową rozmowę z Bidenem, podczas której co najwyżej zdążył się przedstawić jako „Dupiarz z Warszawy”. Jak wyglądały naprawdę te „rozmowy w cztery oczy” na antenie TVP Info opowiedział stojący w tej samej kolejce do zdjęcia wiceszef MSZ, Paweł Jabłoński: „Dla mnie to jest szczerze mówiąc trochę zabawne, jak czytam te dyskusje, bo ja tam byłem, miałem możliwość obserwowania tego. […] Później rzeczywiście była pewna grupa, kolejka osób ustawionych do wspólnego zdjęcia. Tak się składa, iż ja również w niej się znalazłem, tak nas amerykański protokół tak ustawiał. Wyglądało to w ten sposób, iż stał prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, Donald Tusk… Mnie ustawiono dokładnie za Donaldem Tuskiem, a przed marszałkiem Grodzkim - choćby przepuściłem marszałka Grodzkiego, żeby jakieś protokolarne reguły zachować. Każdy podchodził: chwila rozmowy, 20-30 sekund, uściśnięcie dłoni. Oczywiście, to jest wielki zaszczyt i ja też się bardzo cieszę, iż miałem okazję porozmawiać chwilę z prezydentem Stanów Zjednoczonych o Inicjatywie Trójmorza, bo to też jest niezwykle ważna rzecz, ale gdybym twierdził, iż miałem wczoraj jakieś rozmowy czy niezwykle ważne spotkanie, które było głównym punktem, to bym się trochę ośmieszał i ja myślę, iż trzeba zachować pewną powagę”.
Tak naprawdę najlepszym podsumowaniem rozmów Tuska, Grodzkiego i Trzaskowskiego z prezydentem Bidenem będzie ta rymowanka autorstwa śp. Andrzeja Waligórskiego:
Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące W dość niewybredny sposób podtarł się zającem. Zając się potem żonie chwalił po obiedzie: - Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!
Teraz trochę zmienię temat. Rafał Trzaskowski relacjonując na antenie TVN24 swoją „długą rozmowę w cztery oczy” z prezydentem Bidenem powiedział: „Prezydent Biden i jego administracja stawiają na silną demokrację w regionie. To jest niesłychanie istotne, iż Polska musi być dzisiaj najsilniejszą demokracją w całym regionie, bo nie stać wspólnoty transatlantyckiej na to, aby na wschodniej flance była demokracja, która ma problemy z praworządnością”.
Tymczasem jak się okazuje to sam Trzaskowski ma problemy z pojmowaniem demokracji, co niedawno ujawniono. Przystępując jako prezydent Warszawy do stowarzyszenia metropolii C40 Cities stał się w Polsce politycznym liderem oddania Polaków pod but ekodyktatury Lewackie neobolszewickie szaleństwo, które popiera Trzaskowski ma w planach ograniczenie wolności jednostki poprzez odgórne sterowanie wszelkiego rodzaju konsumpcją. Oczywiście jak na neokomunistów przystało ograniczenie wolności jednostki ma być realizowane dla dobra mas, czyli w imię wyższych celów. I tak C40 Cities rekomenduje, aby obywatele mogli odbywać podróże samolotem tylko raz na trzy lata. Proponuje się limit dzienny 2,5 tys. spożywanych kalorii oraz stopniowe eliminowanie spożycia mięsa, jego przetworów oraz nabiału, aż do osiągnięcia ideału jakim ma być zero konsumpcji tych produktów. Na początek spożycie mięsa na osobę ma w 2030 roku wynieść 16 kg rocznie (obecnie 70 kg), a nabiału 90 kg rocznie (obecnie 200 kg).
Te neobolszewickie zalecenia, które zgodził się realizować Trzaskowski brzmią tak nieprawdopodobnie, iż zupełnie nie dziwi mnie reakcja Polaków. Mało kto traktuje to wszystko poważnie, a w internecie aż roi się od kpin i żartów na ten temat. Ja jednak chce przypomnieć, iż już nie raz to co wydawało nam się kompletnie nierzeczywiste w końcu zaistniało i stawało się jak najbardziej realne. Tak było z małżeństwami jednopłciowymi, adopcją dzieci przez pary homoseksualne, wybieraniem sobie płci czy eutanazją. Stosunek partii lewicowych i liberalnych do zabijania dzieci poczętych niczym nie odbiega dzisiaj od opracowanego w 1939 roku przez niemieckiego okupanta dokumentu zatytułowanego: „Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia”. Oto jego fragment brzmiący jak ściąga, z której garściami czerpią dzisiaj lewaccy piewcy cywilizacji śmierci:”Wszystkie środki, które służą ograniczeniu rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia".
Pamiętajmy, iż pomysły lewackich rewolucjonistów nie znają żadnych ograniczeń. 16 lutego hiszpański parlament zatwierdził ustawę umożliwiającą zmianę płci choćby dzieciom, które ukończyły 12 rok życia, a 16 latki będą mogły bez żadnych ograniczeń rejestrować płeć odmienną od biologicznej. Ale to nie koniec uszczęśliwiania ludzkości po lewacku. W tej samej Hiszpanii dopuszczono współżycie seksualne z kręgowcami pod warunkiem, iż to współżycie: „nie powoduje u kręgowca urazu wymagającego leczenia weterynaryjnego w celu przywrócenia mu zdrowia”. Jednym słowem hulaj dusza, piekła nie ma i zoofile oprócz ssaków mają jeszcze do wyboru płazy, gady, ptaki i ryby.
Jeżeli nie potraktujemy poważnie nadciągających zagrożeń to już tej jesieni polskim rządem może kierować niemiecki delegat ds. obalenia polskiego rządu Tusk, albo podający się za liberalnego demokratę niebezpieczny lewacki fanatyk Trzaskowski. Oczywiście jeżeli tak się stanie to nie wszystko zawali się i runie w jednej chwili, bo jak śpiewał Jacek Kaczmarski:
Pomimo wszystko świat trwać będzie nadal
W słońce i kłamstwo wierzą ludzie prości
Niedostrzegalna szerzy się zagłada
A wszystkie ręce lśnią aż od czystości
Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”