Dzisiaj w szkole odwołano lekcje. Z powodu powodzi? No, poniekąd.
Wszystkiego Jaś dowiedział się na pierwszej lekcji, gdy do klasy wszedł wysoki i chudy łysiejący pan w mundurze:
- Zgodnie z uchwałą Najjaśniejszego Wodza, wszyscy uczniowie szkół mają rozpocząć prace społeczne!
Nauczyciel bardzo zadowolony z niespodziewanego okienka czym prędzej się ulotnił.
Jaś jednak zapytał:
- Proszę pana, a co my będziemy robić?
- Otóż to! Powódź się wydarzyła dlatego, iż pisowscy imperialiści samolotami zrzucają na nas bobry!
I poszli na jakieś pole za szkołą.
Chudy pan w mundurze powiedział:
- Macie szukać w tym polu bobrów, i zamykać je w słoikach! Łapaj bobra, gdziekolwiek go widzisz, bo jak ucieknie, to narażasz na szwank demokratyczny dobrobyt europejskiej ojczyzny!
Widząc jakiś lecący samolot dodał wskazując go:
- Oto właśnie samolot pisowskich imperialistów, którzy zrzucają bobry, by rzucać kłody pod nogi niezwyciężonemu postępowi ustroju demokracji walczącej!
Jasio zapytał:
- Skoro ten postęp jest niezwyciężony, to dlaczego oni zrzucają te bobry?
Zamiast odpowiedzi, chudy pan spoliczkował Jasia.
Dzieci traktując to jako zabawę zaczęły szukać bobrów w polu, co nie było trudne, bo tuż za szkołą na strumyczku była tama.
Jaś zauważył małe ciemnobrązowe zwierzątko z patyczkiem w pyszczku biegnące w stronę tamy. Bóbr zatrzymał się, i popatrzył na Jasia.
A Jaś nie chciał wkładać tego bobra do ciasnego słoika. Co ten bóbr mu złego zrobił?
Jednakże w tym momencie podszedł chudy pan, i bez ostrzeżenia zastrzelił bobra.
W tym momencie tama pękła, bo ten patyczek nie został włożony na miejsce.
I woda wylała i ich potopiła.
Bobry budują, a nie niszczą,
nauczcie się politycy
choć ludzie nie widzą,
i choćby im wódz powiedział, iż słońce jest księżycem
to uwierzą, i będą szczęśliwi
gdzie my zmierzamy