Krystian Kamiński: Argentyna odmawia BRICS

narodowcy.net 8 месяцы назад
Wraz z nowym rokiem do BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA) dołącza kolejnych 5 państw: Egipt, Etiopia, Iran, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. BRICS reprezentuje od dzisiaj około 45 proc. światowej populacji (G7:10 proc.) i około 35 proc. procent światowego PKB (G7:30 proc.). W tym ponad 40 proc. światowej produkcji ropy naftowej, ponad 35 proc. światowej produkcji gazu i ok. 70% produkcji stali. BRICS zostało graczem wagi najcięższej.
Nie bez powodu około 40 innych państw wyraziło już zainteresowanie przystąpieniem. Kraje Globalnego Południa dążą do nowych opcji współpracy gospodarczej i źródeł finansowania bez typowych warunków zachodu. Mają nadzieję zmniejszyć swoją zależność i wpływ zachodnich partnerów. To nic dziwnego, ponieważ wiele państw rozwijających się miało bolesne doświadczenia z restrykcyjnymi środkami oszczędnościowymi MFW oraz surowymi wymogami Banku Światowego.
Szczególnie dołączenie dwóch państw arabskich przyczynia się do globalnego wzrostu znaczenia BRICS. Arabia Saudyjska już w 2022 roku była największym partnerem handlowym grupy na Bliskim Wschodzie, z obrotem ponad 160 miliardów dolarów. Rijad liczy na umocnienie relacji gospodarczych z Chinami i Indiami w ramach BRICS oraz uzyskanie dostępu do kolejnych rynków w Rosji i Brazylii. Dochodowe interesy przewidują również Zjednoczone Emiraty Arabskie i są gotowe do dalszej dedolaryzacji. W lipcu uzgodniły z Indiami, iż będą prowadzić interesy w swoich walutach. Miesiąc później Indian Oil Corp. dokonała pierwszej transakcji z Abu Dhabi National Oil Company w indyjskich rupiach. Już w marcu Emiraty sprzedały Chinom około 65 000 ton gazu płynnego i otrzymały w zamian chińskie juany. Arabia Saudyjska również przechodzi przy sprzedaży swoich paliw kopalnych na waluty niebędące dolarami. W ostatnim czasie doszło do porozumienia między Bankiem Ludowym Chin a saudyjskim bankiem centralnym aby wymienić 50 miliardów juanów (6,93 miliarda dolarów) na 26 miliardów riali saudyjskich. Oba państwa arabskie z pewnością nie są prekursorami rezygnacji z dolara. W końcu sprzedają swoją ropę i gaz na całym świecie i są uzależnione od międzynarodowego rynku, który ustala ceny w dolarach. Jednakże reagują pragmatycznie, gdy obiecuje im się wysokie zyski.
Do BRICS miało jednak dołączyć 6 państw ale w ostatniej chwili wycofała się Argentyna…
Javier Milei szedł do wyborów z radykalną agendą i jak się okazuje, natychmiast rozpoczął jej realizację. Nie chodzi tylko o radykalny program w sprawach społeczno-ekonomicznych, ale też o politykę zagraniczną. Na sierpniowym szczycie BRICS ustalono dołączenie również Argentyny. Wtedy libertarianin ubiegający się wówczas o stanowisko prezydenta zapowiadał, z adekwatnym sobie, niewybrednym językiem, iż po ewentualnym przejęciu władzy wycofa południowoamerykański kraj z tego formatu. Jak powiedział, tak właśnie zrobił.
Już cztery miesiące temu napisałem, iż ze wszystkich nowych członków BRICS Argentyna jest nabytkiem najbardziej problematycznym. Niezbyt stabilna politycznie, przez ostatni wiek przebyła już kilka „zmian reżimów”, w okresie tym nie potrafiła ustabilizować także swojej gospodarki. Od zarania będącą głównie peryferyjną gospodarką surowcową, początkowo obsługującą głównie Wielką Brytanię, teoretycznie jeszcze sto kilkadziesiąt lat temu zamożna, z PKB per capita była zbliżony do rozwiniętych państw Europy. W praktyce w kraju panowało znaczne rozwarstwienie majątkowe, które odbiło się w historii Argentyny próbami jego zmniejszenia przez Juana Domingo Perona. Jednak ani jego próby korporacjonistyczno-socjalne, ani kolejne próby (neo)liberalizacji podejmowane najpierw w czasach dyktatury wojskowej z 1976-1983 nie zapewniły ograniczenia zadłużenia, inflacji, pauperyzacji szerokich rzesz ludności (40 procent Argentyńczyków żyje w tej chwili poniżej progu ubóstwa). Dopełnieniem katastrofy były jednak reformy suflowane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy a wdrożone w dekadzie lat 90-tych przez ówczesnego prezydenta Carlosa Menema. Zmniejszenie inflacji odbyło się kosztem zmrożenia gospodarki, wysokiego bezrobocia, skutkującego właśnie pauperyzacją.
Argentyna jest przykładem tego jak peryferyjność, mimo zasobów, okresowego wzrostu gospodarczego, czy korzystnego bilansu handlowego i napływu kapitału, czyni gospodarkę wrażliwą na zewnętrzne bodźce i dekoniunktury. Argentyna nie przezwyciężyła swojego peryferyjnego położenia.
Milei jako liberalny radykał, w ideologiczny sposób podszedł również do polityki zagranicznej. Jak powiedział w kwestii BRICS - „nie będzie robił interesów z komunistami”, odnosząc się do faktu, iż zdecydowanie pierwszorzędną rolę w grupie (około 70 proc. PKB) odgrywają Chiny. Chińska Republika Ludowa nie jest komunistyczna w rozumieniu Karola Marksa, ani choćby Mao Zedonga, ale przecież dla Milei komunistyczne bywają choćby państwa z dużo mniejszą rolą państwa w gospodarce.
Milei chce cofnąć wskazówki zegara, ale Argentyna nie jest już wyłącznie peryferiom zachodnich gospodarek. W 2022 r. 14 proc. argentyńskiego eksportu przypadało na Brazylię, 9 proc. na Chiny, 7 proc. na USA, prawie 6 proc. na Chile, 5 proc. na Indie. Z kolei 21 proc. argentyńskiego importu przypadało na Chiny, 19 proc. na Brazylię, 12 proc. na USA i tylko 3 proc. na czwarte w kolejności Niemcy.
Poprzednicy Milei próbowali prowadzić bardziej wielowektorową politykę zagraniczną, ponieważ tak ustrukturyzowała się jeszcze w okresie globalizacji argentyńska gospodarka. Nowy prezydent kwestionuje także przynależność do Mercosur – Wspólnego Rynku Południa, który łączy Argentynę z Brazylią, Paragwajem i Urugwajem (Wenezuela jest w nim zawieszona) oraz w mniejszym zakresie deregulacji, z Kolumbią, Ekwadorem, Boliwią i Peru. Kwestionuje też samo istnienie banku centralnego Argentyny i narodowej waluty, którą chce zastąpić dolarem. Na razie zdewaluowano jedynie peso o 50 proc. Milei zapowiada teraz kampanię masowej prywatyzacji, ale najpierw chce uzyskać nadzwyczajne uprawnienia w ramach swoistego „stanu wyjątkowego” w gospodarce, jaki zamierza ustanowić. jeżeli mu się uda, kształt prywatyzacji prawdopodobnie również będzie odzwierciedlał kierunek międzynarodowego zaangażowania nowego prezydenta Argentyny.
Gdy w 2019 r. Jair Bolsonaro przejmował władzę w Brazylii również zapowiadał radykalne przeorientowanie zaangażowania międzynarodowego swojego kraju w kierunku współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. W praktyce kilka z tego wyszło, a po przejęciu władzy w Waszyngtonie przez Joe Bidena, USA zdystansowały się od „tropikalnego Trumpa” z powodów ideologicznych. Odnoszę wrażenie, iż Milei przyłożył równie ideologiczną miarę do polityki zagranicznej, obierając drogę odwrotną, do potężniejącego sąsiada, Brazylii.
Krystian Kamiński - Ruch Narodowy, Konfederacja, poseł IX kadencji Sejmu RP
narodowcy.net/Krystian Kamiński
Читать всю статью