Czas jest królem ludzkiego życia. Przynosi problemy i ze swoim upływem sam je rozwiązuje. Wystarczy tylko czekać. Wytrawniejsi znawcy życia doskonale o tym wiedzą, jak wiele spraw dezaktualizuje się, a nadaktywność może tylko nam zaszkodzić. Podobnie bywa również w świecie polityki.
Przede wszystkim obserwować i obserwować. Następnie mówić, ale skąpo, a dopiero na końcu działać. Każdy człowiek ma swój osobisty czas. Od – do. I w zasadzie chodzi o to „do”. Na dobrą sprawę tylko to się naprawdę liczy. Również nie ma takiej siły, by to „do” pokonać albo jakoś ujarzmić. Wszystko podporządkowane zostało temu, aby je jakoś oszukać. Chociaż na jedną chwilę, na mgnienie oka. Unieważnić druzgocący upływ czasu. Ale skoro jest to w zasadzie całkowicie wykluczone, toczy się swoista gra w iluzję. Jest ona aż tak ważka i ważna, iż można zaryzykować i uznać, iż wszystko, co tych spraw dotyka i dotyczy stanowi samo jądro różnych kultur i choćby cywilizacji.
Walka o oszukanie czasu jest w każdym wymiarze niezwykle uporczywa. I w zasadzie pierwszoplanowa. Przedstawmy więc kilka obrazów, wprost odnoszących się do owych spraw. Jak więc ludzie próbują zatrzymać czas, tworząc złudzenie, iż w istocie tak jest. Jednym z niewinnych sposobów samooszustwa jest turystyka i w ogóle podróże. Szybkie pokonywanie przestrzeni, zmienność krajobrazów i napotykanych ludzi, oddala nas od codziennych bolączek bytowania, daje poczucie jakby jakiejś bezczasowości. Ową uwagę można rozciągnąć na pęd do urlopowania. I nie leniuchowanie jest najważniejsze. Zwyczajem wielu ludzi zamieszkujących szczególnie miasta, a adekwatnie tylko je, bywa nawiedzanie parków, ogrodów. Dają one bowiem uczucie, iż czas na jakąś przynajmniej chwilę stanął w miejscu. I ta nuda niczym w raju. Park więc nie jest wcale miejscem, aż tak bardzo neutralnym.
Do tej samej kategorii fenomenów życia winniśmy również bez wahania zaliczyć przeróżne rozrywki i zabawy, w tym naturalnie sport. Tu z kolei dominuje gwar, a choćby tumult. Jednak wyłącznie daje to nam poczucie bezczasowości, a choćby zamknięcie pewnej przestrzeni. Gdzie uzyskujemy rozeznanie: my w raju i oni poza nim. Niekiedy te zjawiska są tak ekstatyczne, iż dochodzi – choćby na krótko – do zbiorowej histerii. Wówczas z kolei wieje grozą. Ludzie przeistaczają się wtedy w bestie. I kolejny przykład. Jest to zadziwiająca obecność, adekwatnie w każdej kulturze, różnych używek. Są one znanymi zmieniaczami świadomości. Przed takim człowiekiem coś się otwiera, a jaźń się zapada. Problem w tym kto dzierży klucze do tego niebytu?
I wreszcie to, co w Myśli Polskiej powinno interesować najbardziej: wojny i polityka. Tkwi tu wiele dziwnych paradoksów. Na wojnach giną ludzie, niekiedy towarzyszy jej hekatomba ofiar. A jednak ich bezpośredni uczestnicy, specjalnie ubrani w wyróżniające się uniformy, jeżeli przetrwają, już na zawsze będą żyli w ich cieniu, z silnym przekonaniem czegoś wyłączającego z rzeczywistego świata. Wszelkie powodzenie kombatanckich związków jest na to widocznym dowodem. Wojny bywają piętnowane, ale też gloryfikowane. Są w każdym przypadku czymś niezwykłym i wyjątkowym. I na koniec polityka. choćby ta najbrzydsza, demokratyczna. Krzątanina tych wszystkich ludzi z grymasami na twarzach i dłońmi wyciągniętymi po ludzkie pieniądze. To zatracenie może prowadzić do iluzji przedwczesnego wyzwolenia z pęt zwykłego życia.
Antoni Koniuszewski
Myśl Polska, nr 37-38 (14-21.09.2025)