„Przeciętny Rosjanin jest całkowicie pozbawiony podmiotowości obywatelskiej”
Najważniejszym z trendów jest zanik lub całkowity brak świadomości obywatelskiej w rosyjskim społeczeństwie. A co ważniejsze, brak choćby tożsamości regionalnej w regionach, w których etniczni Rosjanie stanowią absolutną większość.
W tych częściach Federacji Rosyjskiej, w których inne narodowości stanowią większość lub znaczną część (przede wszystkim republiki Północnego Kaukazu), tożsamość regionalna jest bardzo silna.
Reakcja Rosjan na wydarzenia w obwodzie kurskim jest bardzo podobna do reakcji na bunt Jewgienija Prigożyna sprzed roku. To kompletna apatia i przerzucanie odpowiedzialności za rozwiązanie problemu na władze federalne i organy ścigania. Jak na ironię, do takiej właśnie reakcji społeczeństwa dążył sam Kreml wszystkimi swoimi działaniami przez 25 lat, a zwłaszcza w ciągu ostatnich 3 lat.
Wszelkie więzi poziome, a tym bardziej zinstytucjonalizowane (organizacje pozarządowe, stowarzyszenia itp.) są pod ścisłą kontrolą. Najłagodniejszą reakcją na odstępstwo od ideologicznej normy ustanowionej przez reżim było uznanie organizacji za „zagranicznego agenta” ze wszystkimi licznymi ograniczeniami, które towarzyszą temu statusowi w Federacji Rosyjskiej i które są stale dodawane.
Tak więc operacja kurska pokazała formalność tożsamości obywatelskiej Rosjan i to, iż nie umacnia się ona pod wpływem kryzysu. Innymi słowy, po 6 sierpnia choćby mieszkańcy obwodu kurskiego nie ustawiali się w kolejkach do wojskowych biur werbunkowych. Byłoby dziwne oczekiwać, iż mieszkańcy, na przykład, regionu transbajkalskiego ustawią się w kolejce do biur poboru wojskowego, aby bronić obwodu kurskiego.
„Cudze ziemie są ważniejsze niż bezpieczeństwo i cierpienie własnej ludności”
Co więcej, Kreml po raz kolejny zademonstrował swoją niezdolność do szybkiego reagowania na poważny kryzys. Minęły już trzy tygodnie od rozpoczęcia operacji kurskiej, terytorium zajęte przez siły ukraińskie powiększa się, ale armia rosyjska wykonuje to samo zadanie — spełnia pragnienie Kremla, aby przejąć więcej terytorium w Donbasie.
De facto cudze ziemie są ważniejsze niż bezpieczeństwo i cierpienie własnej ludności. Gotowe do walki wojska rosyjskie są skoncentrowane na froncie donieckim, a Kreml zdecydowanie nie zamierza ich użyć do wyparcia Sił Zbrojnych Ukrainy z Rosji.
Jeśli przełożymy to na dyskurs rosyjskiej propagandy, to abstrakcyjni „Rosjanie z Donbasu” są ważniejsi dla Władimira Putina niż bardzo konkretni Rosjanie z obwodu kurskiego.
Obojętność Putina wobec własnych obywateli, a jednocześnie jego nieodparta chęć wtrącania się w sprawy innych ludzi, została również zademonstrowana w jego działaniach po operacji kurskiej: pojechał do Azerbejdżanu, aby spotkać się z Ilhamem Alijewem, zwiedził Kaukaz Północny, łzawo pochwalił Czeczenów („jeśli weźmiesz udział, już wygrałeś” — doskonałe hasło dla wojowników z TikToka) i przyjął palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa.
Przedwczesna wizyta Putina w Biesłanie była jedyną pośrednią reakcją na fakt, iż region Kurska jest coraz bardziej pod kontrolą Ukrainy: rocznica strasznego ataku terrorystycznego wypadała dopiero za trzy tygodnie, ale Kreml postanowił powiązać te tragiczne wydarzenia z „operacją antyterrorystyczną” w obwodzie kurskim.
„Kreml już odczuwa presję społeczną”
Jednym z kryzysów, z którymi już teraz boryka się rosyjskie społeczeństwo — a kryzys ten wybuchnie ponownie jesienią! — jest pojawienie się w kraju od stu do dwustu tysięcy „osób przymusowo przesiedlonych”. Z niewiedzy, w rosyjskich mediach nazywa się ich „uchodźcami”.
Takie samo zamieszanie z terminami miało miejsce w Ukrainie w 2014 r., na samym początku wojny rosyjsko-ukraińskiej. W perspektywie krótkoterminowej przesiedleni Rosjanie nie będą mogli wrócić do swoich osad, zarówno z powodu walk, jak i zniszczeń, jakie wojna — daleka nie tylko od sił ukraińskich — wyrządza ich własności.
Od czasu katastrofy samolotu Jewgienija Prigożyna i nieudanej kontrofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy koniec stabilności reżimu Władimira Putina jest kwestią czasu.
Portret byłego szefa najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera
Dotychczasowa kalkulacja Kremla polegała na kontrolowaniu ogólnego tempa walk po stronie Rosji: jej armia naciska, ponosi straty, ale posuwa się naprzód w Donbasie. Czysta kalkulacja i nic więcej: zdobyte terytoria są wymieniane na życie żołnierzy, które z kolei jest kupowane za petrodolary — w formie płatności za podpisanie kontraktu.
W planie Kremla Ukraina musiała się bronić i powoli oddawać terytorium. Niezbędnym warunkiem utrzymania tej dynamiki w wymiarze politycznym był brak nowej jednoetapowej fali mobilizacyjnej i poważnych niepowodzeń operacyjnych rosyjskiej armii.
Wydarzenia w Kursku wyraźnie pokazały wszystkim — a przede wszystkim Kremlowi — iż wybrana strategia uzupełniania rosyjskich sił zbrojnych, głównie poprzez zachęty finansowe, nie pozwala na posiadanie wystarczających rezerw strategicznych i stworzenie wielokrotnej przewagi kadrowej w porównaniu z ukraińskimi siłami zbrojnymi.
Wielopoziomowa rekrutacja — prowadzona poprzez zachęty finansowe, anulowanie wyroków karnych, zmuszanie poborowych do podpisywania kontraktów, nadawanie obywatelstwa rosyjskiego cudzoziemcom — zapewnia jedynie uzupełnienie dużych strat dziennych („tzw. mięsne szturmy„) i pozwala utrzymać liczebność rosyjskich sił zbrojnych na mniej więcej tym samym poziomie.
„Erozja wizerunku stanowi największe zagrożenie dla stabilności wewnętrznej”
Obecny hybrydowy wysiłek mobilizacyjny nie wystarczy, już nie wystarczył na nowy odcinek frontu w obwodzie kurskim. Sytuacja w Rosji musi zostać opanowana albo kosztem innych odcinków frontu, albo poprzez przejście do działań obronnych i przekazanie inicjatywy Siłom Zbrojnym Ukrainy, albo poprzez przymusową mobilizację, jak jesienią 2022 r.
Do tego dochodzi politycznie niebezpieczne zaangażowanie żołnierzy poborowych w operacje bojowe. Zgodnie z rosyjskim prawem mogą oni być zaangażowani w taką sytuację, ale nieuniknione straty wśród nich doprowadzą do poważnych negatywnych konsekwencji choćby wśród lojalnych Rosjan.
Żołnierze poborowi to głównie osoby w wieku 18-20 lat, a ich śmierć będzie miała silny oddźwięk choćby w niepodmiotowym społeczeństwie rosyjskim. Jednocześnie potwierdzi to degradację rosyjskiej armii, jej niezdolność do prowadzenia pełnoprawnej wojny z zawodowymi żołnierzami.
Po raz kolejny, wraz z porażką operacyjną, obojętnością na trudy ludności regionu przygranicznego i nową falą masowej mobilizacji na horyzoncie, jest to kolejny dowód na to, iż Władimir Putin nie dotrzymuje słowa — wielokrotnie obiecywał, iż nie będzie angażował poborowych w operacje bojowe.
Wraz z nadejściem jesieni będziemy obserwować nie tylko koniec stabilności reżimu Władimira Putina, ale jeszcze bardziej fundamentalne procesy. Będzie to początek erozji jego wizerunku w świadomości społecznej i desakralizacji jego osobistej władzy.
W zbudowanym przez niego systemie, w którym Putin jest przedstawiany jako alfa i omega, to właśnie ta erozja wizerunku stanowi największe zagrożenie dla stabilności wewnętrznej. Co najważniejsze, niezadowolenie z powodu tak starannie skonstruowanego wizerunku „ojca narodu” będzie krystalizować się w Rosji — i to nie tylko wśród aktywnej części społeczeństwa. Nie będą to protesty o podłożu politycznym czy ideologicznym. Żadnej „pięknej Rosji przyszłości”!
Będą to raczej stowarzyszenia krewnych żołnierzy poborowych, osób wewnętrznie przesiedlonych i ich krewnych, mieszkańców regionów przygranicznych, którzy odczuwają konsekwencje wojny, Rosjan, którzy mają wszelkie szanse, by ulec drugiej fali masowej mobilizacji i tak dalej. Innymi słowy, możemy mówić o milionach Rosjan. Nie musimy choćby wspominać o zbliżającym się ryzyku gospodarczym i finansowym — przytoczone już powody, które bezpośrednio wpływają na codzienne życie Rosjan, są wystarczające.
„Będzie to nowa rzeczywistość”
Ze względu na ich niepolityczny charakter, są one tym bardziej poważne i niebezpieczne dla Kremla, iż dotkną dużych grup społecznych. Pierwszymi przejawami mogą być sporadyczne graffiti, utwory muzyczne lub inne formy sztuki audiowizualnej, anegdoty i zmiany w codziennym dyskursie związane z postrzeganiem Władimira Putina i jego umiejętności kierowania krajem i prowadzenia go naprzód.
Nie bez powodu Kreml poświęca w tej chwili tak wiele uwagi testowaniu wszelkiego rodzaju blokad sieci społecznościowych i komunikatorów.
Głównym tego powodem jest nie tylko chęć odcięcia społeczeństwa od wpływu Zachodu i rosyjskiej opozycji, ale także chęć przejęcia kontroli nad „nieetycznymi” rosyjskimi mediami.
Kreml spróbuje zrobić to, co zrobił na lokalnych forach w obwodzie kurskim po rozpoczęciu ofensywy przez ukraińskie siły zbrojne — usunąć wszystkie negatywne komentarze i ostrzec przed odpowiedzialnością za pisanie nowych takich postów.
Tak czy inaczej, w całej Federacji Rosyjskiej może zaistnieć nowa rzeczywistość.