Klęska na Ukrainie 2

jacekh.substack.com 11 месяцы назад

Jest to drugi artykuł z trzyczęściowej serii poświęconej wojnie na Ukrainie. Pierwszą część przeczytacie tutaj:

Klęska na Ukrainie 1

W USA zbliżają się wybory, a przegrana wojna może być kulą u nogi partii rządzącej. Trzeba się z niej wycofać jak przedtem z Afganistanu. Można było zawrzeć pokój dawno temu, zanim zginęły setki tysięcy ludzi, a kraj został zniszczony, ale to nie odpowiadało sponsorowi, który cudzym kosztem chciał osłabić Rosję. Teraz sponsor ma już nowe zabawki na Blis…

Read full story

Oryginalny tekst części 2 ukazał się tutaj:

Fathom Five’s Newsletter
Defeat in Ukraine. Part 2: the nuclear button
This essay was also published in The Conservative Woman on 10 October 2023. Gradually, the established Western commentariat is understan…
Read more
2 months ago · 1 like · Fathom Five

https://www.conservativewoman.co.uk/ukraine-why-defeat-is-inevitable-part-2/

Stopniowo uznani zachodni komentatorzy zaczynają rozumieć, iż wojna zastępcza na Ukrainie jest przegrana. Weźmy na przykład pułkownika Richarda Kempa, wyjątkowo jastrzębiego komentatora konfliktu na Ukrainie w The Telegraph. Przyznał niedawno, iż letnia ofensywa jest skazana na niepowodzenie, upokarzając w ten sposób sojusz NATO. To jest prawdą. Jednak proponowane przez niego lekarstwo, ortodoksja neokonserwatywnych jastrzębi, polega na „podwojeniu” naszych wysiłków na rzecz uzbrojenia Ukraińców na legendarne wielkie zwycięstwo w przyszłym roku – ponowną wiosenną ofensywę, w wyniku której armia rosyjska ostatecznie się rozpada. Z pewnością słyszeliśmy to wszystko już wcześniej. Takie naiwne, błędne myślenie wpisuje się w ogólną tendencję do utopijnych złudzeń, która szerzy się w tej chwili na współczesnym Zachodzie – wielkiej „maszyny nonsensu ”, którą opisał nieżyjący już brytyjski filozof Roger Scruton.

Jednakże to agresywne dążenie do niekończącej się wojny jest poglądem komentatora establishmentu. Jak zauważa wybitny badacz stosunków międzynarodowych John Mearsheimer, wielu byłych starszych oficerów i innych „ekspertów” wie, iż ich pozycja jako de facto konsultantów wojskowych zachodnich elit zależy od powtarzania w kółko tych ideologicznych kłamstw. Oczekuje się, iż akceptowany komentator będzie upierał się, iż Rosja jest wiecznie na skraju upadku i iż Ukraina nagle zwycięży, jeżeli otrzyma więcej sprzętu. Rzeczywiście David Petraeus, były generał armii amerykańskiej i dyrektor CIA, argumentował niedawno, iż spodziewa się, iż armia rosyjska „rozpadnie się” w obliczu ukraińskiej ofensywy, i nalegał, aby dostarczono Kijowowi więcej sprzętu, aby zagwarantować zbliżające się zwycięstwo. Jak widzieliśmy na tych stronach, są wyjątki. Cechą charakterystyczną naszej epoki jest jednak to, iż uznani „eksperci” bezkarnie mylą się nieustannie i katastrofalnie.

W swojej niewiedzy ci ludzie wierzą, iż ucieleśniają ducha Churchilla. Morał z historii Churchilla jest jednak taki, iż przeciwstawił się on duchowi swojej epoki i w konsekwencji cierpiał z rąk histerycznego, jednolitego ideologicznie tłumu. I odwrotnie, te nowoczesne jastrzębie są bezmyślnie ortodoksyjne: dają epoce to, czego chce w formie uproszczonej i ahistorycznej opowieści o moralności, która głosi odrzucenie dyplomacji i gloryfikuje straszliwe poświęcenie dla beznadziejnej sprawy.

Proponowana strategia neokonserwatywna na Ukrainie jest jednoznacznie absurdalna. Kto zapewni tysiące dodatkowych czołgów i pojazdów opancerzonych niezbędnych do osiągnięcia parytetu z siłami rosyjskimi? Jaki pożytek z małej floty myśliwców F-16 przeciwko ponad 700 rosyjskim samolotom myśliwskim, a także naziemnym systemom obrony powietrznej zaprojektowanym specjalnie do zwalczania F-16 ? Który naród pokryje ogromne niedobory amunicji, przed którymi stoi Kijów? Kto sfinansuje taką strategię? Kto uzupełni oddany sprzęt naszych własnych armii? Cały pomysł uzbrojenia Ukraińców na zwycięstwo nad ogromnie przeważającą siłą rosyjską jest zarówno ignorancki, jak i naiwnie fantazyjny.

Jak zauważa Mearsheimer, rosyjska produkcja wojenna agresywnie wyprzedziła produkcję zachodnią, która chronicznie cierpi z powodu prywatnych wykonawców. W raporcie Królewskiego Zjednoczonego Instytutu Usług (RUSI) zauważono, iż „rosyjski atak zużywa amunicję w tempie znacznie przekraczającym zarówno prognozy USA, jak i bieżącą produkcję amunicji”. Rosyjski przemysł obronny zatrudnia od 2,5 do 3 milionów pracowników. Z kolei amerykański przemysł obronny zatrudnia około 800 000 pracowników. Co więcej, Putin ogłosił niedawno, iż wydatki na wojsko będą stanowić prawie jedną trzecią całkowitych wydatków Rosji w 2024 roku. Jak we wrześniu donosił „New York Times”, moskiewska baza wojskowo-przemysłowa już znacznie przewyższa produkcję amerykańską i europejską razem wziętą. Dlatego histeryczne strategie arcykapłanów komentariatu są niczym innym jak naiwnym złudzeniem – fantazją, która lekceważy nasze własne systemowe ograniczenia. Ukraińcy są proszeni przez swoich zachodnich opiekunów o walkę na śmierć i życie, pomimo znanego chronicznego braku środków materialnych niezbędnych do zwycięstwa.

Z neokonserwatywnych recept wyłania się jednak głębsze pytanie: co adekwatnie stałoby się w przypadku szybkiej porażki Rosji we wschodniej Ukrainie? W styczniu 2023 r. RAND Corporation, sponsorowany przez rząd USA instytut badawczy zajmujący się sprawami globalnymi, opublikował szczegółowy esej na temat twardych realiów tej wojny, który przykuł uwagę wielu zachodnich urzędników. Po pierwsze, autorzy przyznali, iż Rosja postrzega tę wojnę jako egzystencjalną: Kreml – i, co najważniejsze, naród rosyjski – uważają Ukrainę za istotne terytorium strategiczne, które w żadnym wypadku nie może wpaść w ręce NATO. Geograficzną drogą do Moskwy są równiny ukraińskiego stepu, wielokrotnie wykorzystywane przez europejskich najeźdźców. Step jest historycznie i strategicznie miejscem poświęconym narodowi rosyjskiemu. Ten zasadniczy fakt, niezbędny do zrozumienia genezy wojny, rzadko jest wspominany w komentarzach głównego nurtu.

Z tego też powodu, jak napisano wcześniej w TCW, Kreml dołożył wszelkich starań, aby prawnie włączyć zajęte terytoria do państwa rosyjskiego. Cztery najbardziej na wschód wysunięte obwody (regiony) Ukrainy obejmują co najmniej 60 procent ukraińskiego przemysłu i zasobów naturalnych, a w tej chwili podlegają Moskwie. Terytoria te stanowią zatem de facto zachodni kraniec Ojczyzny i będą bronione wszelkimi dostępnymi środkami. W każdym przypadku innym niż całkowita porażka Rosji ziemie te nie będą już podlegać negocjacjom i, co najważniejsze, wszelkie przyszłe porozumienie pokojowe będzie ograniczone tym zastrzeżeniem.

Po drugie, w artykule RAND argumentuje się, iż rosyjscy stratedzy wojskowi uważają taktyczną broń nuklearną za uzasadnione narzędzie na polu bitwy w czasach kryzysu. W przypadku rosyjskiej implozji wojskowej użycie takiej broni przeciwko celom wojskowym lub ludności cywilnej stanowi „prawdopodobną ewentualność”. Eskalacja nuklearna nie jest czczym zagrożeniem, jak stale lubią twierdzić zachodni neokonserwatyści. Jest raczej wbudowana w rosyjską rubrykę strategiczną: ostateczny środek obronny przed upadkiem świętej zachodniej flanki Moskwy. Powtarzam, nie chodzi o to, czy Rosjanie słusznie postrzegają swój arsenał nuklearny w ten sposób: faktem jest, że za taki go uważają. To, iż to głębokie zagrożenie jest traktowane z tak płytką lekkomyślnością, świadczy o pogłębiającej się głupiej ignorancji współczesnego zachodniego męża stanu.

Po trzecie, co najważniejsze, autorzy RAND twierdzą, iż rosyjskie użycie taktycznej broni nuklearnej nieuchronnie przerodziłoby się w strategiczną wymianę nuklearną, w której miasta amerykańskie, europejskie i rosyjskie zostają zrównane z ziemią w odstępie kilku godzin w wyniku chaotycznych wydarzeń, których żaden rząd nie jest w stanie zrozumieć ani kontrolować. Jak wyjaśniłem w innym miejscu, czołowe instytuty badawcze i byli urzędnicy Departamentu Obrony USA uważają upadek armii rosyjskiej na jej zachodniej flance za główny potencjalny czynnik wywołujący wojnę nuklearną w epoce nowożytnej. Co więcej, tacy eksperci zauważają, iż rosyjski arsenał nuklearny jest zarówno większy, jak i bardziej zaawansowany technologicznie niż amerykański, gdyż został odnowiony w pierwszej dekadzie XXI wieku w odpowiedzi na rozszerzenie sojuszu NATO na Europę Wschodnią.

Co ważne, nigdy nie powiedziano nam, iż nie ma skutecznej obrony przed strategiczną bronią nuklearną, z której każda rozpada się na wiele głowic hipersonicznych, poruszających się z prędkością siedmiu mil na sekundę. W zasadzie są nie do zatrzymania. Dlatego Kreml lubi wskazywać, iż aby naród amerykański został de facto unicestwiony, wystarczy, aby jedna uderzyła we wschodnie wybrzeże USA i druga w zachodnie wybrzeże USA. Jedyną możliwą do pomyślenia „obroną” jest analogiczne unicestwienie narodu rosyjskiego: straszliwe widmo wzajemnie zapewnionego zniszczenia, które według wielu podobno przeszło do historii wraz z upadkiem muru berlińskiego.

Dwie kwestie są zatem jasne. Najlepsi eksperci Zachodu twierdzą, iż rosyjska groźba wojny nuklearnej nie jest blefem, ale w rzeczywistości poważną perspektywą, która doprowadzi do globalnej katastrofy. Co więcej, to właśnie szybki rozpad armii rosyjskiej na Ukrainie – dokładnie to, za czym tęsknią elitarne jastrzębie głównego nurtu – według naukowców ma zapoczątkować tę katastrofę nuklearną. Jest oczywiste, iż posłuchaliśmy niewłaściwych ludzi: strategia neokonserwatywnego tłumu zawiodła; a gdyby się to udało, prawie na pewno spowodowałoby to katastrofę.

Ta nieudana, głupia, zabójcza polityka na Ukrainie jest jedynie przejawem urojeniowego idealizmu politycznego, który w tej chwili panuje na Zachodzie – machiny nonsensów. Jak zobaczymy w ostatnim eseju z tej serii, neoliberalne podżeganie do wojny niedługo spotka się ze swoim wrogiem.

11 marca 2022 Pomysł wysłania czołgów na Ukrainę nazywa się III wojną światową. 25 stycznia 2023 Dziś ogłaszam, iż USA wyślą na Ukrainę czołgi Abram.


Читать всю статью