dla świata ledwie pyłkiem jestem,
głośnego śmiechu dzwonnym głosem
echo go niesie, poryw wiatru
tym śmiechem melancholię płoszy
dziecinną salwą, która każe
w naiwne wierzyć rozbawienie
i wiarygodną przyjąć pozę,
którą ktoś nazwie zdziecinnieniem
śmiech pusty drży, a iskra fałszu
w tle oszukańczym świeci blaskiem,
sztuczną pozłotą, nutą szlochu,
wyrwaną z szamańskiego transu
śmiechu mój, drogi przyjacielu
ty jeden wiernym towarzyszem,
gdy nie mam siły by otwarcie
rytm poplątany płaczem słyszeć
______________
* Wrzesień 2008