Niewiarygodne, ale potwierdzone praktyką. Tym razem chcę poddać analizie zastępczą wojnę USA prowadzoną z Rosją na terytorium Ukrainy.
Rządzącym Ukrainą wojna bardzo się opłacała do czasu wysunięcia przez głównego sponsora żądań ukrócenia korupcji. Zełenski próbował wykupić się zwolnieniem kilku pomniejszych funkcjonariuszy z listy skorumpowanych przysłanej przez sponsora wraz z żądaniem zrobienia porządku. Poświęcenie kilku pionków nie wystarczyło jednak, żeby finalnie uratować głowę Reznikowa, bliskiego przepastnej kieszeni prezydenta, ministra obrony Ukrainy.
Żeby zrozumieć przywiązanie Zełenskiego do Reznikowa, trzeba znać powiązania sieci korupcyjnej oplatającej Ukrainę. Opowiadał mi Ukrainiec, który przeniósł się do Polski, iż w czasie, gdy pracował na Ukrainie w instytucji nadającej pewien rodzaj atrakcyjnych uprawnień obywatelom, nie mógł wyłączyć się ze zhierarchizowanego systemu łapówkarskiego, choćby gdyby chciał, bo zostałby wyeliminowany z rynku pracy. Nie podaję nazwy instytucji, żeby uniemożliwić identyfikację informatora.
Ubiegający się o ten rodzaj uprawnień, które swoją decyzją mógł nadać mój znajomy, zaczynał od wyłożenia na stół „argumentów” finansowych, choćby o ile było pełne uzasadnienie uzyskania ich bez dodatkowej argumentacji. Z puli „argumentów” ustalony procent musiał być tego samego dnia przekazany szefowi placówki, który miał także obowiązek podzielić się częścią „argumentów” ze swoim przełożonym, a ten przełożony ze swoim i tak aż do samego najwyższego „naczalstwa”. Kiedyś – kontynuował opowieść znajomy – szef placówki spóźnił się z przekazaniem doli wyższemu przełożonemu. Rano odebrał telefon z pytaniem wyższego przełożonego, czy już mu się sprzykrzyło posiadanie przez jego placówkę intratnej licencji na nadawanie uprawnień? Zaległy przekaz został wysłany natychmiast. Inne placówki nie mające licencji na nadawanie uprawnień tylko czekają na niewybaczalne potknięcie dysponenta licencji. Słyszałem opowieść, iż świeżo przybyła do Polski imigrantka z Ukrainy skarżyła się na brak klarowności w polskiej służbie zdrowia, gdyż nie wszyscy lekarze przyjmują „zwyczajowe” koperty. To bardzo komplikuje kontakt wg Ukrainki.
Wróćmy na pole opłacalności zastępczej wojny toczonej na Ukrainie. Wymuszenie przez sponsora wyeliminowania ministra obrony Reznikowa to jak przerwanie bardzo silnego ogniwa w łańcuchu powiązań, które nie podobają się, zupełnie nieobeznanym z ukraińską zwyczajowością, amerykańskim wojennym dobrodziejom. I jak tu liczyć na sukcesy kontrofensywy, kiedy prezydentowi i ministrowi obrony zawraca się głowy marginaliami korupcyjnymi, bez których cały system funkcjonowania państwa ulegnie zatarciu jak silnik odcięty od miski olejowej. I ewidentnie ulega.
W dodatku wojna najwyraźniej przestała się opłacać głównym sponsorom, czyli USA i UE. choćby Senat zdominowany przez nikłą większość Demokratów i sprzyjająca im trójkę niezależnych, nie potrafił uchwalić pakietu pomocowego, w którym 61 mld dolarów miałoby wspierać Ukrainę, gdyż potrzeba było do puli głosów Demokratów dodać jeszcze dziesiątkę głosów republikańskich dla uzyskania 3/5 ogółu senackich głosów. Republikanie nie dodali. Jeszcze mniej chętny do wspierania wojny na Ukrainie jest Kongres zdominowany przez Republikanów. Tam toczy się bój o uderzenie w elektorat Demokratów, czyli imigrantów i czekających na nich Latynosów już zasiedlonych w USA. Biden pęka w kwestii ograniczeń azylowych i budowy muru na granicy z Meksykiem, co bardzo osłabia jego wyborcze szanse, więc trzeba się liczyć, iż Republikanie z Kongresu też pójdą na jakieś ustępstwo w kwestii pomocy dla Ukrainy. interesujące w jakim zakresie.
Jacek Frankowski
fot. wikipedia
Myśl Polska, nr 51-52 (17-24.2023)