Przywódcom UE nie udało się wypracować porozumienia ws. pakietu sankcji wobec Rosji, a Węgry zablokowały też otwarcie pierwszego klastra negocjacyjnego z Ukrainą. UE szuka też ostrzejszej taktyki wobec Trumpa i amerykańskich ceł, a Tusk chwali się „zdroworozsądkowym” podejściem do migracji
Słowacja dołącza do Węgier jako kraj, który uniemożliwia Radzie Europejskiej podejmowanie wiążących decyzji w sprawach związanych z wywieraniem ekonomicznej presji na Rosję, by utrudnić jej finansowanie wojny z Ukrainą. Węgry ponadto stopują postęp w negocjacjach akcesyjnych z Ukrainą. Premier Viktor Orbán nie poparł planu otwarcia pierwszego klastra tematycznego dotyczącego praworządności, dzięki czemu Ukraina mogłaby wejść na drogę ustrukturyzowanych, wspieranych przez UE reform. Komisja Europejska szuka więc „kreatywnego rozwiązania”, aby mimo wszystko pchnąć negocjacje akcesyjne naprzód.
Przywódcy UE dyskutowali też o tym, jak negocjować z USA w sprawie ceł. Komisja wspierana przez Polskę wyszła z dość zaskakującym pomysłem utworzenia organizacji alternatywnej wobec Światowej Organizacji Handlu (WTO). „Skoro USA nie stosują się do zasad wolnego handlu, może warto stworzyć nowa przestrzeń wolnego handlu, której USA nie będą sabotować” – mówiła podczas szczytu UE szefowa KE Ursula von der Leyen, cytowana przez portal Politico.
Szczyt zakończył się w czwartek przed północą. Liderzy UE dyskutowali m.in. o wsparciu dla Ukrainy i jej procesie akcesyjnym, sytuacji na Bliskim Wschodzie, migracji, wojnie handlowej z USA, a także postanowieniach odbywającego się w tym tygodniu szczytu NATO w Hadze. Sojusznicy, wśród których są 23 państwa członkowskie UE (wszystkie poza Austrią, Irlandią, Maltą i Cyprem), podjęli decyzję o zwiększeniu wydatków na obronność do 5 proc. PKB w ciągu 10 lat.
Jednym z kluczowych tematów szczytu UE była kwestia przyjęcia kolejnego, 18. pakietu sankcji na Rosję. Pakiet miał obejmować m.in.:
Brak zgody na wejście w życie kolejnego pakietu sankcji zapowiedział słowacki premier Robert Fico z populistycznego, narodowo-lewicowego ugrupowania Smer oraz premier Węgier Viktor Orbán. Fico i Orbán w zamian za udzielenie poparcia dla sankcji, chcą, by Komisja Europejska wycofała się z propozycji wprowadzenia pełnego zakazu importu rosyjskiej ropy i gazu od 2027 roku.
Żeby zrealizować zobowiązanie do rezygnacji z zakupów surowców energetycznych w Rosji,
Budapeszt i Bratysława musiałyby wypowiedzieć długoterminowe kontrakty podpisane z Gazpromem.
Kraje twierdzą, że Gazprom mógłby je pozwać, co mogłoby skutkować wielomilionowymi grzywnami. Komisja Europejska argumentuje, że fakt rezygnacji z kontraktów ze względu na konieczność dostosowania się do europejskiego prawa pełniłby funkcję „siły wyższej”, która pozwoliłaby Budapesztowi i Bratysławie wygrać ewentualne sprawy sądowe. Fico i Orbán nie przyjmują jednak tych argumentów.
„Ten problem musi zostać rozwiązany jako pierwszy (…), dopiero potem będziemy gotowi dyskutować o kolejnym pakiecie sankcji” – powiedział Robert Fico w nagraniu wideo opublikowanym w mediach społecznościowych.
Ponadto premier Węgier Viktor Orbán oskarża KE o „oszustwo i manipulację” w związku z tym, że KE proponuje wprowadzenie zakazu importu rosyjskich surowców energetycznych nie tyle jako sankcję, której wejście w życie wymagałoby jednomyślności, a więc poparcia także przez Węgry, ale jako „środek handlowy”. Do jego wdrożenia wystarczy kwalifikowana większość głosów.
“To trik, oszustwo i manipulacja. To hańba dla praworządności i hańba dla Brukseli” – mówił Orbán.
Jedyne, na co udało się zgodzić wszystkim 27 krajom UE, to przedłużenie o kolejne pół roku już obowiązujących sankcji.
Przywódcom UE po raz kolejny nie udało się też przyjąć wspólnych konkluzji w sprawie Ukrainy. Liderzy Unii chcieli, by podjąć decyzję o otwarciu pierwszego klastra tematycznego w negocjacjach akcesyjnych z Ukrainą. Bardzo zależało na tym polskiej prezydencji, która kończy półroczny okres urzędowania w poniedziałek 30 czerwca. Pierwszy klaster dotyczy reform w obszarze praworządności.
Na postęp w negocjacjach akcesyjnych nie godzą się jednak Węgry. Słowacja nie wyraziła sprzeciwu.
Premier Węgier powołał się na wyniki „narodowych konsultacji”, w ramach których obywatele Węgier zostali zapytani, czy popierają wejście Ukrainy do UE. Według przekazanych przez Orbána informacji głos w konsultacjach oddały ponad 2 miliony obywateli, przy czym aż 95 proc. opowiedziało się przeciwko integracji Ukrainy z UE. KE szuka więc „kreatywnego rozwiązania”, aby ominąć weto Orbána.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, przywódcy mają zastanawiać się nad „nieoficjalnym” otwarciem klastra, tak, by Ukraina mogła zacząć reformy, a następnie oficjalnym zatwierdzeniem tego procesu, gdy pojawi się taka polityczna możliwość.
Liderzy z wielką nadzieją patrzą na kwiecień 2026, kiedy na Węgrzech mają się odbyć kolejne wybory parlamentarne.
W sondażach prowadzi opozycyjna wobec Fideszu centroprawicowa Tisza, która należy do Europejskiej Partii Ludowej i zdaje się, że będzie dużo bardziej konstruktywnym partnerem na forum europejskim.
Proces akcesyjny składa się z bardzo wielu etapów i do zatwierdzenia każdego niezbędna jest zgoda wszystkich państw członkowskich. Węgry są więc w stanie w pełni zablokować proces akcesyjny Ukrainy. Co ciekawe, Orbán ma zupełnie inny stosunek do akcesji Mołdawii, którą w pełni wspiera. Premier Węgier zapytany przed szczytem, dlaczego podtrzymuje weto w sprawie postępu negocjacji akcesyjnych Ukrainy, stwierdził, że „problemem jest wojna”. „Gdybyśmy wpuścili Ukrainę do UE, wpuścilibyśmy wojnę” – powiedział.
Wbrew oczekiwaniom części państw, m.in. Hiszpanii, Irlandii i Słowenii, Rada Europejska nie zdecydowała się otwarcie potępić Izraela za zbrodnie w Strefie Gazy. Nie zapadła też decyzja ws. wypowiedzenia umowy stowarzyszeniowej z Izraelem, czego domagała się m.in. Hiszpania. Izrael nie dotrzymuje zawartego w artykule 2 tej umowy zobowiązania do przestrzegania praw człowieka, a więc łamie jej postanowienia.
W konkluzjach ze szczytu znalazły się znowu ogólne wezwania do zawieszenia broni oraz przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego. Tymczasem część państw, przede wszystkim wspomniane już Hiszpania, Irlandia i Słowenia, lobbują za dużo bardziej pryncypialnym podejściem UE do Izraela.
„Dla europejskiej opinii publicznej jest zupełnie niepojęte, dlaczego Europa nie wywiera wyraźnej presji na Izrael, by ten zakończył wojnę w Strefie Gazy i zaprzestał rzezi dzieci i cywilów. Ta wojna musi się zakończyć” – powiedział przed rozpoczęciem szczytu premier Irlandii Micheál Martin.
W ostrych słowach UE skrytykował też Robert Golob, premier Słowenii. „UE nie może być orędownikiem praworządności i przestrzegania praw człowieka, jeśli nie reaguje adekwatnie na potworności, które dzieją się w Gazie” – powiedział.
Premier Hiszpanii, Pedro Sánchez, oskarżył UE o „podwójne standardy” w świetle dużo bardziej zdecydowanych działań podejmowanych wobec Rosji.
Irlandia, Słowenia i Hiszpania rozważają utworzenie „koalicji chętnych”, by poszukać możliwości wywarcia presji na Izrael, skoro UE się na to nie decyduje. Państwa członkowskie mają możliwość jednostronnie zawiesić współpracę gospodarczą, militarną lub dyplomatyczną z Izraelem, lub np. utrudnić firmom izraelskim udział w przetargach publicznych.
Ważnym tematem rozmów były też trwające negocjacje z USA w sprawie ceł. 9 lipca mija termin zawieszenia wejścia w życie 50-procentowych amerykańskich ceł na cały europejski eksport do Stanów Zjednoczonych. Do tego czasu Donald Trump chce wypracować umowę handlową UE-USA, która ma być korzystna dla jego kraju. Trump domaga się m.in. zwiększenia przez Unię importu amerykańskich produktów rolnych oraz zwiększenia inwestycji europejskich firm motoryzacyjnych na rynku amerykańskim.
Przywódcy UE szukają sposobu wywarcia jak najmocniejszej presji na Trumpa, by skłonić go do rezygnacji z ceł. Szefowa Komisji Europejskiej zaskoczyła przywódców państw członkowskich podczas szczytu propozycją utworzenia alternatywnej wobec Światowej Organizacji Handlu międzynarodowej organizacji, która miałaby stworzyć nowe ramy dla wolnego handlu, niekoniecznie z udziałem USA.
Ursula von der Leyen zaproponowała, że taką współpracę UE mogłaby nawiązać z partnerami zrzeszonymi w organizacji regionalnej CPTPP, czyli w tzw. Wielostronnym i Postępowym Porozumieniu o Partnerstwie Transpacyficznym. To organizacja wolnego handlu powstała w 2018 roku, do której należą kraje odpowiadające w sumie za 15 proc. światowego PKB. Należy do niej obecnie 12 krajów, w tym Wielka Brytania, która dołączyła do CPTPP po brexicie, by zwiększyć swój dostęp do rynków. W CPTPP zrzeszone są również:
Gdyby UE połączyła siły z CPTPP, wspólna strefa wolnego handlu obejmowałaby ponad 30 proc. światowego PKB, czyli blisko jedną trzecią światowej gospodarki. Zdaniem Ursuli von der Leyen taki projekt pokazałby światu, że wolny handel oparty na zasadach wciąż jest możliwy.
Pomysł ten poparł premier Donald Tusk – pisze portal Politico. Tusk miał stwierdzić, że „UE powinna być dużo bardziej innowacyjna, może nawet nieprzewidywalna, tak jak nasi przyjaciele z drugiej strony Atlantyku” – powiedział w odniesieniu do USA.
Negocjacje handlowe między KE i USA są w ogromnym stopniu objęte tajemnicą, więc nawet podczas szczytu obecni w Brukseli dziennikarze nie poznali zbyt wielu szczegółów. Nieoficjalnie mówi się, że państwa członkowskie byłyby gotowe zaakceptować 10-procentowe cła na cały unijny eksport do USA, tak jak zrobiła to Wielka Brytania. W odpowiedzi na to UE nałoży cła na cały amerykański eksport do UE w analogicznej wysokości.
Podczas konferencji prasowej kończącej szczyt szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podziękowała też Donaldowi Tuskowi za owocne prace podczas polskiej prezydencji w Radzie UE.
Polska sprawowała prezydencję przez sześć miesięcy – od stycznia 2025 roku. W ramach prezydencji była odpowiedzialna za układanie agendy prac UE oraz negocjowanie ze wszystkimi instytucjami – KE, PE i pomiędzy państwami członkowskimi – stanowisk ws. unijnych aktów prawnych.
Jak podkreśliła von der Leyen, polskiej prezydencji udało się zakończyć prace nad 37 ważnymi aktami prawnymi oraz wypracować mandaty negocjacyjne dla kolejnych 18. „Twoja prezydencja była trudna, ale dałeś radę” – zwróciła się szefowa KE do Tuska.
Największym osiągnięciem polskiej prezydencji według szefowej Komisji Europejskiej było doprowadzenie do przyjęcia w bardzo krótkim czasie programu rozwoju przemysłu obronnego UE. Chodzi o program pożyczek na obronność gwarantowanych z budżetu UE (SAFE) oraz program wsparcia dla europejskiego przemysłu zbrojeniowego (EDIP). Już dziesięć państw przygotowuje projekty obronne, które będzie chciało finansować z programu. Kolejne sygnalizują zamiar zaciągnięcia pożyczek.
Donald Tusk podkreślił, że jesteśmy świadkami „przełomu i przebudzenia UE”. Jego zdaniem Unia ze wspólnoty opartej na idealizmie staje się „świadomym globalnym graczem w czasach wojen, niepokoju i konfliktów handlowych”. Tusk stwierdził, że za sukces Polski uważa też środową decyzję szczytu NATO o podniesieniu wydatków na obronność do 5 proc. PKB. Ujawnił również, że podczas dyskusji szczytu UE odbył wiele rozmów z przywódcami państw członkowskich, którzy wyrażali obawy, że 5 proc. PKB na obronność to bardzo dużo.
„Polska w tym roku wyda na obronę 5 procent PKB. Dlatego w czasie naszej debaty chyba dość przekonująco tłumaczyłem naszym koleżankom i kolegom, że to jest możliwe. To jest pierwszy raz, kiedy Europa zdecydowała się uruchomić tak wielkie środki na rzecz swojej obrony” – powiedział Tusk.
Tusk przypomniał też, że to Polska – obok innych krajów – opowiadała się za „twardymi i zdroworozsądkowymi” rozwiązaniami ws. migracji. Jego zdaniem najlepszą odpowiedzią na wyzwania migracyjne jest bezwzględna ochrona granic zewnętrznych UE.
Przypomnijmy, że Polska wdrożyła niezgodne z prawem międzynarodowym zawieszenie prawa do azylu na swojej wschodniej granicy, na co Komisja Europejska w ogóle nie zareagowała.
„Podjęliśmy twarde decyzje u siebie i będziemy twardo argumentować na forum UE, że jedyną metodą ograniczenia do minimum nielegalnej migracji jest skuteczna ochrona granicy zewnętrznej. Wszystkimi dostępnymi nam środkami” – powiedział Tusk.
W lipcu prezydencję w UE przejmuje Dania.
Gospodarka
Świat
Emmanuel Macron
Donald Trump
Donald Tusk
Ursula von der Leyen
Komisja Europejska
Rada Europejska
Unia Europejska
Bliski Wschód
cła
Izrael
migracja
Rosja
sankcje na Rosję
Słowacja
Strefa Gazy
Węgry
wojna handlowa
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Komentarze